POLSKA
Like

17 września 1939 r.

17/09/2015
1879 Wyświetlenia
5 Komentarze
6 minut czytania
17 września 1939 r.

„Takim to sposobem ja, młodszy lejtnant niezwyciężonej Armii Czerwonej wkroczyłem na czele mego plutonu do burżuazyjnej Polski. A stało się to nocą 17 września 1939 roku. Hura! hura! hura!”

0


a04d0826-8427-432e-b37d-5415ae0a2f3a Noc była czarna jak sumienie faszysty, jak zamiary polskiego pana, jak polityka angielskiego ministra. Lecz nie ma siły na świecie, która by powstrzymała żołnierzy niezwyciężonej Armii Czerwonej, idących dumnie i radośnie wyzwalać z burżuazyjnego jarzma swych braci: chłopów i robotników całego świata.
Zaskoczyliśmy nieprzyjaciela całkowicie. Ja szedłem pierwszy z pistoletem w pogotowiu.
Za mną bojcy. Na granicy nie spotkaliśmy nikogo. Drogę zastąpił nam jakiś zezwierzęcony żołnierz faszystowski. Przystawiłem mu pistolet do piersi, a bojcy bagnety.
– Ręce do góry, pachołku!
Rozbroiliśmy go i szorujemy do środka. Prawie wszyscy tam spali. Nikt nie stawiał oporu. Zabraliśmy broń ze stojaków i wyłączyli telefon. Spytałem jednego z żołnierzy:
– Gdzie wasz dowódca?
– Ten – wskazał palcem.
Patrzę ja: zupełnie chudy pan. Może nawet z robotników wygrzebał się, swych braci sprzedając. Tacy są najgorsi. Pytam ja go:
– Ty tu dowódca?
– Ja – powiada. – O co chodzi?
Złość mnie porwała, lecz nie miałem czasu porządnie z nim rozprawić się. Tylko powiedziałem:
– Skończyło się twoje panowanie i koniec waszej pańskiej Polsce! Napiliście się dużo ludzkiej krwi! Teraz trzeba będzie i swoją wyrzygać!
Należałoby się, według sprawiedliwości, i jego i tych wszystkich otumanionych pachołków kapitalistycznych powystrzelać, chociaż kul szkoda na takie burżujskie ścierwo.
Ale rozkaz mieliśmy jasny: „Jeńców odsyłać na tyły”. Więc zostawiliśmy eskortę i poszli dalej. Nasze orły z NKWD tam z nimi rozprawią się. A nam szkoda czasu. Mamy do wykonania ważne bojowe zadanie. Poszliśmy dalej wprost drogą. Kierunek na Mołodeczno. Cicho… Nigdzie ani światła, ani człowieka. Zdziwiło mnie to nawet. Tyle czytałem o przebiegłości polskich panów. A tymczasem myśmy ich przechytrzyli. Jak śnieg na głowę im spadliśmy.
Ech, żeby moja Dunia zobaczyła, jak dumnie i śmiało kroczyłem na czele całej Armii Czerwonej, jako obrońca proletariatu i jego wybawiciel! Ale pewnie spała i nie śniło się jej nawet, że ja, Miszka Zubow, stałem się tamtej nocy bohaterem Związku Radzieckiego. Nie wiedziała tego, że aby ona mogła spokojnie, radośnie i w dobrobycie żyć i pracować, ja szedłem w krwawą paszczę burżuazyjnego zwierza. Lecz jestem z tego dumny. Rozumiem, że przyniosłem do Polski, dla moich uciemiężonych przez panów braci i sióstr, światło nieznanej im wolności i naszą wielką, jedyną na świecie, prawdziwą sowiecką kulturę. Właśnie o to chodzi, o kulturę, psiakrew! Niech się przekonają, że bez panów i kapitalistów staną się wolnymi, szczęśliwymi ludźmi i budowniczymi wspólnej, socjalistycznej ojczyzny proletariatu. Niech odetchną wolnością! Niech zobaczą nasze osiągnięcia! Niech zrozumieją, że tylko Rosja, wielka MATKA ludów uciemiężonych, może wybawić ludzkość od głodu, niewoli i wyzysku!

agresja radziecka czołgi

Pisane ponoć już od 1940 roku „Zapiski oficera Armii Czerwonej” Sergiusza Piaseckiego po raz pierwszy wydane były w Londynie 12 lat po wojnie. Z jednej strony groteska, ale z drugiej oparta przecież w swej warstwie mentalnej na sowieckiej propagandzie tamtych czasów.
Miszka Zubow to taki sowiecki leming. Jego myślenie, jego dosłowne pojmowanie rzeczywistości zgodnie z aktualną propagandą czynią go ponadczasowym archetypem, wzorcowym homo sovieticus. Jest antyszwejkiem, w odróżnieniu jednak od niego budzącym grozę w nas, pamiętających jeszcze nie do końca minione czasy.
Jest też doskonałą ilustracją słów, wypowiedzianych ongiś przez marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego:
Jeśli napadną na nas Niemcy, zabiorą nam tylko wolność, ale jeśli wejdą do nas Rosjanie, zabiorą nam dusze.
Zubow, a raczej jego „głębokie” przemyślenia, to właśnie efekt „pozbawienia duszy” i zastąpienia jej sowiecką rytualną propagandą. Jej wynikiem była również opętańcza wręcz kolaboracja polskich elit, które dostały się w łapy sowieckie we wrześniu 1939 roku i została zatrzymana dopiero dwa lata później – 22 czerwca 1941 roku.
Dzisiaj zapominamy, że rozstrzelani „polscy profesorowie” tak naprawdę wyrzekli się Ojczyzny, stając się urzędnikami największego wroga Polski.
17 września wyznacza początek niesławy, początek kolaboracji z najbardziej złowieszczym reżimem w całej historii naszego świata.
Trzeba powiedzieć sobie jasno – elity intelektualne zawiodły.
Przetrwaliśmy jako Naród tylko dzięki prostym ludziom.
Pamiętajmy dziś o tym.
I nie tylko dziś.

17.09 2015

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758