POLSKA
Like

WRZESIEŃ 1939 ROKU – OD WESTERPLATTE DO KATYNIA CZ. III

18/08/2014
455 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
WRZESIEŃ 1939 ROKU – OD WESTERPLATTE DO KATYNIA CZ. III

WRZESIEŃ 1939 ROKU CZ. III W niedzielę 12 maja 1935 r. o godzinie 20.45 zakończył życie Józef Piłsudski. Natychmiast powiadomiony prezydent Mościcki przyjechał do Belwederu. Beck opuścił pospiesznie kolację pożegnalną u swego odchodzącego na placówkę zagraniczną, dotychczasowego szefa gabinetu Kazimierza Dębickiego. Zwołana bezzwłocznie Rada Ministrów obradowała do północy, po czym też udała się do Belwederu celem złożenia hołdu zmarłemu. Zdecydowała ogłoszenie  sześciodniowej żałoby narodowej. W dniu 13 maja w całych Niemczech zarządzono żałobne opuszczenie flag do połowy masztów; tak Hitler przypochlebiał się następcom zmarłego marszałka. WIZYTA BECKA W BERLINIE W trakcie przygotowywania wizyty Becka w Berlinie, która miała nastąpić natychmiast po upływie sześciu tygodni żałoby oficjalnej, 18 czerwca podpisany został brytyjsko-niemiecki układ morski, stanowiący ruinę kolejnego punktu traktatu wersalskiego i […]

0


WRZESIEŃ 1939 ROKU CZ. III

W niedzielę 12 maja 1935 r. o godzinie 20.45 zakończył życie Józef Piłsudski. Natychmiast powiadomiony prezydent Mościcki przyjechał do Belwederu. Beck opuścił pospiesznie kolację pożegnalną u swego odchodzącego na placówkę zagraniczną, dotychczasowego szefa gabinetu Kazimierza Dębickiego. Zwołana bezzwłocznie Rada Ministrów obradowała do północy, po czym też udała się do Belwederu celem złożenia hołdu zmarłemu. Zdecydowała ogłoszenie  sześciodniowej żałoby narodowej. W dniu 13 maja w całych Niemczech zarządzono żałobne opuszczenie flag do połowy masztów; tak Hitler przypochlebiał się następcom zmarłego marszałka.

WIZYTA BECKA W BERLINIE

W trakcie przygotowywania wizyty Becka w Berlinie, która miała nastąpić natychmiast po upływie sześciu tygodni żałoby oficjalnej, 18 czerwca podpisany został brytyjsko-niemiecki układ morski, stanowiący ruinę kolejnego punktu traktatu wersalskiego i umożliwiający Niemcom legalną rozbudowę wielkiej marynarki wojennej, w skali do Royal Navy jak 35 do 100, wprawdzie z rezygnacją niemiecką z budowania lotniskowców, ale za to z równym dla obu stron parytetem w budowaniu okrętów podwodnych.

Beck następnego dnia na konferencji z najbliższymi współpracownikami omawiał to złowróżbne wydarzenie polityczne, nie okazywał jednak zaniepokojenia perspektywą obecności na Bałtyku silnej Kriegsmarine. Interesowała go bardziej możliwość oddalenia się Wielkiej Brytanii od kontynentu.

W przededniu wizyty berlińskiej narastał tymczasem nowy konflikt gdański. Było rzeczą oczywistą, że nieustanne kolizje finansowe, gospodarcze i celne między Polską i Wolnym Miastem wynikały w głównej mierze z inspiracji Berlina, z inspiracji znajdujących podatną glebę pomiędzy gdańskimi szowinistami niemieckimi.

Sprzeciwianie się Polsce stanowiło w gruncie rzeczy program, a był to program stworzony w Berlinie. Próbowano udowodnić światu, że odłączenie polityczne Gdańska od Rzeszy jest nonsensem.

W istocie rozwój Gdańska i jego dostatek zależały wyłącznie od handlu z Polską; odcięcie od Polski oznaczałoby natychmiastową ruinę całej gospodarki tego mini-państewka.

Nieco zamętu wprowadziła polsko-niemiecka deklaracja o nieagresji, kiedy to w Berlinie zdecydowano przyhamować przede wszystkim propagandową działalność antypolską.

Beck był gotów, jeżeli zaszła by potrzeba, w sprawie Gdańska choćby stanąć do walki z Niemcami; równocześnie, na płaszczyźnie dyplomatycznej, wykluczał ich z pertraktacji nad sprawami Wolnego Miasta.

Słusznie zalecał niedopuszczenie do rozmów z Niemcami o relacjach polsko-gdańskich; rozmowy takie rzeczywiście ułatwiać mogły Niemcom ustawienie się na pozycji arbitra. Lecz z drugiej strony, paradoksalnie stanowisko zajęte przez Becka bardzo odpowiadało Niemcom. Gdańsk był przecież organizmem państwowym na pozór od nich niezależnym. W Gdańsku nie obowiązywał zawarty przez Niemcy z Polską układ o nieagresji, nie obowiązywały też umowy o wyhamowywaniu nieprzyjaznej wzajemnie propagandy. Toteż w Gdańsku hitlerowcy robili co chcieli w zakresie działalności antypolskiej.

Z polskiego punktu widzenia należało traktować Wolne Miasto, zgodnie z rzeczywistym stanem rzeczy, nie jako państwo i nawet nie jako państewko, lecz jako niemiecką agenturę i rozmawiać o jej sprawach bezpośrednio z jej niemieckimi mocodawcami.

Beck jednak wierzył w dobrą wolę Hitlera, gdańskie kłopoty przypisywał działaniu owych starego chowu Prusaków, od których jego zdaniem odcinało się kierownictwo hitlerowskie i tym samym poniekąd oddawał pole nieprzyjacielowi. Dopiero u schyłku roku miał się rozeznać w mechanizmie tej dywersji przeciw polskiej.

3 lipca wyjechał do Berlina. Przed frontem Dworca Śląskiego witała go kompania honorowa SS, po czym przyjął defiladę pułku już nie dawnej Reichswehry, lecz nowego Wehrmachtu. Zastosowano protokół jak dla premiera.

Beck napisał później:

„…rzeczywista wartość mej wizyty w Berlinie polegała na tym, że wydarzenie to było dla opinii publicznej świadectwem nowej formy stosunków między Polską a Niemcami. W pewnym sensie najważniejszą sprawą było nie to, czy stosunki te będą w przyszłości dobre czy złe; dotychczas uważano po prostu, że są one w ogóle niemożliwe; dlatego sam fakt nawiązania ich wprowadzał już nowy czynnik do polityki europejskiej.”

W czasie tej wizyty pomyślnie zostały też rozstrzygnięte sprawy gdańskie. W wyniku nacisku Berlina senat Wolnego Miasta od razu zmienił stanowisko czego wyrazem było ratyfikowanie w Gdyni układu, który przywracał polską barierę celną na zewnętrznych granicach obszaru Gdańska i załatwiał sprawę finansowych rozrachunków z Wolnym Miastem.

Berlin starał się tym sposobem niejako wypróbować odporność nowych władz w zmienionych uwarunkowaniach. Generalnie Hitler dawał odczuć wielki respekt dla postaci nieżyjącego już Marszałka Piłsudskiego. Równocześnie badano czy zgon Marszałka nie wpłynie na jakąś gwałtowną zmianę jego polityki.

PAKT RIBBENTROP – MOŁOTOW

 Napad Czerwonej Armii i Niemców na Polskę 1 i 17 września  1939 roku został przesądzony w wyniku Paktu Ribbentrop – Mołotow zawartego 23 sierpnia 1939 roku.

Pakt Ribbentrop–Mołotow, IV rozbiór Polski – umowa międzynarodowa z 23 sierpnia 1939 roku, będąca formalnie paktem o nieagresji pomiędzy III Rzeszą Niemiecką i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich, która zgodnie z tajnym protokołem dodatkowym, stanowiącym załącznik do oficjalnego dokumentu umowy, dotyczyła rozbioru terytoriów lub rozporządzenia niepodległością suwerennych państw: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii.

W niepełne cztery miesiące przed napadem Niemiec na Polskę minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Józef Beck w dniu 5 maja 1939 roku wygłosił w Sejmie przemówienie, które jako niezmiernie ważne i znaczące dla dalszej polityki Rzeczypospolitej podaję w całości. http://pl.wikisource.org/wiki/Przem%C3%B3wienie_J%C3%B3zefa_Becka_w_Sejmie_RP_5_maja_1939_r

Przemówienie ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Józefa Becka zostało wygłoszone na plenarnym posiedzeniu Sejmu RP 5 maja 1939 roku,

w odpowiedzi na mowę kanclerza Rzeszy A. Hitlera z dnia 28 kwietnia 1939 roku

Józef Beck

Wysoka Izbo!

Korzystam ze zebrania Parlamentu, ażeby uzupełnić pewne luki w mojej pracy, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach. Bieg wydarzeń międzynarodowych uzasadniałby może więcej wypowiedzi ministra spraw zagranicznych, niż moje jedyne expose’? w Komisji Spraw Zagranicznych Senatu.

Z drugiej strony, ten właśnie szybki bieg wydarzeń skłaniał mnie do odraczania deklaracji publicznej do czasu, w którym główne zagadnienia naszej polityki przyjmą bardziej dojrzałą formę.

Konsekwencje, wynikające z osłabienia zbiorowych instytucji międzynarodowych i z głębokiej rewizji metod pracy między państwami, które zresztą niejednokrotnie w Izbach sygnalizowałem, spowodowały otwarcie całego szeregu nowych problemów w różnych częściach świata. Proces ten i jego skutki dotarły w szeregu ostatnich miesięcy aż do granic Rzeczypospolitej. To, co najogólniej o tym zjawisku można powiedzieć, streszczam w określeniu, że stosunki między poszczególnymi państwami nabrały bardziej indywidualnego charakteru, więcej własnego oblicza. Osłabione zostały normy ogólne. Po prostu rozmawia się coraz bardziej bezpośrednio od państwa do państwa.

Jeśli o nas chodzi – zaszły wydarzenia bardzo poważne.

Z jednymi państwami kontakt nasz stał się głębszy i łatwiejszy, w innych wypadkach powstały poważne trudności. Biorąc rzeczy chronologicznie, mam tu na myśli w pierwszej linii naszą umowę ze Zjednoczonym Królestwem, z Anglią. Po kilkakrotnych kontaktach w drodze dyplomatycznej które miały na celu określenie zakresu naszych przyszłych stosunków, doszliśmy przy okazji mej wizyty w Londynie do bezpośredniej umowy, opartej o zasady wzajemnej pomocy w razie zagrożenia bezpośredniego lub pośredniego niezależności jednego z naszych państw.

Formuła umowy znana jest panom w deklaracji premiera Neville Chamberlaina z dn. 6 kwietnia, deklaracji, której tekst został uzgodniony i winien być uważany za układ zawarty miedzy obydwoma Rządami. Uważam za swój obowiązek dodać tu, że sposób i forma wyczerpujących rozmów, przeprowadzonych w Londynie, dodają umowie wartości szczególnej. Pragnąłbym, aby polska opinia publiczna wiedziała, że spotkałem ze strony angielskiej mężów stanu nie tylko głębokie zrozumienie ogólnych zagadnień polityki europejskiej, ale taki stosunek do naszego państwa, który pozwolił mi z cała otwartością i zaufaniem przedyskutować wszystkie istotne zagadnienia, bez niedomówień i wątpliwości.

Szybkie ustalenie zasady współpracy angielsko – polskiej możliwe było przede wszystkim dlatego, że wyjaśniliśmy sobie wyraźnie, iż tendencje obu Rządów są zgodne w podstawowych zagadnieniach europejskich; na pewno ani Anglia, ani Polska nie żywią zamiarów agresywnych w stosunku do nikogo, lecz również stanowczo stoją na gruncie respektu dla pewnych podstawowych zasad w życiu międzynarodowym.

Równoległe deklaracje kierowników politycznych strony francuskiej stwierdzają, że jesteśmy zgodni miedzy Paryżem a Warszawą co do tego, że skuteczność działania naszego obronnego układu nie tylko nie może być osłabiona przez zmianę koniunktury międzynarodowej, lecz przeciwnie – że układ ten stanowić powinien jeden z najistotniejszych czynników w strukturze politycznej Europy.

Porozumienie polsko – angielskie przyjął pan kanclerz Rzeszy Niemieckiej za pretekst do jednostronnego uznania za nieistniejący układu, który pan Kanclerz Rzeszy zawarł z nami w roku 1934.

Zanim przejdę do dzisiejszego stadium tej sprawy, pozwolą mi panowie na krótki rys historyczny.

Fakt, że miałem zaszczyt brać czynny udział w zawarciu i wykonaniu tego układu, nakłada na mnie obowiązek jego analizy. Układ z 1934 r. był wydarzeniem wielkiej miary. Była to próba dania jakiegoś lepszego biegu historii między dwoma wielkimi narodami, próba wyjścia z niezdrowej atmosfery codziennych zgrzytów i szerszych wrogich zamierzeń, w kierunku wzniesienia się ponad narosłe od wieków animozje, w kierunku stworzenia głębokich podstaw wzajemnego poszanowania. Próba sprzeciwiania się złemu jest zawsze najpiękniejszą możliwością działalności politycznej.

Polityka polska w najbardziej krytycznych momentach ostatnich czasów wykazała respekt dla tej zasady.

Pod tym kątem widzenia, proszę Panów, zerwanie tego układu nie jest rzeczą mało znaczącą. Natomiast każdy układ jest tyle wart, ile są warte konsekwencje, które z niego wynikają. I jeśli polityka i postępowanie partnera od zasady układu odbiega, to po jego osłabieniu, czy zniknięciu nie mamy powodu nosić żałoby.

Układ polsko – niemiecki z 1934 r. był układem o wzajemnym szacunku i dobrym sąsiedztwie, i jako taki wniósł pozytywną wartość do życia naszego państwa, do życia Niemiec i do życia całej Europy.

Z chwilą jednak, kiedy ujawniły się tendencje, ażeby interpretować go bądź to jako ograniczenie swobody naszej polityki, bądź to jako motyw do żądania od nas jednostronnych, a niezgodnych z naszymi żywotnymi interesami koncepcji stracił swój prawdziwy charakter.

Przejdźmy teraz do sytuacji aktualnej. Rzesza Niemiecka sam fakt porozumienia polsko – angielskiego przyjęła za motyw zerwania układu z 1934 r. Ze strony niemieckiej podnoszono takie, czy inne obiekcje natury jurydycznej.

Jurystów pozwolę sobie odesłać do tekstu naszej odpowiedzi na memorandum niemieckie, która będzie dziś jeszcze Rządowi Niemieckiemu doręczona. Nie chciałbym również zatrzymywać panów dłużej nad dyplomatycznymi formami tego wydarzenia, ale pewna dziedzina ma tu swój specyficzny wyraz.

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1399 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758