Zbrodnia – możemy o tym otwarcie juz mówić – smoleńska, to sprawa najważniejsza. Wezwanie prezydenta o międzynarodowe śledztwo. O umiędzynarodowienie tego, co wykazali ponad wszelkie wątpliwości uczeni i co jest wiedza amerykańskiego i niemieckiego wywiadu. Należy sie to tym, którzy stracili życie w służbie dla kraju.

Doprowadzenie w bankowości do sytuacji w której to nie bank jest ekonomem stojącym z biczem nad pańszczyźnianym chłopem, ale to państwo decyduje, które z banków spełniają kryteria obsługiwania społeczeństwa. Jest to zadanie do rozwiązania przez przyszły sejm, ale pod znaczącym ukierunkowaniem przez prezydenta RP.

Likwidacja – tu prezydent powinien posłużyć sie dekretem – wszelkich pozostałości po komunizmie. W tym takich jak pomnik generała Iwana Czerniachowskiego, ulic Ludowego Wojska, szkół imienia Hanki Sawickiej, Armii Ludowej, etc. Obecna narracja Rosji dotycząca przeszłości jest nie do przyjęcia. Luk triumfalny wojny 1920 roku musi stanąć w miejscu tak szczególnym, jak dla przykładu Plac Zbawiciela.

Już nie reforma systemu sadowniczego, ale jego całkowita przebudowa. Zwolnienie wszystkich bez wyjątku sędziów, którzy sprawowali ta funkcje w czasach PRL-u. Oczyszczenie go z resortowych dzieci i wprowadzenie do Sadu Najwyższego osób pokroju sędziego Wiesława Johanna. Czy jest to możliwe do wykonania? Oczywiście, ze nie w obecnym stanie państwa. Ale prezydent RP powinien w ta właśnie stronę nakierować prace przyszłego rządu. NIE MOŻE MIEĆ MIEJSCA ZALEGALIZOWANE BEZPRAWIE! Procesy nie mogą być, z powodu jakiegoś widzimisie sędziego, utajniane, a wydawane wyroki, ot choćby jak ten w sprawie poety Jarosława Marka Rymkiewicza, pozostawać w rażącym kontraście, co do tego, co dyktuje zdrowy rozsadek i fakty.

Miejsce we wspólnocie europejskiej w żad\en sposób nie może być w odniesieniu do Polski rytmizowane przez byłych wyznawców Mao Tse Tunga – tak, tak nie żartuje – w rodzaju Barroso, wnuka żołnierza Wermachtu, czy otwarcie miłującego Rosję kanclerza Schroedera. Musimy się im przeciwstawić, jednocześnie wspierając wobec głównego beneficjenta Unii Europejskiej, czyli Niemiec, zadania reparacji wojennych, ale i tez domagania się od Niemiec zwrotu Grecji ukradzionych – tak musi to być wyraźnie wyartykułowane – pieniędzy.

Na koniec – choć lista jesienią będzie przedłużona o innych 2756 pilnych dezyderatów – sprawa światowej Polonii, której masakry i wyalienowania od spraw krajowych dokonuje obecne Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Polacy za granica, to ta sama przynależność plemienna, co mieszkający w kraju. Mowie o milionach ludzi, żyjących za granica, których poczucie polskości świadomie redukowane było przez lata do kiszonej kapusty i piwa Żywiec. Potencjał tej grupy jest potężny i dotyczy – jak choćby w przypadku profesorów Wiesława Biniendy, czy Grzegorza Szuladzinskiego – każdej sfery życia, która w Polsce wymaga odbudowania od podstaw.

Zadaniem prezydenta RP będzie tez włączenie w krwioobieg państwa osób takich – nie ma co się tu krzywic – Paweł Kukiz, zmarginalizowany Zbigniew Rybczyński, a nawet pod pewnymi warunkami Włodzimierz Czarzasty. Ci co chcą Polskę budować, muszą w tej sprawie poczuć wsparcie państwa. Musi się to jednocześnie dokonywać przy jednoznacznym wskazaniu komunistycznych przestępców w rodzaju generała Kiszczaka, Leszka Millera, czy w sprawach fiskalnych Jolanty Kwaśniewskiej – jej zatrzymanie swego czasu mogło odmienić kierunek tego w jakim zmierzała Polska – czy tysięcy innych beneficjentów panującego blisko pól wieku systemu komunistycznego.

Czego należy przy tym oczekiwać? Nie miejcie złudzeń. Niemcy i Rosja stoją juz w jednym szeregu. Dołączy do nich międzynarodowa lewica, która sypnie oskarżeniami o ksenofobie i wynaturzenia, które – jak dobrze wiemy – wzmacniają jedynie w świecie przesłanie państwa islamskiego i Putina. Jak powiedział Mariusz Kamiński – a będzie to żmudna, ale warta do przebycia droga – syf i hipokryzja muszą ustępować z drogi Prawu i Sprawiedliwości społecznej. Bez niej – a państwo polskie było na tej drodze – beneficjanci postkomunizmu, ponownie będą obrastać w sile, nie zamierzając bynajmniej oddawać tego, co wydawało im się, że się im dozgonnie należy.

123 lata zaborów to była klęska. Potem był krotki, bo trwający blisko dwadzieścia lat oddech i rok 1939. Rozpad Związku Radzieckiego pozwoli na odzyskanie suwerenności, której brakowało nam jak powietrza. Powietrze było, ale ludzie, którzy chcieli dokonywać jego dystrybucji mieli zły oddech. Oddech, który porażał. A co nastąpiło potem? Zwycięstwo Andrzeja Dudy. Zwycięstwo Polski, której jak bitwy pod Wiedniem, nie możemy teraz przegrać.

A teraz wszystkim, którzy ten tekst przeczytali, życzę – w zależności od politycznych przekonań – dobrych lub złych snów, bo wiem, że człowiek, który nie śni, zamienia się w hycla, albo co gorzej w jakiegoś tam Rafała Olbrychskiego, który po katastrofie smoleńskiej publicznie twierdził, że Putin kłamać przecież nie mógł i nie może.