Artykuły redakcyjne
Like

W obronie konstytucji, czyli… czego?

22/12/2016
802 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
W obronie konstytucji, czyli… czego?

Znany alimenciarz na utrzymaniu żony, szef KOD-u, pan Mateusz Kijowski ma ostatnio swoje pięć minut. Wreszcie bezkarnie może gadać do mikrofonu wszystko to, co mu ślina na język przyniesie. Powoli staje się Rejtanem, którego bardzo chętnie słucha… Bruksela. I choć zamiast rozerwanej koszuli nosi skórzaną kurtkę, jak pięknie w jego ustach brzmi zwrot „ w obronie konstytucji i demokracji”! Na widok takiej postawy mokre majtki mają zarówno wynajęci inteligenci, jak i pospólstwo zwożone autobusami pod Sejm.

0


 

Właśnie, już od „dłuższej” chwili zmuszeni jesteśmy w mniej lub bardziej zdyscyplinowany sposób stosować się do czegoś, co z racji piór, które skreśliły ów dokument, nadaje się do kubła na śmieci – konstytucji. I choćby obiecano nam w niej złote góry, musi trafić na przemiał.

Konstytucja RP to bubel „wytworzony” przez aparatczyków z piekła rodem w dodatku czerwonego. Koniec końców czas ją zmienić.

Póki, co, chwilowo unijni hipokryci głowią się czy można Polakom już dokopać, czy lepiej zaczekać do chwili, gdy za Wielką Wodą do władzy wreszcie dojdzie Donald Trump

To ważne, bo gdyby daj Boże okazało się, że nowy prezydent USA rzeczywiście chce wziąć pod swój amerykańsko – żydowski parasol nasz nieszczęśliwy kraj, to wszelkie ataki, mogłyby zaszkodzić w pierwszym rzędzie Niemcom, którym marzy się wyjść spod kurateli Wuja Sama wraz z Bundeswerą.

Na wszelki wypadek, po wtorkowej debacie w Brukseli, o stanie demokracji w Polsce, kolejne kroki wobec Polaków przesunięto o dwa miesiące. Zadane granice czasowe, są jak najbardziej słuszne, Trump wreszcie musi się odkryć i określić, jaką politykę będzie prowadził.

Jeżeli będzie korzystna dla Niemców, zostaniemy „obdarowani”, z błogosławieństwem króla Europy i dzięki aktywności szefa Komitetu Obrony Demokracji bratnią pomocą w jej obronie. Ponieważ obecny, polski rząd tego nie zrobi, alimenciarz z pewnością i za pośrednictwem sponsora KOD-u G.Sorosa wystąpi w jego imieniu.

Co gorsza, wściekły czekista Putin, też nerwowo tupie swoją krótką nóżką w podłogowe kafle swojej kancelarii na Kremlu, bo, nie dość, że kasa państwowa świeci pustkami, nowoczesnych technologii jak na lekarstwo, dodatkowo wódka się kończy, to jeszcze trzeba zająć czymś wewnętrznych wrogów. Jego prosta polityka kija i marchewki nie przynosi zamierzonych efektów, świat Rosji nie lubi i już. Wpadka z Ukrainą, okupacja Krymu i chwilowy romans z Syrią przynoszą izolację i wyłącznie straty i jeszcze ta wszechobecna, polska rusofobia i… brak jabłek.

Co najgorsze, świat powoli przyzwyczaja się do wyreżyserowanej przez Kreml sztuki, z bombami atomowymi w roli głównej. Strachy na lachy już się przyjadły.

Pozostaje stary, wypróbowany mariaż z Niemcami i konsekwentna destabilizacja państw unijnych na każdym szczeblu. Oba kraje łączą interesy ponad głowami innych, ale w chwili zwątpienia, Niemcy znowu dostaną łupnia.

Innymi słowy i jak uczy historia, stan w tej materii osiągnął względny constans, choć media mówią coś przeciwnego.

I tak właściwie, to Polska może stać się polaryzatorem wszystkich napięć, a że przystała do stronnictwa amerykańsko – żydowskiego, może stać się zbyt ważna. W takim razie, uzasadnionym wydaje się krok w stronę szybkiej destabilizacji i to za wszelką cenę. Jak to zrobić?

To już przeszłość, właśnie się to dzieje. Opozycja totalna, jak twierdzi szef PO niejaki Schetyna ze swoim zębiczym uśmiechem, zwąchała się chwilowo dla osiągnięcia swoich celów, ze wszystkimi „przystawkami” lub lepiej… odpadkami.

Ze swoich nor czerwone gęby wystawili starzy działacze PZPR-u, którzy za parę srebrników (dolarów) Trumpa przehandlują wszystko i wszystkich, a w chwili opozycyjnej próby, kopną tam, gdzie światło z trudem dochodzi całą tę menażerię, z alimenciarzem na czele. Powychodzili też działacze PSL-u, którym znudził się już odór obory, oraz pozostali, choć bez Kukiza i jego stowarzyszenia, które przyczaiło się i w razie potrzeby przyłączy się do „jedynych słusznych”.

Czyli…, siła złego na jednego, w tej roli Prawo i Sprawiedliwość wraz z arogancją wobec wszystkiego, co może stanowić dla partii zagrożenie.

Wymyślenie pretekstu i sprowokowanie marszałka Kuchcińskiego, później okupacja Sejmu garstką populistów i troglodytów z powodu wyssanego z brudnego palucha posłanki Muchy ( zapewne ubogaconej duchowo) powodu ( w tej roli, nijaki sejmowy leń – poseł Szczerba) jest następstwem oczywistości.

Cel główny – destabilizacja państwa, cel nadrzędny sprowokowanie PiS-u do reakcji siłowej. Co gorsza, po części plan odnosi skutek, pod pretekstem zagrożenia terrorystycznego (przyczynkiem są wydarzenia berlińskie, które miały miejsce ledwo dwa dni temu), już za chwilę do patrolujących ulice policjantów dokooptowane będzie wojsko, ściślej żandarmeria. Polowe mundury i broń długa, dają tylko jedno skojarzenie…

PiS zagrożony nie zawaha się, by użyć siły i to w zasadzie jest słuszne, bo jaka władza chce żeby jakaś banda frędzli bruździła jej i we dnie i w nocy? To oczywiste, żadna. A co na to przeciętny Polak? Bardziej zajmuje go obracanie kaszanki na rożnie, aby się nie przypaliła.

I to też jest słuszne, w końcu nie po to wybieraliśmy „wyrobników”, którym płacimy wypranym złotem (Amber Gold), aby martwić się jakąś brudną polityką, jednak, niestety, sejmowa reprezentacja lumpenproletariatu, również lubi dostarczane z zewnątrz kanapki, rosnące apanaże, przy minimalnym lub żadnym wkładzie pracy własnej.

Wszelkie demonstracje są dla nich wakacjami, tylko…, jest problem, gdzie podziały się media, oczywiście te… „polskie i niezależne” spod logo Ringier Axel Springer?

Niespodzianka, otrzymały tak tęgiego kopa tam, gdzie zwykle wyrastają nogi, że niczym Małysz w formie, kompletnie odleciały.

Ich liderom pozostał już tylko Facebook, Twitter, Onet i parę innych tytułów. Resortowe dzieci częściowo zniknęły, częściowo zeszły do podziemia, ale ciągle są „obiektywne” i zwarte, wszak prawda jest tylko jedna – ich.

Cóż, skupili przy sobie grupkę mikrocefalii, która gotowa jest rzucić się pod koła rządowych limuzyn, aby wywołać zewnętrzną reakcję, niestety, bez powodzenia. To może kolejna próba odpoczynku na asfalcie w asyście petardy, świecy dymnej w pobliżu służb porządkowych? Nie, to już było.

Co tu zrobić, aby zwrócić uwagę świata?

Ktoś musi zginąć, czy nastał lepszy czas dla starego, wypróbowanego, chwilowo uśpionego, weekendowego zabójcy?

Być może przekonamy się już jutro.

_________________

Mariusz R.Fryckowski

0

ZeZeM http://tokis.pl/

37 publikacje
17 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758