POLSKA
Like

TAJNA AGENCJA SPRAW ZAGRANICZNYCH CZ. II

28/09/2014
559 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
TAJNA AGENCJA SPRAW ZAGRANICZNYCH CZ. II

TAJNA AGENCJA SPRAW ZAGRANICZNYCH

Z MINISTERSTWEM HAŃBY NARODOWEJ W TLE CZ. II

MINISTERSTWO HAŃBY NARODOWEJ

SŁUŻBY PRL- U W AFERZE AMBER GOLD

0


 

 

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego sprawdza powiązania biznesowe i towarzyskie Marcina. P. prezesa „Amber Gold”. Wśród nich pojawia się nazwisko Mariusza Olecha, który w czasach PRL-u przemycał złoto z Polski do RFN-u. Z dokumentów wynika, że Olech był chroniony przez gdańską prokuraturę, a jego interesy w RFN-ie były nadzorowane przez Departament I MSW (wywiad cywilny PRL-u) i II zarząd Sztabu Generalnego (wywiad wojskowy PRL-u).

 

Mariusz Olech współfinansował niektóre przedsięwzięcia Kongresu Liberalno-Demokratycznego; do dziś jest zaprzyjaźniony z wywodzącymi się z Gdańska czołowymi politykami Platformy Obywatelskiej. Jednym ze znajomych Olecha był m.in. senator KLD Andrzej Rzeźniczak, który w 1989 roku założył prywatną Agencję Lokacyjną – w rzeczywistości była ona piramidą finansową ochranianą przez służby specjalne PRL-u. Skazany w 2004 roku na karę więzienia, ukrywał się przez sześć lat – został zatrzymany w 2010 roku. Przewieziony do aresztu śledczego w Chojnicach zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Kierownictwo aresztu jako oficjalną przyczynę zgonu podało zatrzymanie akcji serca.

 

Mariusz Olech zaprzecza by znał się z Marcinem P. ale wynika, że zarówno w jego przedsięwzięciach, jak i w „Amber Gold” pojawiają się ci sami ludzie, którzy wywodzą się ze służb specjalnych PRL-u”.

 

W przedsięwzięciach Mariusza Olecha oraz „Amber Gold” pojawiają się ci sami ludzie, którzy wywodzą się ze służb specjalnych PRL-u. Czy byli funkcjonariusze cywilnych i wojskowych służb specjalnych chronili Marcina P. i partycypowali w jego interesie? To właśnie m.in. sprawdzała gdańska prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

 

Wiadomo, że Marcin P. trzykrotnie przebywał w areszcie: w 2004 r . spędził w nim 4 miesiące, w 2007 r. – miesiąc. W roku 2009 od 7 kwietnia do 4 czerwca przebywał w zakładzie karnym.

 

Potwierdził to nam oficer prasowy Aresztu Śledczego w Słupsku Sławomir Maler. Marcin P. przez cały czas karę odbywał w zakładzie typu półotwartego w Ustce. Trafił tam w ramach kary zastępczej – otrzymał 75 dni za niezapłacenie grzywny.

 

O możliwości odbywania kary więzienia w zakładzie półotwartym decyduje komisja penitencjarna. Pozwoliła ona Marcinowi P. skorzystać z tego przywileju. Marcin P. trafił w 2009 r. do aresztu śledczego w Słupsku, ale skierowano go nad samo morze do Oddziału zewnętrznego w Ustce.

 

Niektórzy osadzeni za dobre sprawowanie mogą pracować na zewnątrz aresztu w ramach resocjalizacji. Marcin P. pracował w ośrodku Doskonalenia Kadr Służby Więziennej, który pełnił też funkcję domu wczasowego.

 

Mieszkańcy Ustki nazywali ten ośrodek zwyczajnym „Posejdonem”. W trzykondygnacyjnym budynku było ponad 200 miejsc noclegowych i sala konferencyjna. W skład kompleksu wchodziły też domki kempingowe. Poza działalnością szkoleniową ośrodek prowadził również działania komercyjne, przyjmując latem wczasowiczów i kolonistów.

 

W tym Ośrodku, Marcin P. pracował tam jako asystent animatora kulturalno – oświatowego, zajmując się pracami fizycznymi i porządkowymi, sprzątał pomieszczenia, zmywał ubikacje, pomagał przygotowywać imprezy, przenosił stoły, przygotowywał ogniska etc. – Normalnie sprzątał, zasuwał jak każdy inny osadzony.

 

Niczym szczególnym się nie wyróżniał.

 

Marcin P. podczas pracy w ośrodku w Ustce nie sprawiał ponoć żadnych kłopotów i miał dobrą opinię. Za swoją prace otrzymywał nawet wynagrodzenie w wysokości 572 zł i 89 gr. I były to jedyne pieniądze jakie wykazał w deklaracji podatkowej za 2009 rok.

 

Marcin P. nie odsiedział całego zasądzonego wyroku. Wyszedł z zakładu karnego na mocy decyzji sądu okręgowego, który zgodził się na przerwę w odbywaniu kary.

 

Potem dzięki Amber Gold stał się milionerem”.

 

                                                  

1 września 1939 roku Polska została napadnięta przez hitlerowskie
Niemcy, 17 września przez sowiecką Rosję. W wyniku paktu Ribbentrop–
Mołotow kraje te dokonały IV rozbioru Polski, podjęły też działania mające na
celu zniszczenie naszego państwa i eksterminację jego obywateli.

Trzeba podkreślić, że Polska nie związała się z Hitlerem przeciwko Rosji,
gdyż oznaczałoby to w najlepszym razie wasalizację naszego kraju. Nie
związała się również z Rosją przeciwko Niemcom, gdyż oznaczałoby to w
najlepszym razie sytuację, którą poznaliśmy po 1945 roku.

Nasz kraj wybrał samotną walkę, która militarnie od początku była
skazana na przegraną. Poniósł z tego powodu straszliwe konsekwencje: między
innymi – jak wynika z najnowszych ustaleń IPN – w latach 1939-1945 zginęło
od 5,6 do 5,8 mln polskich obywateli, Polska straciła część swego terytorium a
Polacy utracili na pół wieku wolność. Stając jednak przed tragicznym wyborem,
nie mieli wątpliwości – wybrali walkę z wrogiem, w imię słynnych słów Józefa
Becka:

„My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko
rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”.

Polska nie tylko jako pierwsza podjęła walkę, lecz jako jedyny kraj na
świecie zbudowała Polskie Państwo Podziemne, które miało swoją armię, wymiar
sprawiedliwości, podziemną edukację. Polacy walczyli na wszystkich frontach;
wewnętrznym, zachodnim i wschodnim, pod Monte Cassino, Lenino,
Tobrukiem, Arnhem i Narwikiem. Historycy określają nasz udział w wojnie
jako czwartej potęgi, obok Rosji, USA i Wielkiej Brytanii, w koalicji
antyhitlerowskiej.

W Polsce nigdy nie było Quislinga. Byli natomiast wielcy bohaterowie,
jak Hubal, Pilecki czy Fieldorf, których los symbolizuje tragizm polskich losów.

 

Nie znaczy to, że Polska nie miała zdrajców; miała komunistów, których wielu
chciało przyłączenia do Rosji oraz volksdeutschów, którzy marzyli o włączeniu
do Niemiec, ale jedni i drudzy zostali odrzuceni jako zdrajcy.

Miała szmalcowników, ale i ci zostali potępieni i skazywani zarówno w trakcie wojny, jak i po niej. To nie konfidenci i donosiciele reprezentowali polskość – byli jej zaprzeczeniem, marginesem i wewnętrznym wrogiem, z którym Polska również prowadziła walkę.

Polska nie przegrała II wojny światowej, stworzyła Polskie Państwo Podziemne i rząd Polski działający na wychodźstwie, ocaliła godność i honor, w imię
których podjęła tę walkę.

 

 

Po latach okazało się, że odniosła zwycięstwo, a Powstanie Warszawskie i Katyń stały się mitem założycielskim nowej Polski.

Nie ma w tym nic dziwnego, że klęski stają się po latach źródłem siły,
moralnym zwycięstwem, na którym można budować narodową jedność.

Dzisiaj wszyscy winni jesteśmy cześć i pamięć bohaterom tamtych
wojennych czasów, z pod Mokrej, Krojant, Bzury, Kocka i Westerplatte.

 

Chylimy głowy w wielkiej wdzięczności i szacunku dla Ich patriotyzmu i
poświęcenia; przed żołnierzami spod Wizny, które stało się polskimi
Termopilami. Czujemy się wobec Nich odpowiedzialni za stan III
Rzeczpospolitej.

Niestety, ocaloną godność i honor często próbuje nam się odebrać,
przedstawiając nas jako naród antyemitow. szmalcowników, morderców z Jedwabnego i pomocników Hitlera.

 

Służy temu świadomie prowadzona polityka historyczna, która ma usprawiedliwić zbrodniarzy i pomniejszyć skalę ich zbrodni, czyniąc nas za nie współodpowiedzialnymi.

 

Polityka ta prowadzona jest zarówno przez naszych sąsiadów, wrogie narodowi polskiemu siły zewnętrzne i wewnętrzne, nie wyłączając polskiej dyplomacji skażonej służbami peerelowskimi, jak i wewnątrz kraju – tę ostatnią można uznać za swoistą kontynuację tej zdrady, z którą walczyliśmy zarówno przed, jak i po wojnie.

Musimy sobie zdawać sprawę, że jest to ta sama walka tylko prowadzona na
płaszczyźnie świadomości. Powinniśmy sobie też zadać pytanie: czemu to w
dalszej perspektywie ma służyć. Nie możemy bowiem przegrać pokoju i dać
sobie odebrać godność i honor, dla których nasi Ojcowie i Dziadkowie
podejmowali skazaną na porażkę walkę. Bez godności i honoru nie można
budować kraju, nie można walczyć o jego dobre imię i rozwój.

Zdając sobie z tego wszystkiego sprawę, nie powinniśmy ignorować
faktu, że wschodni sąsiad wcale nie zerwał do końca z imperialną przeszłością,
natomiast zachodni zbyt chętnie widzi nas w pozycji swojego klienta.

 

Powinniśmy też pamiętać, że historia się nie zakończyła i że jak zawsze stoi
przed nami zadanie budowania silnego, demokratycznego państwa polskiego.
Państwa prawnego, broniącego praw i wolności obywatelskich.

 

Tego rodzaju państwo jest warunkiem rozwoju jednostki, jest niezbędnym komponentem siły narodu. Jest warunkiem jego trwania i niepodległości, która nigdy nie jest dana raz na zawsze. To państwo powinno być budowane na pamięci i tradycji, którą ocalili nasi Ojcowie. Warto w tym miejscu przypomnieć słowa św.Jana Pawła II
skierowane w 1979 roku do polskiej młodzieży:

„I proszę was; pozostańcie wierni temu dziedzictwu! Uczyńcie je przedmiotem swojej szlachetnej dumy! Przechowajcie to dziedzictwo! Pomnóżcie to dziedzictwo. Przekażcie je następnym pokoleniom”.

„W obronie honoru i godności” to przesłanie Janusza Kochanowskiego rzecznika praw obywatelskich we wrześniu 2009 roku, kilka miesięcy przed jego tragiczną śmiercią w Smoleńsku.

 

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1399 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758