Artykuły redakcyjne
Like

A.Wilczkowski: Unowocześnienie armii przez Marszałka Piłsudskiego

19/04/2014
1451 Wyświetlenia
2 Komentarze
93 minut czytania
A.Wilczkowski: Unowocześnienie armii przez Marszałka Piłsudskiego

Mam przyjemność zaprezentować pracę Andrzeja Wilczkowskiego demaskującą brednię jakoby Józef Piłsudski był przeciwnikiem nowoczesnej armii w II RP, a Wojsko Polskie w 1939 było przestarzałe i anachroniczne. Wyciągnąłem z otchłani sieci:

0


Andrzej Wilczkowski

Józef Piłsudski, a unowocześnienie armii

Streszczenie

Tematem niniejszego opracowania jest badanie wpływu Marszałka Józefa Piłsudskiego na unowocześnienie armii w Polsce w okresie od 1918 – 1939 roku.
W dotychczasowej historiografii pozytywny wpływ Piłsudskiego na zaopatrzenie wojska w odpowiedni sprzęt bojowy i broń był zawsze negowany.
Celem zbadania rzeczywistego stanu rzeczy autor podzielił dwudziestolecie międzywojenne na cztery okresy: W pierwszym tj. od końca 1918 roku do połowy 1923 roku Marszałek stał na czele armii. W drugim od połowy 1923 do maja 1926 nie miał wpływu na wojsko. W trzecim okresie – od maja 1926 do śmierci tj. do dnia 12.5.1935 r. znowu stanął na czele wojska, sprawując urząd ministra spraw wojskowych i głównego inspektora armii.
Autor badał na podstawie dostępnych w Instytucie Piłsudskiego w Nowym Jorku źródeł
– jak kształtował się w państwie polskim rozwój przemysłu zbrojeniowego w poszczególnych okresach.
– jakie było podejście w wojsku polskim do spraw naukowych, prac rozwojowych i konstrukcyjnych w różnych rodzajach broni.
– jakie inne inicjatywy podejmowano, aby wojsko odpowiadało wymogom nowoczesnej armii na polu bitwy.
Wobec trudności w odnalezieniu relacji z bezpośrednich rozmów, bądź też dokumentów z podpisem Piłsudskiego, podstawowym argumentem były daty rozpoczęcia działań na rzecz rozwoju danej gałęzi uzbrojenia, czy też powstania planów rozwoju przemysłu. Mimo poważnych trudności w odnalezieniu potwierdzenia osobistego udziału Piłsudskiego w tych działaniach, w szeregu przypadków udało się znaleźć niezbite dowody, że Marszałek był głównym inspiratorem inicjatyw modernizacyjnych.
Bardzo pomocnym było stwierdzenie wszystkich adwersarzy Marszałka, że podczas jego rządów w wojsku nic bez jego wiedzy i woli nie można było zrobić.
Na podstawie wyżej opisanej metody można było wykazać, że niemal wszystkie znaczące placówki naukowe i rozwojowe w wojsku powstały za rządów Piłsudskiego, wszystkie plany rozwoju przemysłu zbrojeniowego (z wyjątkiem ostatniego) również noszą daty pokrywające się z rządami Marszałka. Ponadto powyżej 90% prac rozwojowych i modernizacyjnych nad różnymi rodzajami broni również datuje się z okresu pierwszego i trzeciego.
W świetle w/w ustaleń należy zrewidować rozpowszechniony sąd, że Piłsudski nie rozumiał potrzeby modernizacji armii polskiej i przystosowania jej do nowoczesnego pola walki, a co najmniej podjąć prace badawcze mające na celu potwierdzenie lub obalenie tez autora niniejszego opracowania.

Wstęp
Właściwie chyba od śmierci Marszałka poczęły odzywać się głosy, przede wszystkim przeciwników politycznych, dotyczące jego stosunku do unowocześnienia armii. Przytoczę dwa z nich, opublikowane wprawdzie w późniejszym okresie, ale wypowiadane przez współczesnych marszałkowi oficerów wysokiej rangi.
Tadeusz Machalski: „Piłsudski, trapiony chorobą nie podążał już za postępem czasu i niechętnie zajmował się problemami modernizacji armii, dla których nie miał większego zrozumienia. Pragnął spokoju. Usuwał i nie dopuszczał do siebie ludzi, którzy chcieliby wprowadzić gwałtowne zmiany i nowoczesne metody.” [22]
Marian Romeyko: „Struktura sił zbrojnych 1926–35 stanowiła domenę zastrzeżoną przez MSWojsk. /–/ Kiedy w cztery lata później w 1939 roku armia polska zmierzyła się z potężnym i nowocześnie uzbrojonym przeciwnikiem weszła do walk – mimo wytężonej pracy w latach 1935–39 niemal z >>racławickimi kosami<<. Mam na myśli przede wszystkim lotnictwo, broń pancerną, łączność, obronę przeciwlotniczą, saperów i w ogóle motoryzację.” [32]
Z tych i tym podobnych wypowiedzi wynika, że zasadniczo dopiero po śmierci Piłsudskiego zabrano się ostro do roboty, stworzono plan modernizacji armii, no i wyprodukowano zupełnie nowe rodzaje broni.
Pistolet VIS nosi nazwę – wzór 35
Karabin przeciwpancerny – wzór 35
Granatnik 46 mm – wzór 36
Armata przeciwpancerna – wzór 36
Armata przeciwlotnicza 40 mm – wzór 36
Armata przeciwlotnicza 75 mm – wzór 36 czy 38[13]

W oparciu o powyższe informacje, zestawiając je z późniejszą klęską wrześniową, dzisiejsze społeczeństwo polskie wierzy niemal bez zastrzeżeń w takie właśnie układy sytuacyjne.
Zadaniem niniejszej pracy jest zmiana tego spojrzenia, konsekwentnie ugruntowanego przez większość historyków w PRL.
Prof. E. Kozłowski napisał fundamentalne dzieło całe poświęcone udowadnianiu tej właśnie tezy. Pisze on:
1. W ciągu dziesięciu lat od przewrotu majowego nie poczyniono istotnych postępów w dziedzinie gotowości bojowej.
2. Hamulcem postępu technicznego był negatywny stosunek Piłsudskiego do wszelkich projektów zmierzających do rozwoju lotnictwa, broni pancernej, motoryzacji wojska itp.
3. Niedostateczne zainteresowanie techniką i motoryzacją w wojsku nie stwarzało w polskich warunkach bodźców dla rozwoju różnych gałęzi przemysłu ciężkiego, motoryzacyjnego.
Warto zapamiętać te trzy punkty bowiem najprościej będzie argumentować przeciwko nim przy pomocy faktów.
Dla uporządkowania spraw proponuję następującą kolejność omawiania zagadnień:
1. Koniunktura gospodarcza
2. Przemysł zbrojeniowy
3. Placówki naukowo badawcze
4. Krótka historia poszczególnych rodzajów broni i uzbrojenia
5. Próba podsumowania

1. Koniunktura gospodarcza

Rządy Marszałka Piłsudskiego w państwie i w wojsku zaczynają się w dniu 11.XI.1918 roku. W państwie kończą się w grudniu 1922, a w wojsku w dniu 4. VII. 1923 roku.
Następnie, po trzyletniej przerwie, Marszałek dochodzi do władzy w połowie maja 1926. Umiera 12. V. 1935.
Okres rządów Marszałka jest ściśle oznaczony datami.
Trudniej jest określić co do dnia fluktuacje prosperity gospodarczej.
A. Morgała pisze:[25] „Lata 1921–22 były okresem stosunkowo szybkiej odbudowy przemysłu, przy czym niemałą rolę odegrała tutaj koniunktura inflacyjna. W drugiej połowie 1923 roku nastąpiło zahamowanie wzrostu produkcji; przeszło ono następnie w recesję obejmującą lata 1924–26. Od połowy 1926 roku zaczęło się stopniowe ożywienie, a jego szczyt przypadł na przełom 1928 i 1929. W drugiej połowie 1929 zaczęło się głębokie załamanie gospodarcze. Jeszcze w 1936 roku nie osiągnięto przedkryzysowego poziomu produkcji przemysłowej”.
Zdanie Morgały w tym względzie nie jest odosobnione. Tak datują okresy dobrej i złej koniunktury w zasadzie wszyscy, którzy piszą o gospodarce Drugiej Rzeczypospolitej. Są jedynie różnice w ocenie przyczyn.
J. Rakowski [31] uważa, że na pomyślny zwrot w gospodarce po przewrocie majowym złożyło się wiele przyczyn. Wymienia następujące:
– Działania rządu Skrzyńskiego na początku 1926 r.
– Energiczna kontynuacja tych działań przez rząd Bartla
– Zmniejszenie przywozu towarów obcych w wyniku wojny celnej z Niemcami
– Zwiększenie wywozu węgla na skutek strajków górniczych w Anglii
– Skutki psychologiczne Locarno i stabilizacja monetarna na zachodzie
„Ale prawdą jest również – pisze Rakowski – że jeśli mogły one zagrać korzystnie dla gospodarstwa polskiego, to tylko w związku z tym największym ówczesnym wydarzeniem o charakterze wewnętrznym, jakim był przewrót majowy. Ten czynnik wniósł do życia polskiego czynnik bezpieczeństwa”. Tego samego zdania jest Czesław Klarner [11] – działacz gospodarczy tamtego okresu.
Nieco odmienne zdanie ma Zbigniew Landau. [19] Przyznaje wprawdzie, że po maju nastąpił okres dobrej koniunktury, nie mniej twierdzi, że zaczęła się ona już wcześniej, a ponadto uważa, że nie było to w sposób widoczny związane z Marszałkiem. Warto przysłuchać się argumentacji: – „gdyby bowiem dobra koniunktura lat 1926 – 29 związana była tylko z dojściem do władzy Piłsudskiego to trudno byłoby wyjaśnić dlaczego w 1930 roku Polska weszła w okres tak niezwykle silnego kryzysu”.
Otóż to ostatnie jestem gotów panu profesorowi wyjaśnić.
Mianowicie dokładnie dnia 24 października 1929 roku nastąpił krach na giełdzie nowojorskiej, który zapoczątkował światowy kryzys gospodarczy. Spadaliśmy wówczas prawie równo z wielkimi potęgami gospodarczymi, a dno osiągnęliśmy nieomal identyczne z Niemcami i Stanami Zjednoczonymi – ok 55% produkcji przed kryzysem.
W odróżnieniu od pana profesora mam jednak zamiar zdjąć z Marszałka odpowiedzialność za kryzys światowy i nie przyjmuję wobec tego zbyt już humorystycznej argumentacji.
Ze swej strony chcę podejść do sprawy wyjątkowo ostrożnie. Jeśli postawimy hipotezę: że rządy Marszałka Piłsudskiego nie wpływały źle na polską gospodarkę, to wygląda na to, że miały one wpływ dodatni, nie na tyle jednak, aby przezwyciężyć światowy kryzys.
Budżet państwa jest zależny od koniunktury.


Przeanalizujmy zamieszczony wykres. Przedstawia on budżet państwa i budżet wojskowy. Okres koniunktury po 1926 roku jest wyraźnie widoczny w wydatkach państwa, natomiast nie ma on zupełnie odbicia w wydatkach na wojsko. Faktem jest, że budżet odpowiada na koniunkturę z pewnym opóźnieniem i to jest na wykresie dobrze widoczne. Wydatki wojskowe, po wyraźnym załamaniu w 1924 r. po raz pierwszy przekraczają one sumę 800 milionów w budżecie uchwalonym po przewrocie majowym i w granicach 800 – 850 milionów utrzymują się do roku budżetowego 1938/39. Ta stałość wydatków – mimo wyraźnie zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej – jest związana prawdopodobnie z faktem, że od roku 1932 budżet wojskowy nigdy nie spadł poniżej 35% wydatków państwa. Do tego, część wydatków wojskowych była ukryta w budżetach innych ministerstw. Na taki wysiłek nie zdobyło się do roku 1935 żadne państwo należące do Ligi Narodów. Wskazuje na to publikacja LN na rok 1934/35. Polska znajduje się tu na pierwszym miejscu, mimo, że przyznaje się jedynie do 33%, Litwa na drugim – 27%, na trzecim miejscu Rumunia – 25%; potem Czechosłowacja i Włochy po 22%, Francja 14% i na końcu Niemcy 11% .
Po 1935 roku w Polsce sięgnięto dodatkowo po środki pozabudżetowe. Do 35 roku nie było jeszcze po temu powodu. I te dodatkowe fundusze okazały się zbyt szczupłe. Polskie wydatki na przygotowanie do wojny nie przekroczyły 5% wydatków niemieckich. To – można dziś wyraźnie powiedzieć – było wszystko, na co stać było młode państwo.

2 Przemysł Zbrojeniowy

Zacznę od cytatu. Janusz Głuchowski pisze: [20] „w chwili odrodzenia państwa nie było na terenie Polski w ogóle przemysłu wojennego”.
Konkretnie – w/g A. Litwinowicza [20] na terenie Polski pozostało w ruchu na jesieni 1918 r. tylko kilka zbrojowni i polowych warsztatów reperacyjnych w Krakowie, Przemyślu, Poznaniu, Rzeszowie, Brześciu i Warszawie. Już wcześniej Rosjanie, wycofując się wywieźli maszyny z większych fabryk Warszawy. Niemcy i Austriacy również wywozili obrabiarki.
Takie wypowiedzi można by mnożyć, ale nie ma po co. Państwa zaborcze nie lokalizowały swojego przemysłu zbrojeniowego na ziemiach zamieszkałych przez Polaków. W okresie od 1914 di 1921 roku ziemie te były jednym wielkim polem bitwy, natomiast nie dostarczały materiału wojennego. Majątek trwały na terytoriach przyszłej Rzeczypospolitej został zniszczony w ok. 50%.
Rzeczywiście zaczynano od zera, albo niemal od zera.
T. Grabowski [5] wyróżnia w rozwoju przemysłu zbrojeniowego Drugiej Rzeczypospolitej trzy okresy:
Pierwszy – od 1919 do 1922 roku charakteryzujący się próbami doraźnego zaspokajania potrzeb wojska w okresie wojny.
Drugi 1922–27 – okres działania Centralnego Zarządu Wytwórni Wojskowych.
Trzeci – od 1927 do wybuchu drugiej wojny. Okres ten nazywa Grabowski okresem komercjalizacji.
W 1921 roku – a więc już w pierwszym okresie – opracowano plan rozbudowy przemysłu. W/g A. Litwinowicza przedstawiony on został Marszałkowi Piłsudskiemu przez gen. Sosnkowskiego. Plan ten przewidywał rozbudowę przemysłu zbrojeniowego w rejonie, który wówczas nazwano trójkątem bezpieczeństwa, a któremu nadano później nazwę – Centralny Okręg Przemysłowy.
„Marszałek Piłsudski – pisze Litwinowicz – wychodząc z założenia, że w Polsce nie ma rejonu specjalnie bezpiecznego, uważał za racjonalniejsze rozproszenie go w terenie, ale ze względu na wielkie koszta takiego rozwiązania i z uwagi na rozmieszczenie bogactw naturalnych, zaaprobował wysunięty plan. /–/ w latach 1922–24 rozpoczęto budowę pierwszych większych zakładów broni i amunicji”.
Zbudowano w tym okresie zakłady zbrojeniowe w Warszawie, Radomiu, Pionkach i Skarżysku.
Ponieważ w okresie 1923–25 nie inicjowano poza tym planem żadnych większych inwestycji, przenieśmy się od razu w rok 1926.
Wkrótce po zamachu majowym Marszałek Piłsudski zwołuje kilka posiedzeń Ścisłej Rady Wojennej. W sierpniu odbyła się trzydniowa sesja Rady. W protokole z dn. 24.8.1926 r. [30] czytamy: „Marszałek charakteryzuje Polskę z punktu widzenia wojny. /–/ Granice nasze dają możliwość wszelkich i bardzo urozmaiconych kombinacji dla napaści nieprzyjaciela /–/ Skazani jesteśmy na obronę ze względu na nasze państwowe postanowienia. Jest to rzecz najtrudniejsza przy rozciągłości granic. Inicjatywa należy nie do nas, a więc nie wolno nam dyktować nieprzyjacielowi jak on ma postąpić, nie wolno zatrzymywać myśli w jednym kierunku, a trudno przewidzieć jakie kombinacje obierze nieprzyjaciel.”
I dalej czytamy w protokole: „Będziemy prowadzili studium jednostronnej naszej wojny z Niemcami i obciążeniem ze strony Litwy.”
I kolejne założenia: „Wchodzimy w stan wojny z Rosją. Ze strony Litwy stan zagrożenia efektywnego, z naszej strony mobilizacja się zaczyna.”
Dorzucę jednym tchem zaprotokołowaną wypowiedź z roku 1932. Wówczas to na odprawie w Brześciu Marszałek powiedział: „… chcę mieć małą armię, ale gotową natychmiast. Mobilizacja w czasie wojny trwa nieustannie i ta armia musi ją umożliwić.”
Jeśli zatrzymałem się tak długo nad dywagacjami Marszałka zawartymi w protokołach z narad, to dlatego, że dają one obraz, jaką Piłsudski chciał mieć armię i do jakich celów ją przeznaczał.
Z przyjętej doktryny wojennej wynikają kolejno założenia dotyczące broni i sprzętu w jaki ma być wyposażona armia.
Na posiedzeniach ŚRW w 1926 roku Marszałek wypowiadał się również w sprawie uzbrojenia. Obszerne wypowiedzi o lotnictwie przytoczę w późniejszym czasie, tu tylko podam jedną cierpką wypowiedź: „szkodliwym jest pokładanie zbytnich nadziei w lotnictwie, gdy go nie mamy.” Ponadto sformułował aforyzm: „jeśli głupi jest ten, który mając karabin pragnie łuku, to o wiele głupszy jest ten, który nie mając karabinu pragnie koniecznie tylko nim walczyć.”
Aby jednak ten karabin był – na początku września Marszałek zwołał inne gremium.
Gen Ulrych pisze [20]: „…po powrocie Marszałka z Druskiennik odbyła się u Prezydenta Rzeczypospolitej konferencja, w której prócz Marszałka wzięli udział: Premier Bartel, Minister Przemysłu i Handlu Kwiatkowski, Szef Administracji Armii gen. Norwid–Neugebauer, Szef Departamentu Przemysłu Wojennego gen Litwinowicz, oraz płk dypl. Ulrych. Wygłoszone zostały referaty o stanie przemysłu wojennego i jego zdolności produkcyjnej na dzień 1 września 1926 r. Marszałek Piłsudski zamknął konferencję następującym stwierdzeniem: »A więc stoimy tak, że gdyby prędko wybuchła wojna nie moglibyśmy się oprzeć na naszym przemyśle wojennym i bylibyśmy uzależnieni od dostaw zagranicznych«. I jako zadanie postawił doprowadzenie przemysłu wojennego do takiego stanu, abyśmy mogli wytrzymać samodzielnie sto dni wojny. Marszałek zwrócił się do Prezydenta Mościckiego z prośbą o sprawowanie opieki nad przemysłem wojennym.” Wypowiedź Ulrycha można zweryfikować czytając wspomnienia Prezydenta Mościckiego. [26].
Niewątpliwie narada ta dała impuls do działań gospodarczych [vide rozporządzenia RM dotyczące przemysłu zbrojeniowego z dn.22.4.27; 21.12.27 i z 19.3.28. zawarte w Monitorach nr 11; 85; 87 z odpowiednich lat.]
W połowie 1926 r. departament X MSWojsk. opracował projekty:
– ukończenia dotychczasowego programu rozbudowy przemysłu wojennego (chodzi tu o program z lat 21–22)
– rozbudowy przemysłu wojennego od połowy 1926 r. do końca 1930.
Główne przedsięwzięcia powyższych planów zostały wykonane do roku 1929/30.
Powstało wówczas 6 fabryk broni i amunicji, 5 wytwórni prochu i materiałów wybuchowych, 3 wytwórnie płatowców i 2 silników lotniczych. Osobno wymienimy Państwowe zakłady inżynierii (PZInż) powstałe w 1927 roku, w skład których weszły:
– państwowa wytwórnia samochodów
– państwowa wytwórnia saperska
– państwowa wytwórnia łączności
W każdym razie w 1935 roku, a więc w roku śmierci Marszałka przemysł zbrojeniowy przedstawiał już potencjał, którego nie można lekceważyć.
E. Kozłowski podaje [16], że w tym roku na wypadek konfliktu wojennego można było uruchomić 105 zakładów przemysłowych pracujących na rzecz wojska w tym 30 fabryk państwowych. Jak można odczytać z enuncjacji profesora podanych we wstępie uważa on, że to mało. Byłbym innego zdania. Przemysł zbrojeniowy rozwinięty został zdecydowanie na wyrost w stosunku do budżetu wojska. Fabryki nie dostawały zamówień, bo nie było czym płacić, chociaż budżet wojskowy wyśrubowany został do granic możliwości państwa. Do roku 1938 fabryki zbrojeniowe pracowały z niepełnym wykorzystaniem mocy produkcyjnych (od 25% – do 50%)
Z przedstawionego tu materiału wynika, że przez szesnaście lat od chwili odzyskania niepodległości dokonano wielkiego wysiłku inwestycyjnego, aby zabezpieczyć wojsku odpowiednie uzbrojenie i wyposażenie. Wynika również, że wysiłek podejmowany był podczas rządów Marszałka Piłsudskiego i że w stymulowaniu tych działań brał on osobisty udział.
Co w takim razie z planem modernizacji armii w 1936 roku, który miał dopiero pchnąć polskie siły zbrojne na nowe tory, a na który tak chętnie powołują się publicyści i niektórzy historycy.
Gen. Stachiewicz tak pisze na ten temat:
„Plan rozbudowy i modernizacji armii przewidywał:
– dokończenie prowadzonej dotychczas unifikacji uzbrojenia
– unowocześnienie uzbrojenia i wyposażenia wojska, zaopatrzenie go w broń przeciwpancerną, przeciwlotniczą, zmodernizowanie sprzętu lotnictwa, broni pancernej, łączności i saperów, haubizację artylerii dywizyjnej, częściowe zmotoryzowanie taborów.”
Już z powyższego cytatu wynika, że plan ten był kontynuacją trwającego procesu, korektą wcześniejszych założeń. Każdy plan musi ulegać korektom w miarę pojawiających się nowych zagrożeń i w miarę rozwoju własnych środków bojowych. W dalszych rozdziałach zostanie wykazane, że nowoczesne środki walki przemyślano już wcześniej i wystarczyło sięgnąć do szeregu już opracowanych, czy będących w trakcie realizacji konstrukcji i wdrożyć je do produkcji. Niektóre zresztą były już wdrożone, albo, co najmniej, miały już opracowaną technologię. Plan nie opierał się na dobrych chęciach jak w 1926 roku. Były już realne podwaliny.
Z całą pewnością już wcześniej były plany modernizacyjne.
Gen. Głuchowski bowiem pisze: „W latach 1934–35 KSUS (Komitet dla Spraw Uzbrojenia i Sprzętu powstał w 1926 roku p.m.) ustalił minimalny plan obronny uzbrojenia armii. Kiedy w połowie 1935 r. gen Głuchowski wszedł jako I wiceminister w skład KSUSu zastał ten plan już opracowany.”
Gwoli ścisłości należy dodać, że gen Sosnkowski jest innego zdania, twierdząc, że KSUS do połowy 1935 r. praktycznie nie działał.
Na jakiś planach musiano jednak się opierać przydzielając pieniądze na prace rozwojowe i konstrukcyjne. Wiadomo na przykład, że w dziedzinie lotnictwa jeden z planów rozbudowy (plan trzyletni) opracowano w 1932 r. [23].
Aby opracować plan modernizacji armii najpierw należy określić doktrynę wojenną państwa, przewidzieć sposoby walki, do tego należy określić, jak najskuteczniej będzie tę walkę prowadzić. Na tej podstawie dopiero można wytypować broń i wyposażenie, które daje rękojmię optymalnej realizacji boju. Wtedy do gry wchodzą inżynierowie. Od ich możliwości intelektualnych będzie zależało teraz czy oczekiwania wojskowych się sprawdzą. Uzyskane przez konstruktorów wyniki mogą być lepsze, albo gorsze od założonych. Jeżeli będą gorsze, proces opracowywania broni się przeciągnie, względnie żołnierz nie będzie uzbrojony porównywalnie z żołnierzem przeciwnika. Jeżeli będą lepsze, wpłyną na myśl taktyczną, a nawet strategiczną na polu walki. To oczywiście będzie wymagało weryfikacji wszelkich planów.
Tak więc pewna nieprzewidywalność wyników prac rozwojowych dotyczących broni i sprzętu w chwili wprowadzenia kolejnego urządzenia technicznego (zarówno u siebie jak i przeciwnika) zmusza do zmian w taktyce walki, nie pozwala dowódcom zasklepić się w raz przyswojonych sposobach prowadzenia działań bojowych.
W dalszym ciągu tej pracy prześledzimy – jak i kiedy rodziła się myśl techniczna i naukowa w wojsku i przemyśle zbrojeniowym.

3. Instytucje naukowe i rozwojowe

W następujących latach powstały instytucje:

1918

– CENTRALNE WARSZTATY LOTNICZE; Początkowo miały naprawiać samoloty, ale w krótkim czasie (już w roku 1919) zaczęły budować pierwsze prototypy.

1919

– CENTRALNE WARSZTATY SAMOCHODOWE; nazwa „warsztaty” jest zupełnie nieadekwatna do treści. CWS prezentuje polską myśl techniczną w zakresie motoryzacji od chwili powstania instytucji. Prowadzono tam prace studyjne, badawcze i konstrukcyjne. Dziełem CWS jest pierwszy polski samochód i motocykl.
– WOJSKOWY INSTYTUT GEOGRAFICZNY; Placówka niezbędna wobec scalenia Polski z trzech zaborów i braku aktualnych map.
– WYŻSZA SZKOŁA WOJENNA – jej niezbędność nie wymaga komentarza.

1921

– CENTRUM BADAŃ LOTNICZYCH; przekształcone później w Techniczny Instytut Lotnictwa
– WOJSKOWY INSTYTUT WYDAWNICZY;

1922

– INSTYTUT HISTORYCZNO–WOJSKOWY

1925

– WOJSKOWY INSTYTUT PRZECIWGAZOWY
– INSTYTUT BADAŃ ARTYLERII

1927

– INSTYTUT BADAŃ MATERIAŁÓW UZBROJENIA, który wchłania w siebie IBA i istnieje do roku 1935 kiedy to otrzymuje nazwę: Instytut Techniczny Uzbrojenia.
– WOJSKOWY INSTYTUT BADAŃ INŻYNIERII; W 1934 roku przeorganizowany w szereg wyspecjalizowanych placówek takich jak: Biuro badań Technicznych broni Pancernych, Biuro Badań technicznych Saperów i in.
– BIURO BADAŃ TECHNICZNYCH WOJSK ŁĄCZNOŚCI Które w późniejszym okresie (od 1933 roku tj. od chwili powstania n/w instytucji) ściśle współpracuje z Państwowym Instytutem Telekomunikacji.
– INSTYTUT TECHNICZNY INTENDENTURY;
– INSTYTUT MEDYCYNY LOTNICZEJ.
Na podstawie powyższego zestawienia, porównując daty powstania poszczególnych placówek i ich znaczenie dla wojska można z ogromnym prawdopodobieństwem sformułować tezę, że wsparcie zagadnień wojskowych myślą naukową i techniczną jest ideą Marszałka Piłsudskiego.
Obraz byłby niepełny, gdybyśmy nie wspomnieli jeszcze o dwóch inicjatywach mieszczących się w przedziale lat 1926–1935.
Pierwsza, to zorganizowany w styczniu 1929 roku z inicjatywy Sztabu Głównego W.P. kurs kryptologiczny dla młodych matematyków z Uniwersytetu Poznańskiego władających biegle językiem niemieckim.. Do pracy zostali wybrani M. Rejewski, J. Różycki i H. Zygalski. Ich praca zaowocowała już w 1932 roku złamaniem niemieckiego szyfru Enigmy, co zachodnim ośrodkom wywiadu udało się dopiero w czasie wojny (przy wydatnej pomocy w/w polskich kryptologów) a wywiadowi radzieckiemu nie udało się do końca wojny.
Inicjatywa ta powstała w Sztabie Generalnym w czasie kiedy szefem sztabu był gen Piskor, a Piłsudski ministrem spraw wojskowych i głównym inspektorem Sił Zbrojnych. Jedynym śladem osobistego wpływu Marszałka na tę inicjatywę jest konferencja w GISZu w dn. 5.3.1928 r. kiedy to Piłsudski postawił zadanie przeprowadzenia rozpoznania poczynań strony niemieckiej [3].
Inicjatywa druga – to powołany w 1933 roku Tymczasowy Komitet Doradczo–Naukowy. Członkami komitetu byli profesorowie: J. Groszkowski – radiotechnika, M. Huber – mechanika; C. Pawłowski – radiologia; M. Pożaryski – elektromechanika; J. Roman – maszyny elektryczne; B. Stefanowski – termodynamika (spalanie); K. Smoleński – chemia; W. Świętosławski – fizykochemia; C. Witoszyński – aerodynamika; M. Wolfke – fizyka. Dla ludzi, którzy dziś w Polsce parają się techniką są to nazwiska dobrze znane i widać od razu, że nie był to zespół przypadkowo dobrany. Mamy tu do czynienia jakby z pierwszym krokiem w zastosowaniu metody, która ostatnio nazywa się burzą mózgów. Jak stwierdził prof. Groszkowski do roku 1945 zachowały się protokoły z ponad stu posiedzeń tego gremium. Co się później z nimi stało – nie wiem.
Ze słów profesora zanotowanych przez H. Nakielskiego wynika tylko, że już w roku 1936 zajmowano się w Polsce bronią rakietową zdalnie sterowaną. [27]
Trudno oczywiście przy tym stanie wiedzy udowodnić jakikolwiek związek Marszałka Piłsudskiego z tą inicjatywą, niemniej trudno przypuścić, aby powołanie takiego komitetu odbyło się bez jego wiedzy i woli.

4. Krótka historia poszczególnych rodzajów broni i uzbrojenia

Broń podstawowa piechoty i kawalerii

KARABIN
W 1922 roku zapadła decyzja produkowania Mauzera. Decyzję ułatwił fakt przekazania Polsce w dn. 10 marca 1921 roku (na mocy uchwały Rady Ambasadorów koalicji) urządzeń i maszyn fabryki karabinów w Gdańsku. Mimo to jeszcze w 1925 roku broń strzelecka daleka jest od unifikacji. Wojsko uzbrojone jest w broń niemiecką, austriacką, francuską i rosyjską. Ogółem używa się w wojsku w tym okresie 17 typów karabinów. Amunicja do części z nich jest różna. Dopiero w połowie 1926 roku sytuacja się zmienia. Produkcja karabinów potraja się. Produkowane są początkowo w Warszawie, później w Radomiu. W tym czasie fabryka warszawska przestawia się na produkcję broni maszynowej. Wysiłek produkcyjny obrazuje sporządzony wykres. Polscy konstruktorzy modernizują Mauzera (rok 1927) a następnie konstruują na jego bazie karabinek (wz.29). Na jego konstrukcji opierają się Niemcy konstruując w 1935 roku swój karabinek. [24]

PISTOLET
W roku 1929 postanowiono zakupić licencję Wybrano broń czeską o nie najlepszych parametrach. Inż. Wilniewczyc występuje z kontrpropozycją. Na podstawie projektu wstępnego zaprezentowanego przez Wilniewczyca władze anulują wstępne umowy z Czechami. Pod koniec 1930 roku inż. Wilniewczyc kończy rysunki. W 1931 roku broń przechodzi pomyślnie wszystkie próby. W 1933 roku Departament Uzbrojenia odkupuje od Wilniewczyca patent. Po oficjalnych pokazach wprowadzono jeszcze dwie zmiany. Broń zostaje wprowadzona do użytku wojska rozkazem z dn. 26.8.35 roku.

LEKKA BROŃ MASZYNOWA
Aby ujednolicić tę broń ogłoszono konkurs już w 1924 roku. Przez trzy lata komisja powołana celem rozstrzygnięcia konkursu nie potrafi dokonać wyboru. Trwają dyskusje i przetargi. Dopiero z początkiem roku 1927 wyszło z MSWojsk. polecenie, aby zakupić po kilkanaście sztuk rkm–ów z różnych firm i rozesłać do pułków. W ten sposób konkurs rozstrzygnęli strzelcy.
Pozwolę sobie tutaj na mały wtręt publicystyczny. Sposób rozstrzygnięcia problemu wyglądał mi na osobistą decyzję Marszałka. Taki bowiem był charakter tej decyzji. Zwróciłem się w tej sprawie do prof. W. Jędrzejewicza – który znał Marszałka osobiście i z nim współpracował. Profesor zgodził się z moimi przypuszczeniami.
Konkurs strzelców wygrał Browning. Produkowany był w Polsce jako wzór 28, po przystosowaniu przez polskich konstruktorów do układu metrycznego i mauzerowskiej amunicji.

CIĘŻKA BROŃ MASZYNOWA
Na ckm pierwszy konkurs ogłoszono w 1927 roku, drugi w rok później. Wygrał znowu browning. Polscy konstruktorzy znowu dokonali zmian analogicznych jak w przypadku rkm–u. Pierwsze ckm–y ukazały się w roku 1930 i tak też broń została nazwana: – wzór 30.
W roku 1930 podjęta zostaje również decyzja, że do podstawowego uzbrojenia wchodzi nkm. Hotchkiss kal. 13,2 mm.

GRANATY
W roku 1931 skonstruowano i przyjęto do uzbrojenia dwa polskie granaty: zaczepny i obronny.

Omówiona powyżej broń była to broń o najwyższych standardach światowych. Nawet prof. E. Kozłowski pisze o niej: „podstawowe uzbrojenie piechoty /–/ było na ogół udane, o dużych zaletach bojowych.”

GRANATNIKI
Nad granatnikiem kal. 46 mm pracowano od 1931 do 1935 roku. Opracowano 4 modele granatników: jeden w Fabryce Motorów „Perkun” (1931r.) konstrukcji inż. Jana Wernera [40] trzy w IBMU (ITU) twórcami byli inż. Ostaszkiewicz i Świątkowski. Wprawdzie gen Stachiewicz pisze, że granatnik wprowadzono na uzbrojenie już w 1933 roku [36], niemniej w wykazach uzbrojenia pojawia się po raz pierwszy w 1935 r. [13]. T. Jurga [9] pisze, że wojska zaczęły otrzymywać tę broń dopiero w 1937 roku pod nazwą wz.36.

MOŹDZIERZ
Opracowano dwie polskie konstrukcje moździerza kal. 81mm. jedna nosiła nazwę wz. 28 druga wz. 30. Ostatecznie w 1931 roku zdecydowano się na zakup licencji francuskiej Stokes–Brandt. Od roku 1931 w produkcji. W tymże roku wchodzi do uzbrojenia armii.

KARABIN PRZECIWPANCERNY
Prace nad tą bronią rozpoczęły się w roku 1932 [13] Zespół konstruktorów: Felsztyn, Maroszek, Szteke i Wilniewczyc konstruuje karabin ppanc. kal. 7,92mm. Była to na owe czasy rewelacja. Jeszcze w 1939 roku z odległości 100 m. przy prostopadłym strzale jego pocisk przebijał pancerze wszystkich niemieckich czołgów. Pierwsze znane mi doniesienie o badaniach broni [36] dotyczy prób dokonanych w 1933 r. na poligonie Pohulanka pod Wilnem, kiedy to przestrzelono z niego bufor kolejowy (sic!)
Broń została przyjęta do uzbrojenia specjalnego uchwałą KSUS w drugiej połowie 1935 roku.[6]

PISTOLET MASZYNOWY
Zainteresowanie tą bronią w wojsku zaczęło się w 1937 r. Wilniewczyc i Skrzypiński mieli już wówczas częściowo opracowaną konstrukcję, którą dopracowali w 1938 roku.
Pistolet ostatecznie nie wszedł na uzbrojenie, bowiem niektórzy wysocy oficerowie mieli zastrzeżenia. Przede wszystkim chodziło o zużycie amunicji.

NAJCIĘŻSZY KARABIN MASZYNOWY
Nkm. kal. 20mm wz. 38 konstrukcji inż. Jurka został opracowany w 1938 roku. Wszedł on na uzbrojenie w niewielkich ilościach, przede wszystkim w czołgach TKS (24 sztuki w/g [8])

Reasumując: Prace konstrukcyjne, badawcze i unifikacyjne wszystkich wymienionych powyżej rodzajów broni ( z wyjątkiem pm. i nkm. 20mm) mieszczą się w przedziale czasowym 1927–35. W przypadku pistoletu Vis i karabinu ppanc. decyzje o wprowadzeniu na uzbrojenie zapadły już później. W obu przypadkach chodzi tu o czysto rodzime konstrukcje, którym było najtrudniej przebić się do produkcji. Te wszystkie prace były finansowane i prowadzone z dużą intensywnością. Istotnym jest również fakt, że w tych latach wyłoniła się grupa zdolnych konstruktorów broni, której dano możliwość sprawdzenia swoich koncepcji. Departament Uzbrojenia w niektórych przypadkach finansował krajowe prototypy, mimo, że ostatecznie wybrano broń licencyjną.

Artyleria

W okresie międzywojennym dokonano zakupów oraz prowadzono prace konstrukcyjne i modernizacyjne, dzięki którym Polska przystąpiła do wojny 1939 z następującymi typami armat:
1 armata kal. 75mm francuska wz. 97
2 armata 3cale/75mm rosyjska wz. 02/26
3 armata kal. 105 francuska/polska
4 armata kal. 120 francuska
5 haubica lekka kal. 100mm czeska/polska
6 haubica ciężka kal. 155mm francuska/polska
7 moździerz ciężki kal. 220mm
8 armata ppanc. kal. 37mm wz 36
9 armata plot kal. 40mm wz 36
10 armata plot kal. 75mm
11 działo nadbrzeżne kal. 152mm

(Nie licząc pewnej liczby dział zupełnie nietypowych, które zostały wyciągnięte – można by rzec – z lamusa.)

Ad 1. Armata francuska 75 mm przetrwała od I wojny bez zmian. Jedynie 12 egzemplarzy dostosowano do ciągu motorowego instalując do lawety koła z ogumieniem pneumatycznym.

Ad 2. Wobec dużej liczby armat trzycalowych rosyjskich i ich dużej sprawności bojowej w roku 1926 podjęto decyzję przekalibrowania ich na 75mm. Stworzono 93 dwudziałowe plutony artylerii piechoty – 186 armat oraz pokryto pełne zapotrzebowanie artylerii konnej – 160 armat. W działaniach wojennych armata ta okazała się bardzo skuteczna.

Uwaga ad 1 i 2. Do obydwóch tych armat skonstruowano granat przeciwpancerny kal. 75mm Granat ten okazał się tak dobry, że Niemcy strzelali nim do końca II wojny. W tym celu – aby go móc użyć – po kampanii francuskiej przekładali lufy francuskich dział na lawety swoich: kal. 5cm. [14]

Ad 3. armata 105mm wz 13 była kupowana w latach 1919–21 i w latach 24–25 (21 sztuk) [13]
W dn. 13.1.1930 z francuską firmą Schneider została zawarta umowa na zakup 96 sztuk armat kal. 105mm wz 29 i na zakup licencji. Produkcję tej armaty rozpoczęto w Starachowicach w roku 1934 a od 1937 do jej wytwarzania włączyły się Zakłady w Stalowej Woli. [21]

Ad 4. Armaty 120mm zostały dostarczone do Polski już w roku 1919. Nie posiadały one oporopowrotników . Doskonała jakość luf i ich stan techniczny doprowadziły do decyzji, żeby osadzić je na łożach rosyjskich haubic wz.09 i 10. Łoża sprowadzono z Rumunii i w latach 1932–34 dokonano koniecznych zmian konstrukcyjnych i przeróbek przypuszczalnie w Starachowicach.
Dział tych o symbolach: wz. 78/09/31 i 78/10/31 było w sumie 38 sztuk. [13]

Ad 5. Haubice 100mm wz 14/19 zakupiono w Czechosłowacji w 1928 roku w ilości 160 sztuk. Wraz z nimi licencję na produkcję, do której Starachowice przystąpiły już w tym samym roku. Do roku 1931 Starachowice wykonały pierwsze zamówienie na 100 sztuk i przypuszczalnie otrzymały zamówienie na dalsze 124 sztuki. [21]

Ad 6. Haubica ciężka 155mm. Działo francuskie firmy Schneider. Pierwszych zakupów dokonano w latach 1931–32. Ostatnich w latach 34–35. Nabyto również licencję. Do roku 1935 opracowano w Starachowicach technologię tego działa. Produkcję rozpoczęto w 1937 roku.

Ad 7. Moździerze ciężkie 220mm zakupiono w Czechosłowacji w roku 1932. Dział tych w Polsce nie produkowano.

Ad 8. Armata przeciwpancerna. O konieczności posiadania takiego działa myślano już przed rokiem 1926. Pierwsze zamówienie na cztery działa umieszczono w firmie Pocisk. Zamówienie nie zostało zrealizowane do roku 1927. W tej sytuacji MSWojsk. w tym roku składa zamówienie w angielskiej firmie Beardmore. Oba zamówienia zostają zrealizowane w 1928 roku.
Przedstawione konstrukcje mają jednak dużą ilość usterek, wobec czego w 1930 roku ogłoszony zostaje konkurs, w którym biorą udział firmy: Beardmore, Driggs, Pocisk i Skoda. Konkurs nie przynosi rozstrzygnięcia. Równocześnie nad tym problemem pracuje IBMU (ITU) i konstruktorzy starachowiccy. W 1934 r. Starachowice mają już wykonane dwa działa kalibru 55mm. Wiosną 1935r wyjeżdża do Boforsa komisja, która ma ocenić najnowszą konstrukcję armaty ppanc. tej firmy. Na podstawie jej protokołów MSWojsk. decyduje się na zakup licencji działa 37mm. Umowa licencyjna zostaje podpisana w grudniu 1935 r. Działo to w Polsce przechodzi zabiegi adaptacyjne i zostaje wdrożone do produkcji w Pruszkowie jako wzór 36.

ad 9. Armata plot 40mm. Umowa licencyjna zostaje podpisana z Boforsem równocześnie z umową na armatę ppanc. (czyli w grudniu 1935 r.). Niemniej już w 1934 roku PZInż otrzymuje zamówienie na ciągnik artyleryjski do tego typu działa. Trudno jednak doszukać się doniesień o jakichkolwiek studiach czy pracach konstrukcyjnych działa plot i tym kalibrze.

Ad 10. Armata plot 75mm. Na początku lat trzydziestych jedynym wartościowym działem przeciwlotniczym była francuska armata plot 75mm którą zakupiono w liczbie 14 sztuk. (ogólna ilość armat plot 112 szt.) W tej sytuacji w 1933 roku powstaje w Starachowicach projekt armaty plot polskiej kal. 75mm (twórcy: mjr inż. Szymański z ITU i inż. Stetkiewicz ze Starachowic). 2 działa wykonano w 1934 roku a w 1935 przystąpiono do prób.
Armata plot 75mm weszła do produkcji w dwóch wersjach wz.36[21] czy 38 [13] ruchoma i wz 37 – półstała. W referacie Departamentu Uzbrojenia z dn. 10 maja 1935 roku przewiduje się, że pierwsza bateria tych dział ma być oddana w dn. 1.5.1938 r. We wrześniu 1939 roku dysponowano ilością ok 60 tych armat.

Ad 11. Cztery działa nadbrzeżne stałe zakupiono w firmie Bofors w 1933 roku. Była to konstrukcja z roku 1930.

Poza wymienionymi powyżej armatami pracowano w Polsce nad własnymi konstrukcjami, które ostatecznie nie weszły do produkcji, albo ze względu na niedostateczną jakość konstrukcji, albo ze względu na brak czasu. Poza armatami ppanc. – o których już wyżej wspomniano – opracowano prototypy armat polowych 75mm, (1931r.) oraz w drugiej połowie lat trzydziestych haubicy 100mm, haubicy 155mm. Przede wszystkim zaś działa dalekonośnego 155mm o zasięgu 26 km. oraz moździerza 310mm.

Ocena prac modernizacyjnych w zakresie artylerii w latach 1926 – 35 musi wypaść pozytywnie. Jeśli nawet wziąć pod uwagę wcześniejsze zlecenie na dwa prototypy armat ppanc. i powstanie w 1925 r. Instytutu Badań Artylerii to i tak można z łatwością zauważyć, że cały wysiłek modernizacji artylerii rozpoczął się po roku 1926. dotyczy to armat 75mm, 105mm, 120mm, haubic 100mm i 155mm, moździerzy, armat ppanc., armat plot 75mm.
Wiadomo, że w 1929 r. przy Departamencie Artylerii w MSWojsk. powstało biuro studiów, badające najnowsze trendy rozwojowe w tym rodzaju broni, a o osobistym zaangażowaniu Marszałka w sprawy haubizacji artylerii możemy przeczytać w Dzienniku K. Świtalskiego [38]. Od 1930 roku zaczynają się prace nad motoryzacją artylerii. Niemniej należy tu zwrócić uwagę na jeszcze jedną przeszkodę w modernizacji wojska, która zresztą dotyczy wszelkich nowoczesnych rodzajów broni. Chodzi o ogólne wykształcenie społeczeństwa. Jeszcze w 1927 roku w 6 daplot. 40% poborowych to byli półanalfabeci a 10% analfabeci. Jeśli taka sytuacja występowała w artylerii przeciwlotniczej – to co mówić o mniej technicznych rodzajach broni.

Motoryzacja i broń pancerna

Problemy rozwojowe w tym zakresie rozwiązywane były przez następujące instytucje:
– Biuro Techniczne CWS
– Biuro badań Technicznych Broni Pancernych
– Biuro Studiów PZInż

W pierwszych latach niepodległości istnieje tylko CWS. Już w roku 1919 konstruowane jest tu samonośne nadwozie pancerne do samochodu Ford T. Stworzony na tej bazie samochód pancerny (kilkanaście egzemplarzy) bierze udział w wojnie polsko–bolszewickiej.
W 1922 r. polskie władze wojskowe podejmują decyzję, że cały sprzęt bojowy (czołgi, ciągniki i samochody terenowe) ma się opierać na konstrukcjach własnych, z ewentualną możliwością użycia zespołów licencyjnych, jednak pod warunkiem ich pełnej produkcji w kraju [34].
W roku 1922 powstaje komisja wojskowa do przeprowadzenia badań zagranicznych samochodów ciężarowych. Również w tym roku wychodzi z wojska zamówienie na pierwszy samochód.
Konstruktorami samochodu są: T. Tański (główny konstruktor i konstruktor silnika), R. Gabaud (Francuz) i St. Panczakiewicz. Badania samochodu prowadzi W. Mrajski. Rozpoczynają się one już w roku 1924, niemniej, do produkcji samochodu dochodzi dopiero w roku 1928. Wyprodukowano kilkaset samochodów osobowych, sanitarek i półciężarówek. Niestety cztery lata opóźnienia dały o sobie znać. Konstrukcja okazała się zbyt trudna technologicznie, co doprowadziło do konieczności zaprzestania produkcji (1931r.), a konstruktorzy nie mieli jej czym zastąpić.
W roku 1924 zakupiono licencję samochodu SPA, niemniej szybko zaniechano produkcji, bowiem nie udawało się na bazie tej konstrukcji rozwinąć produkcji wielkoseryjnej.
Dalszy rozwój motoryzacji rozpoczyna się po roku 1926. Pierwsze powstają montownie: w 1926 roku Ford–T; w 1928 roku General Motors; w 1930 – Citroen i w tym samym roku Praga.
Powstanie w latach 1928–30 wymienionych na wstępie tego rozdziału placówek rozwojowych stymuluje polską myśl techniczną.

SAMOCHODY PANCERNE
W roku 1925 wyjechała w tej sprawie do Francji komisja i ustaliła założenia. Zbudowany na podstawie tych założeń samochód pancerny – wzór 1928 (konstrukcja CWS) był sprzętem o niskich parametrach – zwłaszcza trakcyjnych. Mimo to ( a może właśnie dlatego) w roku 1929 wyszło ze Sztabu Generalnego zamówienie na kolejną konstrukcję. Zespołem konstrukcyjnym z WBInż. kieruje por. inż. R. Gundlach. Samochód wykonywany jest w Zakładach Ursus. Samochód pancerny wz. 29 jest również nieudany. Następny model wz–34 stanowiący właściwie przeróbkę samochodu z roku 1928 także nie ma zadowalających parametrów. Należy zwrócić uwagę, że nikt nie hamował myśli twórczej, tyle, że myśl nie była najwyższych lotów. Dopiero po tych doświadczeniach władze wojskowe podjęły uchwałę zaniechania prac nad rozwojem samochodu pancernego.

CZOŁGI
Od roku 1927 lub 28 rozpoczynają się prace nad czołgiem. Do 1930 roku zbudowano trzy wersje czołgów TK, z których ostatnią skierowano do produkcji.
W tym czasie (29.9.1930 r.) Marszałek Piłsudski jako minister SWojsk. wydaje rozkaz L.dz. 436/Tjn i dodatek tajny nr 10 którym powołał do życia Dowództwo Broni Pancernych. [3]
Modernizacją konstrukcji TK zajęto się bezzwłocznie i w roku 1933 wszedł do produkcji czołg TKS.
W 1931 roku zakupiono w Anglii czołgi Vickers E oraz licencję na ich produkcję.
Następne rodzime konstrukcje to czołg pływający (PZInż 130) i czołg 4TP.
Już w roku 1933 był na deskach kreślarskich czołg 7TP, który już w roku 1934 przeszedł intensywny cykl badań i w 1935 roku wszedł do produkcji. Był on nadal modernizowany i w roku 1937 stanął w rzędzie najnowocześniejszych czołgów świata. Posiadał on jako pierwszy na świecie czołg – silnik diesla, uzbrojono go w działko 37mm i ckm. Posiadał unikalny na owe czasy peryskop inż. R. Gundlacha. (licencję na peryskop kupili Anglicy i zaopatrywali weń do końca wojny wszystkie czołgi) oraz radiostację. Warto dodać, że produkowane do 1939 roku czołgi niemieckie miały wszystkie silniki benzynowe i z wyj. PzKwIV uzbrojone były jedynie w ckmy. Co do radiostacji – to w wojskach pancernych ZSRR jeszcze w 1941 roku radiostacje posiadały jedynie czołgi dowódców.

CIĄGNIKI I SAMOCHODY

W 1933 roku rozpoczyna się konstruowanie ciągnika artyleryjskiego C7P dla artylerii najcięższej.
W 1934 roku na deskach projektantów jest ciągnik artyleryjski do działa plot 40mm [8] C2P oraz ciągnik C4P, który mógł obsługiwać działa od 75mm do 155mm. Ponadto jeszcze przed rokiem 35 na bazie licencyjnego samochodu Fiat508 powstają dwa samochody terenowe w tym jeden do przewozu radiostacji.
Następne konstrukcje powstają w późniejszym czasie. Obszerne omówienie wszystkich konstrukcji wraz z datami powstania znajdzie czytelnik w poz. [8]

MOTOCYKLE

Pierwszym motocyklem, który skonstruowano w Polsce przede wszystkim na potrzeby wojska był CWS M55. (1929 rok). Nie był to model bardzo udany. Następny – opracowany przez Biuro studiów PZInż to Sokół 1000 (pierwotna nazwa CWS M111) Prototypy jego zbudowano w 1932 r. produkcję uruchomiono w rok później. W roku 1934 rozpoczęto prace konstrukcyjne motocykla Sokół 600. Oba te motocykle – a zwłaszcza Sokół 600 były to konstrukcje dojrzałe o wspaniałych własnościach terenowych (dwa Sokoły 600 dotarły na Kasprowy Wierch). Późniejsze konstrukcje nie były przeznaczone dla wojska, chociaż podczas wojny często ich używano.

Twórcami w dziedzinie motoryzacji – poza wymienionymi już w tekście byli młodzi inżynierowie, na ogół wychowankowie polskich politechnik: Okołów, Cywiński, Dębicki, Dowkontt, Habich, Horwat, Poraziński, Rudawski, Rummel, Studziński, Jan Werner, Jerzy Werner i inni. To już nie grupa, to cała plejada. Nazwiska te znane są do dziś w technice polskiej i nie tylko polskiej. Tym ludziom dano wolną rękę i stworzono warunki do zdobycia doświadczenia i rozwinięcia talentu.
Jaką rolę odegrał Marszałek Piłsudski w tym dziele trudno powiedzieć. Wiadomo, że oglądał film o czołgach Vickersa [3], z relacji ustnych wiadomo, że bywał na poligonowych próbach pierwszych prototypów broni pancernej. Wiadomo, że powołał do życia dowództwo broni pancernych kiedy w ogóle pierwsze pojazdy opancerzone zaczęły się poruszać.

Łączność

W roku 1927 powstaje Biuro Studiów Łączności, które od chwili powstania Państwowego Instytutu Telekomunikacji (1933 r.) współpracuje z ta placówką, która zresztą posiada specjalny wydział wojskowy.
Jeśli idzie o przemysł, to – jak pisze Junosza–Drewnowski – „dopiero lata 1928–32 przyniosły intensywniejsze tempo rozwoju” [4].
Opracowano i wdrożono wówczas do produkcji następujące typy sprzętu łączności:
– radiostacje dywizyjne RKD opracowano w latach 1927/28 i produkowano do roku 1932.
– radiostacje lotnicze RKL/D opracowano w latach 1928/29 i produkowano również do 1932 roku
– radiostacje lotniskowe RKP/L i RKF/L opracowano w latach 1929/30 i produkowano do roku 33.
– radiostację typu N2 zaczęto opracowywać w roku 1928 i do roku 1933 wykonano szereg modeli, oraz wypuszczono serię próbną. Od roku 1936 rozpoczęto produkcję.
Pierwsze cztery wymienione radiostacje w późniejszych latach modyfikowano. Co do pozostałego sprzętu radiowego tj. radiostacji N1, N3, N2L/m nie posiadam danych dotyczących opracowania konstrukcji.
Sprzęt telefoniczny tj aparaty telefoniczne AP36 i łącznice polowe LP30 opracowano konstrukcyjnie przed 1935 rokiem, natomiast łącznice LP6 już po roku 1935.

Lotnictwo

Nie było w Polsce gałęzi przemysłu, gdzie myśl techniczna rozwijałaby się tak bujnie jak w lotnictwie.
Pierwszy samolot „Słowik” został zbudowany w CWL już w 1919 roku. Następny (WZ–VIII) na przełomie 1919/20 roku a w 1920/21 trzeci polski prototyp powstał w warsztatach parku 2 PL. (KWII)
Zamówienie na kolejny samolot otrzymały CWL w początkach roku 1923, a więc jeszcze za rządów Marszałka Piłsudskiego w wojsku. Tym razem sprawa ciągnęła się przez trzy lata. Oblatywanie zaczęto na wiosnę 1926 r.
W roku 1924 rozpisano konkurs na samolot. Przysłano nań 15 projektów. Jury przyznało cztery nagrody. Żaden projekt nie został zrealizowany. Tymczasem stare samoloty się wykruszają, te, które są, są niebezpieczne. Nie ma wielu chętnych do służby w lotnictwie. Lata 24–25 to czasy działania Frankopolu. (chodzi tu o drugą umowę. Pierwsza została zawarta już w roku 1921) Frankopol to spółka, której założycielem, udziałowcem i wiceprezesem był ówczesny dowódca lotnictwa wojsk lotniczych – gen. W. Zagórski. Okres ten jest jednoznacznie negatywnie oceniany przez historyków lotnictwa [23] [25]. Pod koniec 1925 roku nie ma samolotów w pułkach. Na przykład w pułku lotniczym w Toruniu – na 63 samoloty, w które powinien być wyposażony, jest tylko czternaście zdolnych do latania, w tym dwa myśliwskie. Jednocześnie magazyny zapełniają się przestarzałym niesprawnym sprzętem z czasu I wojny, który nadchodzi z Francji w ramach umów z Frankopolem.

Po trzyletniej przerwie pierwsze samoloty polskiej konstrukcji wystartowały do lotu w początkach 1926 roku.
Jeden to zamówiony trzy lata wcześniej CW–X, drugi to SP–1 wykonany z inicjatywy własnej przez prywatną wytwórnię „Samolot” w Ławicy k. Poznania.
Jesienią 1926 roku – o czym już wspomniano – odbywa się kilka posiedzeń Ścisłej Rady Wojennej. Na posiedzenie w dniu 13 października został zaproszony płk. Ludomir Rayski – ówczesny szef Departamentu Lotnictwa MSWoj. Była wówczas mowa o lotnictwie. Marszałek wypowiadał się na ten temat bardzo długo. Zaprotokołowano m. in. „…automobilizm u nas w społeczeństwie rozwija się w dość znacznym zakresie i to nam pomoże w pracy wojennej – odwrotnie, loty i prace lotnicze rozwijają się poza wojskiem bardzo powoli. Cała praca koncentruje się tylko na wojsku. Pracujemy zaś w wojsku skokami. Mamy wielką ilość aparatów (właśnie przyszły dostawy z Frankopolu p.m.) natomiast mało urządzeń technicznych, poza tym mamy wielką rozmaitość aparatów. Mamy zresztą ludzi, a warunków, przy których aparaty będą mogły działać podczas wojny nie mamy. Marszałek jest zdania, że nie możemy rozwijać lotnictwa ilościowo, aż zapewnimy możność ich pracy, aż zapewnimy możność wyćwiczenia ludzi i stworzenia warunków technicznych…”
I dalej: „…Lotnictwo wymaga zbyt wiele dla swego technicznego urządzenia. Tu wysuwa się zagadnienie baz. Lotnicy muszą poznać teren walk, by na czas wojny potrafić urządzić sobie tam gdzie trzeba odpowiednie bazy i doraźne lotniska.” [30]
Z przytoczonej wypowiedzi nie wynika niechęć do nowoczesnej broni. Jest to jedynie trzeźwa ocena aktualnej sytuacji, z której jednocześnie przebija duże zrozumienie towarzyszących problemów.
Przyrównajmy teraz słowa Marszałka z książką Rayskiego wydaną w 20 lat później. [33].
Krytykując ostatni kontrakt Frankopolu – częściowo zresztą zrealizowany – generał pisał: „…któż miał latać na tych sześciuset samolotach dostarczanych – jakoby – co roku. Szkoły kształciły wtedy kilkudziesięciu pilotów rocznie, bo, mimo naszej usilnej propagandy więcej kandydatów się nie zgłaszało. /–/ Zresztą, gdyby znaleźli się kandydaci zabrakło by samolotów szkolnych. Kontrakty mówiły tylko o bojowych. Robienie za dużych składów jednakowych samolotów obniża obronność państwa. Przychodzą bowiem nowe wynalazki, budżet zaangażowany jest na długie lata naprzód, więc kupić nowości nie można, a składy są pełne starzyzny. /–/ Ileż wynosić by musiał budżet lotnictwa, żeby uwzględnić jeszcze konieczne wydatki na sprzęt wyszkoleniowy, budowę lotnisk i hangarów, uzbrojenie, paliwo, warsztaty, utrzymanie lotnisk…”
Porównanie obydwóch tekstów wykazuje dużą zbieżność poglądów. Czy Rayski był u Marszałka przed posiedzeniem? – nie wiemy. Wiadomo tylko, że od 1928 roku składał Piłsudskiemu coroczne raporty o stanie lotnictwa, a w roku 1934 wzywany był trzykrotnie. Rayski expressis verbis mówi, że Marszałek doskonale rozumiał potrzeby lotnictwa. W tej sytuacji, jeśli Rayskiego uznamy za człowieka kompetentnego, jednocześnie musimy zdjąć z Marszałka odium braku zainteresowania lotnictwem, czy też przypisywanej mu wręcz niechęci i braku zrozumienia roli lotnictwa na nowoczesnym polu walki.
Na co w latach 1926–35 wydawano lotnicze pieniądze (nie licząc ogromnych długów w stosunku do Frankopolu).
W lipcu 1926 roku poszło do wytwórni „Samolot” zamówienie wojska na samolot szkolny. Konstruktorzy i warsztaty uporały się z problemem w ciągu sześciu miesięcy. W początkach 1927 roku Bartel–BM–2 już latał.
W sumie, przez pierwsze pięć lat od zamachu majowego skonstruowano i oblatano dwadzieścia pięć typów samolotów polskiej konstrukcji. Już sama ilość jest szokująca, ale zestawienie będzie również zaskakujące. W tych 25 typach było: 10 myśliwców, 7 szkolnych, 5 towarzyszących, 2 liniowe i wodnopłat. Cokolwiek dziś się nie powie o ówczesnej doktrynie użycia lotnictwa na polu walki należy brać pod uwagę to zestawienie. Myśliwiec nie służy do celów obserwacyjnych. Jest to samolot bojowy. Nie jest ważne co wtedy mówiono. Ważne na co wydawano pieniądze i to duże pieniądze, bowiem prace rozwojowe są zawsze drogie. W następnych latach – do 1936 roku oblatano jeszcze 17 typów (są to wszystko konstrukcje sprzed 1935 roku). Oblatany w 1931/32 roku PZL P11 okazał się prawdziwą rewelacją. Kiedy pod koniec 1932 roku wystawiono go na salonie lotniczym w Paryżu 12 państw interesowało się zakupem samego sprzętu jak i licencji. Jego udoskonalona wersja PZL P24 był w latach 1934/35 najszybszym i najlepiej uzbrojonym myśliwcem na świecie.
W roku 1934 konstruowano już myśliwca nowej generacji. Był nim „Wilk”. W tym samym roku rozpoczęto prace konstrukcyjne nad bombowcami: „Żubr” i „Łoś”, oraz oblatano już samolot liniowy „Karaś”. Czyniąc pomyłkę mniejszą niż 4% można ustalić, że z 54 typów samolotów własnej konstrukcji, które zostały oblatane do wybuchu wojny (konstrukcji było więcej – mianowicie 57) zamówienia na 45 wyszły z wojska za czasów Marszałka Piłsudskiego.
W zasadzie jedyną ważniejszą zrealizowaną później konstrukcją, która miała jeszcze szanse wziąć udział w wojnie był PZL P50 „Jastrząb” Sprawa rozbiła się o zespoły importowane. (silnik, chowane podwozie).
Wśród zespołów konstruktorskich, zespół konstruktorów silników lotniczych nie był najsilniejszy. Po tragicznej śmierci w Tatrach inż. Nowkuńskiego – twórcy bardzo dobrego silnika do samolotu RWD, który wygrał challange lotniczy w 1934 roku – nie miał kto wziąć na siebie tego zadania.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na szkolenie. Położono na to duży nacisk i już w 1932 roku Polska posiada wskaźnik personelu przypadającego na jeden samolot porównywalny z Anglią i Francją.

Marynarka Wojenna

Jeśli ktoś mógł się czuć pokrzywdzony niechęcią Marszałka to marynarze. O rozbudowie floty wyrażał się cierpko [16]: „…państwo nie posiada ani możliwości, ani jakichkolwiek środków do tego, aby tą drogą o swej sile jak flotę wojenną, mogącą być użytą na wielkich morzach świata czy kreować, czy zbudować. /–/ We wszystkich moich przemyśleniach operacyjnych nigdy nie wykraczam poza możliwość istotnie realnego panowania w Zatoce Gdańskiej.”
Mimo to Polska zafundowała sobie 10 nowoczesnych okrętów wojennych. Program rozbudowy floty został opracowany niejako pod nieobecność Marszałka. Dwa pierwsze zamówienia na okręty Wicher i Burza wyszły przed majem 1926, ale następne trzy w grudniu 1926 roku. Przypuszczam, że w ramach tego samego planu rozbudowy floty. Reszta zamówień miała miejsce dopiero w 1934 roku. Przypomnę, że w roku1933 powstał specjalny fundusz społeczny, z którego zakupiono okręt podwodny Orzeł.
Myślę wszelako, że te duże pieniądze, które włożono we flotę, ze znacznie lepszym skutkiem można było wykorzystać na dozbrojenie armii lądowej czy lotnictwa.
Polska flota wojenna odegrała wprawdzie w II wojnie światowej niewspółmiernie dużą do swej wielkości rolę, co nie zmienia faktu, że na przebieg Kampanii Wrześniowej nie miała dokładnie żadnego wpływu, do tego stopnia, że nawet nie podjęła praktycznie działań bojowych.
Myślę, że w tym przypadku niezłomny Marszałek po prostu ugiął się pod presją społeczną. Polacy naprawdę pragnęli mieć marynarkę wojenną.

(źródłó: http://wilczkowski.blog.interia.pl/?id=1660254)

5. Próba podsumowania

Posłużmy się tu trzema tezami profesora Kozłowskiego wymienionymi na pierwszej stronie niniejszego opracowania. Pierwsza teza głosi, że: „przez dziesięć lat od przewrotu majowego nie poczyniono istotnych postępów w dziedzinie gotowości bojowej.”
Sformułowanie „gotowość bojowa” nie jest w stosunku do całej armii jednoznaczne. Nie zajmujemy się w tym szkicu problematyką taktyki, czy też działań operacyjnych lub strategicznych. W każdym razie zapewnienie odpowiedniego uzbrojenia z całą pewnością leży na drodze do gotowości bojowej.

Zreasumujmy – co uczyniono w czasie tych dziesięciu lat:

Zunifikowano i zmodernizowano całą broń piechoty i kawalerii, przy czym opracowano aż pięć rozwiązań rodzimej konstrukcji (granaty, karabinek, granatnik, pistolet, karabin ppanc.).
Zakupiono, skonstruowano i przygotowano do produkcji niemal wszystkie typy dział, przy czym w co najmniej 80% sprzętu włożono polską myśl techniczną.
Rozpoczęto opracowanie i produkcję nowoczesnego sprzętu łączności.
Rozpoczęto działania w dziedzinie motoryzacji.
Opracowano wszystkie typy ciągników artyleryjskich niezbędne do przestawienia artylerii na trakcję motorową.
Stworzono podwaliny dla powstania broni pancernej.
intensywnie rozwijano myśl techniczną w lotnictwie, konstruując i badając niewyobrażalną wręcz liczbę typów samolotów.
Dokonano zakupów większości okrętów wojennych.

Bezwzględnie najważniejszym osiągnięciem tamtych lat jest bujny rozwój rodzimej myśli technicznej. Była ona wyraźnie popierana, a hamowały ją jedynie względy finansowe.
Koncepcję, że nowoczesność należy opierać na rozwiązaniach rodzimych atakuje się obecnie bardzo rzadko. Wszyscy na ogół zgadzają się, że nie ma silnej gospodarki bez własnej myśli technicznej. Światowy rozwój przemysłowy wykazał to aż nadto dobitnie. Odzywają się jednak jeszcze głosy krytyczne w tej sprawie. Przytoczę choćby wypowiedź pułkownika Jana Ciałowicza: „…Młoda i niedoświadczona jeszcze polska kadra oficerów uzbrojeniowych i konstruktorów, przy negliżowaniu wymogów taktycznych nie była w stanie sprecyzować warunków jakim miał odpowiadać sprzęt i ustalić wszystkich jego elementów. Stąd częste zmiany zamówień i szukanie ideału przez coraz nowe projekty konstrukcyjne. Zamiast się oprzeć na najnowszych modelach francuskich, dawano upust własnej ambicji wyprodukowania sprzętu najbardziej oryginalnego.” [2]
Nie można całkowicie zlekceważyć zdania doświadczonego oficera i wykładowcy WSWoj. Niemniej można się z nim nie zgodzić.
W większości przypadków polscy konstruktorzy bardzo pilnie śledzili najnowsze trendy w dziedzinie myśli taktycznej i strategicznej. W kilku przypadkach polska myśl techniczna przodowała w swojej dziedzinie. Weźmy chociażby karabin ppanc., czołg 7TP czy samolot PZL–P24. Tam gdzie było trzeba sięgano po rozwiązania zagraniczne (np. cekaemy, moździerze, haubice), a niektóre konstrukcje polskie wprowadzano do produkcji, gdyż nie można było dokonać zakupów. Już to terminy były zbyt odległe, już to doświadczonym konstruktorom francuskim, angielskim czy czeskim się nie udało skonstruować sprzętu o odpowiednich parametrach. (Błędy angielskich konstruktorów na przykład doprowadziły do tego, że „jastrząb” nie był gotowy do walki w 1939 roku.)
Można w tej sprawie odnaleźć ślad następującego rozumowania: ponieważ nikt nam nie sprzeda najnowocześniejszego sprzętu należy, wobec niewielkich możliwości finansowych, zaskoczyć ewentualnego przeciwnika jakością broni.
W sprawie rozwoju polskiej przedwojennej techniki zgadzam się raczej z prof. Rummlem, który w swej książce o motoryzacji polskiej [34] – na zakończenie rozdziału o okresie międzywojennym – napisał: „…domeną opracowań własnych pozostały wszystkie kołowe jak i gąsienicowe konstrukcje pojazdów wojskowych, plany rozwoju i produkcji. /–/ W owym czasie można było czuć się dumnym, iż się jest Polakiem.”

Drugą z tez prof. Kozłowskiego – o hamującej roli Marszałka Piłsudskiego pozostawię na koniec. Teraz teza trzecia: o niedostatecznym zainteresowaniu techniką w wojsku i – że w związku z tym – nie można było rozwinąć przemysłu.
Że wojsko techniką się interesowało uważny czytelnik mógł się przekonać na podstawie niniejszego opracowania. Wybiegano myślą daleko naprzód łamiąc szyfr enigmy i dywagując na temat rakiet zdalnie sterowanych. W sprawie rozwoju przemysłu w zasadzie zostało już wszystko powiedziane w rozdziale – przemysł zbrojeniowy. Tu można jedynie dodać, że były w owym okresie trzy impulsy stymulujące ten rozwój. A mianowicie: w 1921 roku – pierwsze plany powstania przemysłu; w 1926 roku narada u prezydenta i konsekwencje z niej płynące i wreszcie trzeci – w 1936 roku – przede wszystkim uruchomienie istniejących i dotychczas „uśpionych” mocy produkcyjnych, oraz nowe inwestycje. Były one realizowane w tempie naprawdę imponującym. Tzw. cykl inwestycyjny trwał często poniżej dwóch lat – od chwili rozpoczęcia pierwszego wykopu pod fundamenty – do chwili rozpoczęcia produkcji.

Przejdźmy teraz do tezy drugiej, czyli roli Marszałka w tych wszystkich poczynaniach. Aby coś na ten temat powiedzieć warto podzielić okres międzywojenny na cztery podokresy.
W pierwszym (do połowy 23 roku) Marszałek był u steru władzy. Oczywiście, nie można powiedzieć z całą pewnością, że w sprawie planu rozbudowy przemysłu odbyła się między nim i gen. Sosnkowskim następująca rozmowa: „szefie, zrobicie mi plan rozbudowy przemysłu zbrojeniowego – tak jest, Komendancie”. Jest ona jednak wysoce prawdopodobna, bowiem wiadomo, że generał przyniósł Piłsudskiemu taki plan do zatwierdzenia, a w znanych mi wspomnieniach nie podkreśla, że wykonał go z własnej inicjatywy.
Powstałe w tym okresie placówki badawcze, naukowe i konstrukcjne prawdopodobnie nie powstały samorzutnie, ale również roli Marszałka można się tylko domyślać, bowiem nie mam do dyspozycji dokumentów powołujących do życia te placówki. Taka sama sytuacja występuje z zamówieniami na pierwsze samoloty i samochód. Sprawa budowy samolotów jest dość drastycznym przykładem. W okresie 1919–22 – trzy prototypy; zamówienie z roku 1923 nie jest realizowane aż do roku 1926; a po 1926 następuje wręcz wybuch kolejnych konstrukcji i prototypów.

Drugi okres to wojsko bez Piłsudskiego. Jawi się on być okresem straconym dla prawidłowego rozwoju armii. Kończy się jedynie zapoczątkowane wcześniej inwestycje, inicjatywy się nie udają. Realizacja zamówienia na samolot przeciąga się, konkurs na budowę samolotu nic nie wnosi, zamówienie na działo ppanc. nie jest realizowane, produkcja karabinów bardzo mała, skonstruowanego samochodu nie wdraża się do produkcji, nawet nie można rozstrzygnąć konkursu na rkm. Z dwóch instytucji naukowych, które powstały w tym okresie, jedna – mianowicie Instytut Przeciwgazowy – nie miała większego znaczenia. Do tego dochodzi negatywna w skutkach polityka zakupów sprzętu lotniczego. Gwoli ścisłości należy nadmienić, że pierwszą umowę z Frankopolem podpisał Sosnkowski, niemniej już w dwa lata później, kiedy podpisywano drugą, wyraźnie było widać, że to afera. Ciągnięto jednak sprawę dalej, a nawet znacznie ją rozszerzono [23].
Cały ten – niekorzystny dla rozwoju wojska – kompleks zdarzeń może częściowo znaleźć wytłumaczenie. Po pierwsze, właśnie w połowie 1923 roku nastąpiło zdecydowane załamanie koniunktury gospodarczej, pociągające za sobą niesłychaną hiperinflację i zmniejszenie budżetu państwowego, a co za tym idzie wojskowego. W takich warunkach, przy braku realnego zagrożenia, a wtedy rzeczywiście takiego nie było, budżet wojskowy zwykle pada ofiarą. Po drugie – brak wykwalifikowanej kadry.
Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że poza aferą Frankopolu były i inne, w które zaplątani byli wysocy oficerowie (choćby – maski gazowe). Ponadto dość wyraźnie rysuje się słabe zainteresowanie wynikami inicjatyw innowacyjnych.
Trzeci okres rozpoczyna się w momencie powrotu do władzy Piłsudskiego. Przyśpieszenie po 1926 roku jest tak wyraźne, że samo rzuca się w oczy. Nastąpił wtedy drugi impuls dla rozbudowy przemysłu zbrojeniowego (konferencja u Prezydenta Mościckiego), w którym rolę Marszałka należy uznać za udowodnioną. Następuje burzliwy rozwój myśli technicznej połączony z rozbudową bazy instytucji naukowych i rozwojowych. Wreszcie wyraźnie widać zamysł w przydzielaniu funduszy na rozwój uzbrojenia i sprzętu. Więc najpierw podstawowa broń piechoty i samolot (własny myśliwiec i samolot szkolny), potem broń przeciwpancerna, na końcu broń ofensywna – bombowiec i czołg większy niż rozpoznawczy. Uogólniając: najpierw broń obronna i szkolenie, w drugiej kolejności sprzęt należący do uzbrojenia zaczepnego.
Z nasyceniem wojska sprzętem, który został opracowany trzeba było jednak trochę poczekać nie tylko ze względów finansowych. Dużym problemem był poziom powoływanego do wojska rekruta. Jeżeli sytuację w artylerii plot uznać za typową to pod koniec lat dwudziestych do wojska w co najmniej 50% przychodzili półanalfabeci i analfabeci. Przez dwa lata służby trudno było z nich uczynić fachowców, obsługujących dość skomplikowane już urządzenia techniki wojennej. Poprawy sytuacji można było oczekiwać dopiero na początku lat trzydziestych.
Wobec bardzo niewielkiej ilości przekazów historycznych trudno wyważyć, jaki osobisty wpływ na opisane niekwestionowane osiągnięcia miał Marszałek Piłsudski. Mogę tu przytoczyć przede wszystkim zdanie Franciszka Szystowskiego [37]: „KSUS nie decydował o uruchomieniu produkcji, jak również nie rozdzielał kredytów. Decyzje te należały do naczelnego Wodza na wnioski szefa Sztabu Głównego.” Oczywiście nie Naczelnego Wodza, tylko Głównego Inspektora Sił Zbrojnych, ale poza tym, to chyba płk. Szystowski ma rację.
Można się powołać również na trzy rozkazy wydane przez Piłsudskiego wiosną 1929 roku. [16 aneksy]. Dokumenty te, pisane językiem trudnym i dość niechlujnym, są to raczej eseje najeżone ogromną ilością pytań do inspektorów armii. Wynika z nich, że Marszałek doskonale się orientował w słabościach armii, jej wyposażenia i mentalności kadry oficerskiej, nie wyłączając samych adresatów rozkazów. Podnoszona jest w nich zarówno sprawa jakości posiadanego sprzętu, sposobów jego użycia, kierunków rozwoju, jak i możliwości „skonsumowania” go przez armię.
Mimo szeregu zastrzeżeń, jakie można mieć do formy w/w dokumentów trudno się nie zgodzić z przedstawioną w nich argumentacją.
Powrót Marszałka do władzy nastąpił – trzeba to przyznać – w dobrym okresie. Przede wszystkim zwiększył się stan zagrożenia po traktacie lokarneńskim w październiku 1925 roku i Układzie Berlińskim pomiędzy ZSRR a Niemcami z kwietnia 1925 roku . Ta sytuacja pozwalała wywierać poważną presję na podwyższenie budżetu wojska. Po drugie ustabilizowany był pieniądz, co było warunkiem sine qua non koniunktury gospodarczej, która od 1926 roku, aż do wielkiego kryzysu stale wzrastała. Równie wielką rolę w sukcesie opisanych inicjatyw z tego okresu przypisywałbym jednak innemu czynnikowi. Mianowicie przemysł polski zaczął corocznie wchłaniać dużą grupę absolwentów polskich uczelni technicznych. Byli to na ogół ludzie inteligentni, dobrze wykształceni i bardzo dynamiczni. Patriotyzm nie był wówczas rzeczą wstydliwą. Był niejako nakazem moralnym.
Również mniej więcej w tym okresie rozpoczął się podnosić ogólny stan wykształcenia społeczeństwa, bowiem zaczęło oddziaływać szkolnictwo powszechne obejmujące coraz szersze kręgi młodzieży. Działało to pozytywnie zarówno na przemysł jak i na armię.
Ostatni okres – to wojsko po śmierci Marszałka. Nie można negować znacznego przyśpieszenia jakiego doznały wówczas przygotowania wojenne. Nie rozumiem jednak skąd wzięto obiegowe twierdzenie, iż nastąpiło to w wyniku zniknięcia hamującego wpływu Piłsudskiego. Przyśpieszenie to wiążę przede wszystkim z kolejnym zaostrzeniem się sytuacji międzynarodowej, ze wzrostem koniunktury gospodarczej wynikającym z zakończenia światowego kryzysu, wreszcie – moim zdaniem – po prostu było ono konsekwencją poprzedniego okresu. Były już wyszkolone kadry inżynierskie i robotnicze, były opracowania technologiczne. Można było pracować dalej. Tymczasem armia aż do 39 roku miała trudności ze skonsumowaniem oferowanej jej techniki. Znane są przypadki, kiedy to po zdobyciu niemieckich ciężarówek trzeba je było spalić, bowiem nikt w całym pododdziale nie potrafił ich uruchomić i poprowadzić.
Okres 1935–39 ma dla mnie pewne – zresztą słabo zarysowane znamię. Jest nim dostrzegalna trudność w podejmowaniu decyzji. Można takie kłopoty dostrzec studiując historię samolotu PZL–P24, którego nie wprowadzono do uzbrojenia, samolotu jastrząb, którym zajęto się zbyt późno; czołgu 7TP, któremu zarzucono zbyt słabe opancerzenie; pistoletu maszynowego Mors – odrzuconego przez komisję ze względu na zbyt duże zużycie amunicji i wreszcie niektórych typów armat opracowanych w Starachowicach.
Tak jakby nie było komu powiedzieć – robimy! – huknąć pięścią w stół, obsobaczyć zbyt namiętnych dyskutantów. Może rzeczywiście KOGOŚ zabrakło, a może mi się tylko tak wydaje.

BIBLIOGRAFIA

1.Bahrynowski S. POLSKA BROŃ PANCERNA W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM. Bellona, Londyn 1955 z. 3 i 4

2. Ciałowicz J. POLSKO–FRANCUSKI SOJUSZ WOJSKOWY. Warszawa 1970 PWN

3. Cisek J. KALENDARIUM DZIAŁALNOŚCI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO. Nowy Jork 1992.

4. Drewnowski–Junosza I. ŚWIADKOWIE HISTORII. Przegląd Łączności Londyn 1978/79

5. Grabowski T. INWESTYCJE ZBROJENIOWE W GOSPODARCE POLSKI MIĘDZYWOJENNEJ. Warszawa 1963 MON

6. Grabowski T. Z PROBLEMATYKI KSZTAŁTOWANIA SIĘ GOSPODARKI OBRONNEJ. WPH Warszawa 1962 Nr 2

7. Jędrzejewicz W. KRONIKA ŻYCIA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO Londyn 1986

8. Jońca A. Szubański R. Tarczyński J. POJAZDY WOJSKA POLSKIEGO 1939 R. Warszawa 1990

9. Jurga T. REGULARNE JEDNOSTKI WOJSKA POLSKIEGO W 1939 ROKU Warszawa 1972

10. Kalinowski F. O LOTNICTWIE POLSKIM PRZED 1939 ROKIEM Bellona 1960 z. 4.

11. Klarner Cz. POLITYKA GOSPODARCZA RZĄDÓW MARSZAŁKA PIŁSUDSKIEGO Polityka Gospodarcza 1935 nr 24.

12. Konstankiewicz A, Słupczyński W. ARMATA PPANC WZ 36. Warszawa MON

13. Konstankiewicz A. UWAGI DO PIERWSZEJ WERSJI NINIEJSZEGO OPRACOWANIA maszynopis w posiadaniu autora.

14. Kosar F. PANZERAWEHRKANONEN 1916–1977 Stuttgart 1978. Motorbuch Verlag

15. Kozaczuk W. W KRĘGU ENIGMY Warszawa 1964

16. Kozłowski E. JÓZEF PIŁSUDSKI W OPINIACH POLITYKÓW I WOJSKOWYCH Warszawa 1985

17. Kozłowski E. WOJSKO POLSKIE 1936–39 Warszawa 1964

18. Kucharski W. KAWALERIA I BROŃ PANCERNA W DOKTRYNACH WOJENNYCH Warszawa 1984

19. Landau Z. GOSPODARCZE PROBLEMY II RZECZYPOSPOLITEJ (w:) Polska Niepodległa Ossolineum 1984

20. Litwinowicz A. MATERIAŁY DO ZAGADNIENIA PRZEMYSŁU WOJENNEGO W POLSCE 1919–1939 (z uzupełnieniami J. Głuchowskiego i J. Ulrycha) Niepodległość Londyn N. Jork 1958 t. 6.

21. Łoś R. ARTYLERIA POLSKA 1914–1939 Warszawa 1991

22. Machalski T. POD PRĄD Londyn 1964

23. Malak E. PRÓBY MODERNIZACJI I ROZWOJU LOTNICTWA WOJSKOWEGO W POLSCE W LATACH 1933–1939 mnps pr. dr. – w posiadaniu biblioteki Instytutu J. Piłsudskiego w Nowym Jorku.

24 Matuszewski R. Wojciechowski I. KARABIN MAUSER WZ. 1998 Warszawa 1983

25. Morgała A. POLSKIE SAMOLOTY WOJSKOWE 1919–1939 Warszawa 1972

26. Mościcki I. WSPOMNIENIA Niepodległość Londyn, Nowy Jork 1958 t.6.

27. Nakielski H. BIRET I ROGATYWKA Warszawa 1985

28. PIŁSUDSKI O PAŃSTWIE I ARMII Warszawa 1985

29. POLSKIE SIŁY ZBROJNE W DRUGIEJ WOJNIE ŚWIATOWEJ Londyn 1951 t. I cz. 1.

30. PROTOKOŁY Z POSIEDZEŃ ŚCISŁEJ RADY WOJENNEJ Warszawa 1981

31. Rakowski J. IDEOLOGIA GOSPODARCZA RZĄDÓW MARSZAŁKA PIŁSUDSKIEGO Niepodległość Londyn Nowy Jork 1948. t.1.

32. Romeyko M. PRZED I PO MAJU Warszawa 1967

33. Rayski L. SŁOWA PRAWDY O LOTNICTWIE POLSKIM Londyn 1948

34. Rummel A. POLSKIE KONSTRUKCJE MOTORYZACYJNE W LATACH 1922–1980. Warszawa 1985

35. Sosnkowski K. PRZYCZYNKI DO SPRAWY ZBROJEŃ POLSKICH 1935–39 Londyn 1973.

36. Stachiewicz W. PRZYGOTOWANIA WOJENNE W POLSCE. Paryż 1977

37. Szystowski F. LISTY DO REDAKCJI Bellona Londyn 1956 z. 1 i 2

38. Świtalski K. DZIENNIK maszyn. w Inst. Piłsudskiego w NY

39. Umiastowski R. BITWA POLSKA Londyn 1943

40. Werner J. RELACJA w posiadaniu autora

41. Wiatr J. PRZYCZYNKI DO HISTORII MATERIAŁOWEGO PRZYGOTOWANIA OBRONY POLSKI W LATACH 1921–39 Bellona 1959 z. 3.
42. Wiatr J. W SPRAWIE ROZBUDOWY BRONI PANCERNEJ PRZED 1939 R. Bellona 1956

43. Wilniewczyc P. VIS I MORS. Muzealnictwo Wojskowe T. 1 Warszawa 1959.

(źródło: http://wilczkowski.blog.interia.pl/?id=1660249)

0

zaczarowana dorożka

"Doradzajac przyjacielowi, staraj sie mu pomóc, a nie sprawic przyjemnosc" Solon"

113 publikacje
1 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758