POLSKA
Like

Czyżby zmiana aliansów?

29/05/2017
1146 Wyświetlenia
1 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Szczyt G7 nie ujawnił, ale podkreślił zasadnicze różnice w postawie nowego prezydenta USA w stosunku do liderów UE.

0


Nawet nie doszło do wspólnej konferencji prasowej władczyni Europy z władcą Ameryki.

Powstaje zasadnicze pytanie: – czy premier Włoch i nowy prezydent Francji wyciągną wnioski z oczywistej różnicy kierunków działania Trumpa nie tylko w stosunku do swoich poprzedników, ale przede wszystkim w stosunku do układu europejskiego.

Uznanie przez wszystkich w końcowym oświadczeniu, że Rosja jest agresorem i stanowi zagrożenia dla swoich sąsiadów i podjęciu zobowiązań w odniesieniu do zwiększenia wysiłków obronnych, stanowi swoisty triumf Trumpa, gdyż w ten sposób Europa wraca na stare tory zależności obronnej od USA.

Drugim dużym sukcesem Trumpa jest uznanie, że o przyjmowaniu imigrantów, względnie uchodźców / nareszcie wprowadzono rozróżnienie/ mają decydować państwa.

Również stosunek do Korei płn. został nakreślony zgodnie ze stanowiskiem amerykańskim, a szczególnie osobistym Trumpa.

Jakby w cieniu tych spraw poruszone zostało zagadnienie rozwoju gospodarczego z podkreśleniem niedostatków wykorzystania potencjalnych możliwości.

Jak wiadomo gospodarka europejska została zdominowana przez Niemcy ze szkodą dla pozostałych krajów, czego możemy doświadczyć najdobitniej w Polsce.

I tutaj widać odbicie stanowiska Trumpa, który niedwuznacznie wskazał na możliwości wzrostu gospodarki w innych krajach europejskich poza Niemcami.

Na szczególną uwagę zasługuje stanowisko w sprawie paryskich zobowiązań klimatycznych, jest to poważny cios w niemiecki dyktat.

W sumie wynik G7 ze szczególnym uwzględnieniem zjednoczenia wokół walki z terroryzmem stanowi sukces Trumpa.

Zmusi to liderów krajów unijnych do poważnego przemyślenia swojego dotychczasowego stanowiska podporządkowania się niemieckiej hegemonii.

W konsekwencji może dojść do swoistej zmiany aliansów, czyli powrotu do sojuszu Stanów Zjednoczonych, Wk Brytanii i Francji o ile nowy prezydent Francji okaże się samodzielnym politykiem zdolnym do obrony prawdziwych, a nie jak dotychczas wyimaginowanych i dyktowanych z Berlina, interesów Francji.

Kanclerka Niemiec nie może przeżyć swojej porażki i zapowiedziała otwartą wojnę z Ameryką zarówno odmawiając zmian w stanowisku „klimatycznym” jak i stwierdzeniu o konieczności wzięcia „ w swoje ręce spraw europejskich”. Może to oznaczać tylko jedno – zbliżenie z Rosją i utrwalenie podziału wpływów w środkowej Europie.

Takie rozwiązanie jest pociągnięciem samobójczym dla Europy i należy mu przeciwdziałać mobilizując wszystkie kraje europejskie, którym zależy na utrzymaniu względnie odzyskaniu niepodległości i możliwości swobodnego rozwoju.

Co jednak z tego wszystkiego dla Polski?

Przede wszystkim ożyły nadzieje na możliwości odzyskania niepodległości.

Czy uda się je zrealizować i w jakim stopniu zależy w dużej mierze od polityki rządu warszawskiego i wykorzystania okazji zmiany aliansów.

W naszej historii pomija się decydujący o losach Polski fakt zmiany aliansów w 1762 roku po śmierci carycy, a raczej „cara” Elżbiety ratujący Prusy przed całkowitą likwidacją.

Dla Polski likwidacja Prus oznaczała zwiększenie wpływów rosyjskich, ale chroniła przed rozbiorami, dawało to szanse na odzyskanie niepodległości i odrodzenie siły państwa przy każdej okazji osłabienia Rosji.

Współcześnie każde osłabienie pozycji politycznej spadkobierców Fryderyka Wielkiego i Katarzyny Wielkiej jest korzystne, a na takie zanosi się przy dalszym biegu wypadków po linii wyznaczonej przez Trumpa.

Trzeba tylko umieć wykorzystać sytuację, jak choćby przez uzyskanie możliwości uniezależnienia się od rosyjsko niemieckiego spisku gazowego.

Pisałem niedawno o tym, że udzielenie Polsce prawa nabycia na amerykańskim rynku gazu ziemnego podcina sens istnienia tego spisku z korzyścią dla krajów europejskich i stanowiska amerykańskiego, a Polsce dodatkowo stwarza szansę na odrodzenie przemysłu okrętowego przez budowę gazowców i ożywienie żeglugi.

W stosunku do moich propozycji ktoś wniósł uwagę, że norweski gaz jest bliżej od amerykańskiego, tylko że jest on o wiele droższy. Gdyby jednak Norwegowie zeszli z ceną do poziomu amerykańskiego to można przejść na norweski, ale gazowce i tak byłyby potrzebne.

Główny problem leży w należytym wykorzystaniu okazji jaka się zarysowuje, żeby nie powtórzyć błędu z okazji powstałej w końcu lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758