POLSKA
Like

Po co nam historia: dąbrowszczacy

26/09/2016
1581 Wyświetlenia
0 Komentarze
24 minut czytania
Po co nam historia: dąbrowszczacy

Po wygranych podwójnych wyborach 2005 r. (parlamentarnych i prezydenckich) rząd w Polsce objęła koalicja PiS, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin z Romanem „Wallenrodem” Giertychem na czele. Drugi raz po 1989 roku postokrągłostołowi „demokraci” utracili władzę.

0


Od razu prócz medialnego „przemysłu pogardy” ataki na rząd przeprowadzali też tzw. intelektualiści. Niżej przypominam jeden z brutalniejszych ataków.

 

Warszawa, 17 kwietnia 2007 roku

 

Do opinii wolnego świata i polskich polityków

 

15BrigadasMy, dzieci i potomkowie dąbrowszczaków, ich przyjaciele oraz byli harcerze Jacka Kuronia z drużyn walterowskich, wychowani w poczuciu dumy, że garstka polskich obywateli przedarła się do rozdartej wojną domową Hiszpanii, aby na polu bitwy bronić demokratycznie obranego rządu Republiki Hiszpańskiej, protestujemy przeciwko pociągnięciom polskich posłów wymazującym tych bohaterskich ochotników z historii Polski.

Domagamy się unieważnienia i zaniechania aktów prawnych i administracyjnych podważających ich dobre imię. Minęło siedemdziesiąt lat od wybuchu wojny w Hiszpanii. Wyrażamy oburzenie zastosowaną przez posłów administracyjną metodą narzucania własnej wizji historii, sprzęgniętą z dezawuowaniem ludzi starych i bezbronnych, przekreślającą sens ich życia. Jesteśmy tym zgorszeni. Na myśl o tego rodzaju polityce polskiej ogarnia nas gorycz i niesmak.

Pamiętamy: ochotnicy polscy szli na wojnę hiszpańską pod polskim historycznym wezwaniem bojowym widniejącym wpierw na sztandarach powstania listopadowego w roku 1830, a potem na sztandarach generała Józefa Bema podczas europejskiej Wiosny Ludów: „Za wolność waszą i naszą”. Pamiętamy: ochotnicy polscy szli na wojnę hiszpańską poderwani bojowym wezwaniem europejskich demokratów: No pasaran – nie godząc się na faszyzm w Europie. Pamiętamy: wielcy poeci i pisarze ówczesnego świata -Wystan Hugh Auden, Stephen Spender, Ernest Hemingway, Egon Erwin Kisch, wspierali republikanów. Josif Brodski, kultowy poeta naszego pokolenia, wygnany z ZSRR, laureat Nagrody Nobla, przyjaciel Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta, Audena, Spendera, określił wojnę hiszpańską mianem ostatniej wojny XX wieku o Sprawiedliwe Miasto. Władysław Broniewski przekazał nam patos tamtego czasu w obrazie ostatniego gestu obrońców Madrytu: „w krwi umaczanym palcem na ścianie wypisywali no pasaran„.
Pamiętamy: szukając postaci wzorcowych dla naszego dążenia do wolności w pojałtańskiej Europie XX wieku, ściętej lodem totalitaryzmu i zimnej wojny, na polach wojny domowej Hiszpanii znaleźliśmy emblematyczne dla nas postaci, ludzi, którzy ocalili honor europejskiej demokracji i politycznego idealizmu, i obraliśmy ich sobie na przewodników: George’a Orwella, Simone Weil, André Malraux, Nicolę Chiaromonte.

Hiszpania była podczas wojny domowej poligonem bohaterstwa, ofiarności, odwagi. Nie należy temu zaprzeczać. Także podstępu, zbrodni politycznej, okrucieństwa, podłości. I temu także nikt dzisiaj nie przeczy. Ale Hiszpania współczesna uczy nas czegoś innego – uczy nas, jak żyć po tych strasznych doświadczeniach, w których zwarły się w bezwzględnej walce dwie totalitarne potęgi, wynaturzając interesy republiki, europejskiej demokracji i XX-wiecznego idealizmu politycznego.

Dzisiejsza Hiszpania uczy sztuki przebaczenia, pokazuje drogę, jak godnie i bez rozlewu krwi wyjść z dyktatury. Namysł nad tą lekcją przydałby się naszym posłom. Może by pojęli, że międzynarodowi ochotnicy na frontach hiszpańskiej wojny domowej pierwsi doświadczyli okrutnej lekcji XX wieku w całej jej olbrzymiej skali. Późniejsze koleje ich życia to pouczające memento dla wszystkich, którzy cenią sobie nauki historii. Ta historia i ta bolesna nauka powinny być upamiętniane i szanowane. Nie może być tak, żeby wywalczone przez nas wszystkich swobody polityczne obracały się przeciwko naszym bliskim i były wykorzystywane przez rządzącą koalicję do szargania godności współobywateli.
Polskim posłom przypominamy: wielcy Polacy – Jerzy Giedroyc, Jacek Kuroń, Marek Edelman, Henryk Wujec – ujęli się w roku 1991 za byłymi ochotnikami i napiętnowali akty prawne przekreślające sens życia i walki polskich bojowników w szeregach republikańskiej Hiszpanii w latach 1936-39. Chciano pozbawić ich prawa do dodatku kombatanckiego oraz tytułu kombatanta i prawa uczestniczenia w polskich wojskowych i demokratycznych związkach kombatantów. Garstka tych ludzi jeszcze wtedy żyła. Dzisiaj posłowie wprowadzają przepisy, z których się wówczas pod presją opinii publicznej wycofano.
Wykreślono z historii polskich walk o wolność na pomniku Nieznanego Żołnierza nazwy frontów hiszpańskich, na których polscy ochotnicy oddali życie. Nie wiemy, kiedy to się stało, na mocy jakiego prawa i czyjej kompetencji. Ani rządy Włoch, ani rządy Niemiec nie wykreśliły ze swojej historii swoich obywateli, uczestników wojny hiszpańskiej, ani nie usiłują zatrzeć pamięci o nich, niezależnie od tego, po jakiej stronie walczyli.
Polskie władze znalazły sobie też inną, małostkową i niegodną formę aktywności politycznej: specjalizują się w wynajdywaniu ulic mających za swych patronów bohaterów wojny hiszpańskiej, aby je przemianować. Ani jeden wniosek w tej sprawie nie pochodzi od mieszkańców.

Dla współczesnych demokratów lekcja wojny w Hiszpanii należy do lekcji historii Europy walczącej o wolność z dyktaturą. Bohaterowie tej wojny, którzy stali się jej pierwszymi ofiarami – również. W roku 1996 nowa demokracja hiszpańska pod rządami konserwatywnej partii prawicowej Aznara dekretem królewskim przyznała byłym ochotnikom Brygad Międzynarodowych obywatelstwo swojego kraju. Gdziekolwiek się znajdowali. Podczas kiedy Rzeczpospolita Polska, zamiast uhonorować ich i wynagrodzić wyrządzone krzywdy, wykreśla ich z historii Polski.

Chodzi nam o honor Polski. Dawnych żołnierzy republikańskiej Hiszpanii nie ma już wśród nas. Udało się nam odnaleźć tylko pięciu, w tym jednego w Paryżu i jednego w Szwecji. Emigrowali z Polski na fali kampanii antysemickiej rozpętanej przez polskie władze partyjno-rządowe w roku 1968. Ten, który schronił się we Francji, przebył po wojnie hiszpańskiej obóz nazistowski w Auschwitz. Ten, który dom znalazł w Szwecji, w latach 1952-54 zdążył być torturowany przez polską Informację Wojskową w ojczystym więzieniu. W Warszawie pozostało trzech, najstarszy ma lat 94, czego już nie pamięta; najmłodszy (również w Hiszpanii) liczy sobie obecnie lat 90. Kombatancki dodatek do renty wypłacany tym ludziom nad Wisłą zapewne może poważnie nadszarpnąć dobrobyt polskich posłów i, w rezultacie, budżet polskiego państwa. Potrafilibyśmy wówczas zrozumieć, przynajmniej w tej wymiernej części, przyczyny ich patriotycznego zrywu.

Jacek Kuroń uczył sztuki zrozumienia i wybaczania. I przede wszystkim – wielkoduszności. Kreślimy tutaj swoje nazwiska w proteście przeciwko tej polityce niegodnej, obrażającej nasze rozumienie polskiej racji stanu. Apelujemy do opinii publicznej demokratycznego świata: nie spuszczajcie oczu z tego, co się dzieje w Polsce. W imię waszej i naszej wolności.
Jeśli ktoś spyta, jakim prawem i z jakich pozycji politycznych zabieramy głos, odpowiemy: prawem odwiecznym. Prawem Antygony. Politycy! Zostawcie zmarłych w spokoju. Zajmijcie się waszą i naszą przyszłością.

 

Pod tym kuriozalnym listem otwartym podpisali się m.in.:

 

Marek Edelman, ostatni dowódca powstania w getcie warszawskim, Łódź.

Lechosław Goździk, przywódca protestu robotników, Październik 1956, Wybrzeże.

Julia Hartwig, poetka, Warszawa.

Leszek i Tamara Kołakowscy, Oksford, Anglia, z dopiskiem: „Nienawiść pewnej władzy do obywateli polskich, którzy walczyli z faszyzmem w obronie Republiki Hiszpańskiej, nie jest zdumiewająca, jest tylko nikczemna”.

Krzysztof i Grażyna Pomianowie, Paryż.

Henryk Wujec, b. członek Komitetu Obrony Robotników, działacz opozycji demokratycznej 1976-1989.

michał komarMichał Komar, syn peerelowskiego generała Wacława Komara (naprawdę Mendel Kossoj). Kossoj to wyjątkowo ohydna postać. W 1924 roku został członkiem międzynarodowej żydowskiej organizacji młodzieżowej Ha-Szomer Ha-Cair. W 1925 wstąpił do Związku Młodzieży Komunistycznej (ZMK, później Komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej), a w 1926 do Komunistycznej Partii Polski (KPP). Jako kilkunastoletni chłopak brał udział w zabójstwach tajnych współpracowników polskiej policji politycznej na polecenie Komunistycznej Partii Polski. W czerwcu 1927 został przerzucony do Związku Radzieckiego, gdzie przebywał do lipca 1933, szkolony na kursach dywersyjnych pod nazwą podgatowka komandnogo sostawa pri sztabie RKKA Armii Czerwonej, potem skierowany do OGPU/NKWD. Wstąpił do WKP(b). W 1933 roku pracuje w Charkowie. Na początku lat 30. XX w skierowany „na robotę wojskową” do Niemiec a potem do Polski. Działał w Komunistycznej Międzynarodówce Młodzieży. Między grudniem 1936 a lutym 1939 przebywał w Hiszpanii i wziął udział w wojnie domowej. Walczył pod Guadalajarą, Saragossą, nad Ebro i w obronie Madrytu, trzykrotnie ranny. 16 lipca 1946 Krajowa Rada Narodowa na wniosek Ministra Obrony Narodowej „w uznaniu bohaterskich zasług ochotników polskich w bojach z niemieckim faszyzmem na polach Hiszpanii w 1936-1939 r. o Polskę Demokratyczną” odznaczyła go Krzyżem Złotym Orderu Wojennego Virtuti Militari.

 

komarTyle wikipedia.

 

Sygnatariusze listu przemilczają te niewygodne dla nich fakty, karzące widzieć w Kossoju jedynie stalinowskiego agenta. Zamiast tego uwypuklają mało znaczący epizod w jego życiu, gdy rzekomo miał zamiar stawiać opór wojskom sowieckim zmierzającym w październiku 1956 roku na Warszawę.

 

Tymczasem marsz sowietów na Warszawę wstrzymał ówczesny gensek (sekretarz generalny) KPZR Nikita Chruszczow, który uznał we Władysławie Gomułce człowieka godnie reprezentującego interesy Kremla nad Wisłą i Odrą.

 

Kolejni podpisani.

 

Alina Cała. Tak, ta sama, która w wywiadzie dla Rzeczpospolitej powiedziała m.in.:

 

Rz: Czy Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust?

Alina Cała: W pewnym stopniu tak. Przyczyną tego był przedwojenny antysemityzm, który nie przygotował ich moralnie do tego, co miało się dziać podczas Zagłady. Nośnikiem tego antysemityzmu były dwie instytucje. Ugrupowania tworzące obóz narodowy oraz Kościół katolicki. Ten ostatni mniej więcej od 1935 roku zaczął sprzyjać endecji. W efekcie wysokonakładowe pisma konfesyjne zaczęły głosić propagandę antysemicką. (…)

To za śmierć ilu Żydów są według pani odpowiedzialni Polacy?

W pewnym sensie za śmierć wszystkich – 3 milionów.

(25.05 2009 r.)

 

Podpisały także Izabela Cywińska, była żona Jana T. Grossa – Irena Grudzińska – Gross, Agnieszka Holland.

 

I parę innych.

 

Na łamach Rzeczpospolitej najpełniejszy odpór dał Piotr Gontarczyk:

 

Do ulubionych argumentów obrońców Brygad Międzynarodowych należy twierdzenie, że ich członkowie ochotniczo stanęli do walki z zagrażającym Europie faszystowskim totalizmem. Ale problemem chyba nie jest to z kim, tylko o co walczyli i co sobą reprezentowali.

 

23 czerwca 1937 roku batalion im. gen. Jarosława Dąbrowskiego został przeformowany w międzynarodową 150 brygadę, w której skład wszedł m.in. batalion „polski” im. Palafoxa, złożony z Polaków, Hiszpanów, Ukraińców (oddzielna kompania im. T. Szewczenki) i Żydów (oddzielna kompania im. N. Botwina). Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus Wiek XX był bowiem epoką dwóch zbrodniczych ideologii, które pochłonęły miliony ofiar. W latach 30. komunistów różniła od ich brunatnych pobratymców przede wszystkim zwartość szeregów w skali międzynarodowej i sprytniejsze metody działania, których pomysłodawcą był Józef Stalin. Z jego polecenia na VII Kongresie Kominternu (1935 r.) zakazano otwartego głoszenia hasła „zniszczenia burżuazyjnego świata” i zastosowano taktykę frontu ludowego. Tworzony wspólnie z innymi partiami i organizacjami klasycznej lewicy pod hasłami walki z faszyzmem i obrony demokracji miał radykalizować nastroje społeczne i krok za krokiem przybliżać komunistyczną rewolucję. Hasła obrony wolności i demokracji wysuwane przez komunistów były więc tylko oszustwem: ani swobody obywatelskie, ani demokracja nie miały dla nich żadnego znaczenia. Rezolucja Kominternu z 21 lipca 1935 r. nazywała rzeczy po imieniu: „Walka przeciwko faszyzmowi tylko w obronie demokracji nie wyrywa zła z korzeniami, nie zagradza drogi do nowego rozwinięcia w kierunku faszyzmu. (…) Tylko władza sowiecka jest dla ludzkości gwarancją zabezpieczającą od kolejnego powrotu barbarzyństwa, jakim jest reżim faszystowskiej przemocy. Tylko władza Sowietów usunie z drogi zgniłą burżuazję, otwierając przed ludzkością wrota do królestwa wolności”. Podobnie swoją walkę z faszyzmem pojmowali członkowie Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii. Byli wiernymi żołnierzami Stalina gotowymi wykonać wszystkie jego rozkazy. W lutym 1939 r. Inicjatywna Grupa do spraw Polskich przy Kominternie kierowana przez byłego dowódcę XIII Brygady Międzynarodowej Bolesława Mołojca wydała „Biuletyn Informacyjny”, w którym powielała wszystkie frazesy sowieckiej propagandy. Nawet rozwiązanie KPP i masowe wyniszczenie jej przywódców określali jako cios zadany faszyzmowi. W kwestii swego światopoglądu jasno deklarowali: „Nie mamy partii w kraju, ale jesteśmy żołnierzami Wszechświatowej Komunistycznej Partii, na czele której stoi nasz wielki, nieugięty Dymitrow i z nami Stalin – epokowa postać, najwierniejszy nauczyciel marksizmu-leninizmu, mistrzowski budowniczy socjalizmu ZSRR, ostoja komunistycznego ruchu całego świata”. Żołnierze Brygad Międzynarodowych nie byli obrońcami hiszpańskiego republikanizmu. Został on bowiem zniszczony przez lewicowy radykalizm gwałtami, mordami i bezprecedensowymi w tej części Europy prześladowaniami religijnymi, przeciwko którym wybuchł bunt prawicy.

Dąbrowszczacy nie bronili też niczyjej wolności. Byli jeźdźcami komunistycznej apokalipsy.

 

http://www.rp.pl/artykul/896383-Dabrowszczacy—zolnierze-Stalina.html#ap-1

 

Bo przecież ogrom zbrodni popełnionych przez rzekomo demokratyczną Republikę Hiszpańską nie miał sobie równych w historii Europy (pomijając Związek Sowiecki, ale o tym światowa opinia publiczna nic jeszcze nie wiedziała).

 

barcelona-1936Oficjalne źródła przyznawały, że tylko w okresie od połowy lutego do połowy lipca 1936 roku spalono 170 kościołów. W jednym tylko mieście Cadiz 5 marca 1936 roku spalono szkołę katolicką, dom zakonny i 5 kościołów. Coraz częściej dochodziło do przypadków mordowania księży i zakonnic. Bezkarność tych antykościelnych aktów przemocy stała się niewątpliwie jedną z głównych przyczyn wybuchu krwawej hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939).

Przez cały czas wojny domowej republikańskie władze tzw. „czerwonej Hiszpanii” prowadziły politykę bezwzględnej ateizacji. Osobnym dekretem rządowym władze nakazały zamknięcie i skonfiskowanie wszystkich świątyń. Wprowadzono również całkowity zakaz wszelkiej posługi kapłańskiej. Na terenach zajmowanych przez wojska republikańskie doszło do masowego niszczenia kościołów i klasztorów, prowadzonego ze szczególnie wielką zaciekłością na prowincji. W Barcelonie na przykład spalono wszystkie 58 tamtejszych kościołów; ocalała tylko katedra. Barbarzyńsko spalono 10 000 tomów z bardzo cennego zbioru biblioteki katedry w Cuenca. Organizowano publiczne palenia świętych obrazów i statuet, modlitewników, etc. Wrogowie Kościoła nie przejmowali się przy tym oporem, z jakim wielu ludzi uczestniczyło w nakazanych przez nich niszczeniach przedmiotów kultu religijnego. Według Hugh Thomasa: „Dr Borkenau obserwował smutne kobiety niosące na stosy modlitewniki, obrazy, posążki i inne cenne dla nich przedmioty, które (…) stanowiły dla nich część codziennego życia rodzimego. Tylko dzieci były zadowolone, mogąc obcinać nosy posążków przed wrzucaniem ich w ogień”.

Ofiarą wojującego ateizmu „czerwonej Hiszpanii” padło ponad 20 tysięcy świątyń. Oznaczało to zniszczenie prawie połowy wszystkich kościołów Hiszpanii. (…)

Bardzo duże rozmiary przybrał terror bezpośrednio wymierzony w hiszpańskie duchowieństwo. Na terenie całej strefy opanowanej przez wojska republikańskie od egzekucji i tortur zginęło razem 7937 duchownych: 12 biskupów, 283 zakonnice, 5255 księży, 2492 zakonników i 249 osób przechodzących okres nowicjatu. Tylko jednego dnia 6 listopada 1936 roku w czasie masowej egzekucji w Madrycie rozstrzelano ponad 200 księży, zakonnic i seminarzystów (razem stracono wówczas około 2400 więźniów politycznych). Z rąk katów „czerwonej Hiszpanii” zginęli biskupi Barcelony, Almerii, Kadyksu, Tarragony, Cuenci, Leridy, Jaean, Cuidad Real, Teruelu, Segorbe, apostolski administrator Barrbastro, który był tytularnym biskupem Epiru i apostolski administrator Orihurli.” Biskupa Ciudad Real zamordowano, gdy pracował nad historią Toledo. Po zabójstwie zniszczono całą zebraną przezeń do pracy dokumentację. Biskupa Jaean zamordowano wraz z jego siostrą na oczach obserwującego mord dwutysięcznego tłumu. Biskupów Kadyksu i Almerii zmuszono przed śmiercią do szorowania pokładu więziennego statku „Astoy Mendi”.

Zachowały się rozliczne świadectwa o okrutnych torturach, jakim poddawano ofiary „czerwonego” republikańskiego terroru. Matkę dwóch jezuitów uduszono krucyfiksem. Don Antonio Diaz del Moral of Ciemozuelos został zaprowadzony do zagrody z rozjuszonymi bykami i trzymany dotąd, aż go pobodły do utraty przytomności. Następnie odcięto mu jedno ucho, tak jak robi matador pokonanemu bykowi po zwycięskiej walce.

14 września 1936 roku w lewicowym „The New York Times” podano informację korespondenta tego dziennika z Hiszpanii donoszącą, iż w miasteczku El Saucejo w Sewilli zobaczył ciało księdza, ojca Jose de la Cora, ukrzyżowane do góry nogami na drzwiach kościoła”. Typową scenę z antyreligijnych okrucieństw odnotowano 24 lipca 1936 roku w Madrycie. Tego dnia socjalistyczni milicjanci wytropili na ulicy w Madrycie trzy ukrywające się siostry karmelitanki. Z okrzykiem: „Zakonnice! Wystrzelać je!” – rzucili się na nie i zamordowali.

Jeden z fanatycznych katów tak relacjonował zachowanie księży eskortowanych na egzekucję: „(…) Co za cholerni durnie! Nikt nie mógł zamknąć im mordy! Przez całą drogę śpiewali i wychwalali Chrystusa Króla. Jeden z nich padł trupem, gdy go walnęliśmy kolbą karabinu, to szczera prawda. Ale im bardziej biliśmy, tym głośniej śpiewali i wołali „Viva Cristo Rey”.

http://arkapana.republika.pl/hisz.html

 

fascistposterspainHolland, Komar, Cywińska i inni wychowankowie Jacka Kuronia ponownie chcieli czci dla zapijaczonego komunistycznego bandyty Karola „Waltera” Świerczewskiego i jego towarzyszy.

 

Liczyli zapewne na to, że pedagogika wstydu, jaką przez 18 lat sączyła gazeta wyborcza i pochodne przyniosła efekt.

 

Dzisiaj znowu wrzeszczą, tym razem przeciw nauczaniu historii. Bo tylko historia może być tamą dla prób wybielenia ojców i dziadków wielu z nich, w przeszłości stalinowskich bandytów.

No pasaran!

 

26.09 2016

 

 

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758