ONA I ON
Like

Jak się siedziało, jak się siedzi?

16/05/2013
1709 Wyświetlenia
4 Komentarze
9 minut czytania
Jak się siedziało, jak się siedzi?

  Dziś nikt nie zwraca się do więźnia per „ty”, mówi się : „proszę pana”.  Ubrani w zwykłe cywilne ubrania więźniowie w areszcie przy Montelupich w Krakowie oglądają w celach telewizyjny program z satelity, palą ‘Marlboro” i hodują rybki. Przez radiowęzeł płyną w więzienny eter piosenki, wiersze i komunikaty. Więzień może, jeśli chce, telefonować do żony. Ma tez prawo co jakiś czas do przepustki i otrzymywania paczek. Co trzeci pensjonariusz pracuje: w pralni, kuchni, w fabryce. Więźniowie, którzy płaca alimenty maja prawo do lepszej pracy. Więzień, który w czasie odsiadki pracuje, a w dodatku zarabia na siebie, o wiele rzadziej wraca na drogę przestępstwa po wyjściu.  Większość z polskich więzień powinna zostać zlikwidowana lub poddana gruntownym remontom: mury grożą zawaleniem, […]

0


 

Dziś nikt nie zwraca się do więźnia per „ty”, mówi się : „proszę pana”.  Ubrani w zwykłe cywilne ubrania więźniowie w areszcie przy Montelupich w Krakowie oglądają w celach telewizyjny program z satelity, palą ‘Marlboro” i hodują rybki. Przez radiowęzeł płyną w więzienny eter piosenki, wiersze i komunikaty. Więzień może, jeśli chce, telefonować do żony. Ma tez prawo co jakiś czas do przepustki i otrzymywania paczek. Co trzeci pensjonariusz pracuje: w pralni, kuchni, w fabryce. Więźniowie, którzy płaca alimenty maja prawo do lepszej pracy. Więzień, który w czasie odsiadki pracuje, a w dodatku zarabia na siebie, o wiele rzadziej wraca na drogę przestępstwa po wyjściu. 

Większość z polskich więzień powinna zostać zlikwidowana lub poddana gruntownym remontom: mury grożą zawaleniem, ze ścian odpada tynk, w celach brak kanalizacji i centralnego ogrzewania. Prawie wszystkie areszty i zakłady karne sa zadłużone.

Skazany w Rzeczypospolitej nie miał zapewnionych przepisowo trzech metrów sześciennych, ponieważ cele były i są przepełnione. Na trzech osadzonych przypada jeden pracownik służby więziennej. W PRL jednego strażnika przedzielano pięciu więźniom. Liberalizacja regulaminu więziennego zaczęła się po 1990 roku, po głośnych buntach więźniów i strażników. Ci drudzy, przez 45 lat uczeni przemocy wobec tych pierwszych, zaczęli się uczyć jak utrzymać porządek za pomocą metod zgodnych z prawem.

– Myśmy siedzieli jeszcze za „czerwonych” – mówią dwaj recydywiści, Marek i Wiesiek, osadzeni w jednym z polskich więzień. Za ostatnie włamanie dostali po siedem i cztery lata.

– Za PRL-u to było jedno widzenie na cztery miesiące, strzyżenie do łysej pały, jedno danie na obiad, 14 dni „twardego łoża” za karę. Noża nie było, specjalnie się łyżkę piłowało, no i non stop marmolada. Strażnicy po siedmiu klasach, „apelówkę” nieraz  skazany wypełniał, bo tamci nie umieli napisać. Teraz zwykły funkcjonariusz musi mieć średnie wykształcenie. Dawniej jeśli miałem kłopoty z żoną i poprosiłem naczelnika, by do niej zadzwonił, to jeszcze mnie opieprzył. Teraz to jest możliwe. To znaczy, że więziennictwo jest w stanie nawet pogodzić męża z żoną. Nie mówiąc o celach miłości…

Początkowo budzące wiele entuzjazmu ucywilizowanie kryminogennego więzienia zaczęło być przyjmowane z coraz większym sceptycyzmem. Więźniowie na przepustkach popełniają coraz większe przestępstwa, czasem w ogóle nie wracają do zakładu karnego. Za to znacznie zmniejszyła się przemoc wśród więźniów.

– Najgorsza w więzieniu jest nuda – mówi Wiesiek – Jak człowiek siedzi pod cela, to z nudów musi cos wykombinować. Teraz mamy i radio i telewizje i vide i prasę. Przede wszystkim traktują nas jak ludzi. Przedtem traktowali nas jak bydło. Nie każdemu jednak można dać przepustkę. Ta demokracja, tez luz wszedł trochę za szybko i za ostro. 70 procent siedzących i nie pracujących to są ludzie do leczenie, nie do wychowania – twierdzi – Przedtem człowiek zdany był na głośnik, który grał do godziny 21.30 – i cisza. Teraz można słuchać cały czas. Ja pracuje, chce spać, a taki jeden z drugim słucha radia do drugiej w nocy. Za komuny, gdy był dzwonek na apel, to trzeba było stanąć w zwartym szyku a łóżka pościelone. Teraz przełożony otwiera drzwi wraz z oddziałowym, który mówi do więźnia: „wstałbyś, bo naczelnik przyszedł” i w odpowiedzi słyszy: :zrywaj się” – opowiada Marek.

– Zmieniło się wszystko, tylko nie to co trzeba – opowiada Zygmunt Lizak, były wieloletni szef działu penitencjarnego w krakowskim areszcie śledczym – Ktoś nawet wymyślił, że przestępcę, który skończył 13 lat, trzeba powiesić. Owszem, jest to resocjalizacja stuprocentowa: jak się powiesi gościa, to on już drugi raz przestępstwa nie popełni.  Wszystkim wydaje się, że jak się kogoś wpakuje do więzienia, to ma się go z głowy. A przecież więzień po odbyciu kary nie wylatuje w kosmos, tylko wraca do społeczeństwa.

– Ministrem sprawiedliwości powinien być recydywista – twierdzi Marek –  Był taki gość, za cztery kury dostał cztery lata. Gdyby zamiast tego dostał kolegium, zapłaciłby je i przez te cztery lata, na przykład, płacił z pensji na rzecz domu starców, przynajmniej byłaby z tego jakaś korzyść. To nie więzienie rodzi agresje, tylko sędziowie.  Był jeden więzień, który za cztery miesiące miał iść na warunkowe. Jego zona idzie na operacje, mają dwoje dzieci. A sędzia mówi:” Ja nie udzielę przerwy w karze. Żona do szpitala, dzieci do domu dziecka!”.

Sa więźniowie, których trzeba trzymać w izolacji i pod ścisłym rygorem, sa jednak i tacy, wobec których nie trzeba stosować tak drastycznych metod. Przemoc proponowana jako sposób rozwiązywania problemów społecznych może rodzić tylko przemoc. Z kolei liberalizacja prawa i więziennictwo w okresie, kiedy gwałtownie wzrasta przestępczość budzi protesty społeczeństwa.

– Złodziejstwo wchodzi w krew – mówi Wiesiek – To jest nawyk. Sa tacy, którzy przyjdą do kryminału, przestrasza się i przestaną. A inni nauczą się tylko ostrożności. Siedziałem w latach 60, 70, 80 i co się dzieje? Nic się nie dzieje, znowu siedzę. Ani represyjność nie pomoże ani te ulgi nie pomogą. Ale ja już ostatni raz siedzę. Nie te lata. Resocjalizacja sama przychodzi, z wiekiem – twierdzi – Pani nigdy nie była na włamaniu, ale zna pani bajkę „Sezamie, otwórz się”? Pani musi ciężko pracować, aby cos sobie kupić a na włamaniu, za dwie godziny, wszystko jest moje. I to jest to. I my dlatego jesteśmy złodziejami.

– Za komuny były represje i umiałem sonie z nimi poradzić – dodaje Marek – Z tymi luzami tez umiem. Tylko, że te luzy się wykorzystuje, a za komuny wykorzystywało się luki. Luzy czy represje…? To kwestia człowieka. Byłoby mniej przestępstw popełnianych na przepustkach, gdyby policja trzymała nad tym kontrole. Ale dla policji im więcej przestępców, tym lepiej . W komunie milicjanci szukali przede wszystkim konfidentów wśród przestępców – a dziś jest to samo. Wychodzę z zakładu, zgłaszam się na komendę i co słyszę? Konfidentów szukają, żeby u nich wzrastała wykrywalność. Dlaczego ja mam zadenuncjować kolegę wiedząc, że on idzie na włamanie? Policja bierze za to pieniądze, niech sobie szukają!

 

0

katarzynatnowak

28 publikacje
5 komentarze
 

4 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758