Komentarze dnia
Like

Sprostowań już się nie publikuje

31/12/2015
704 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Sprostowań już się nie publikuje

W związku z artykułem pt: „Do sądu za gówniarza” autorstwa pani Anny Wójcik Brzezińskiej,który zacytowałem w poprzednim wpisie ( http://godnoscojca.salon24.pl/667073,szkola-manipulacji-na-przykladzie-tekstu-pani-redaktor-anw ), wystosowałem do redakcji „Głosu Skierniewic” sprostowanie. Zwróciłem w nim uwagę na niestosowność zapewniania funkcjonariuszom publicznym anonimowości w publikowanych tekstach i to w sytuacji kiedy legalność ich działań budzi poważne wątpliwości, oraz kiedy w tym samym materiale osoby poszkodowane tymi działaniami są wymieniane z imienia i nazwiska. Nie doczekałem się nigdy publikacji mojego sprostowania, ani jakiegokolwiek innego stanowiska redaktorów Głosu w tej sprawie. Po prostu mnie przemilczano.

0


file_13254

 

 

Dziś znów czeka mnie pisanie sprostowania do tej redakcji i to w związku z artykułem pt:Opiekunka środowiskowa zaatakowana przez podopiecznego” za wszelką cenę usiłującym w oczach czytelników związać moją osobę ze wspomnianymi tam incydentami – prawdziwymi(?) bądź zmyślonymi? Nie mam już żadnego zaufania do dziennikarzy tej redakcji.

( http://godnoscojca.salon24.pl/666861,jak-skierniewicki-mopr-szyje-mi-brudne-buty-przygotowanie-pod-pacyfikacje ). Artykuł ten jest wyjątkowo skandaliczny jeśli chodzi o zawartość jawnego kłamstwa i cynicznej manipulacji naruszających dobra osobiste całej mojej rodziny. I zapewne nie tylko mojej… Jednocześnie przystępuję do pisania mając przekonanie, że tym razem również sprostowanie moje zostanie zlekceważone przez redakcję „Głosu”. Oczywiście wbrew dobrym obyczajom i przepisom prawa prasowego, które w interesie społecznym nakłada przecież na redakcje obowiązek publikacji sprostowań.

Redakcja „Głos Skierniewic

Sprostowanie w sprawie artykułu pod tytułem „Do sądu za gówniarza”

W związku z artykułem pt: „Do sądu za gówniarza” który ukazał się w waszym tygodniku dnia 12 czerwca 2014.r. proszę o zamieszczenie mojego stanowiska. Zastrzeżenie budzi fakt, że do publicznej wiadomości podane zostały wyłącznie moje dane osobowe. W tej sytuacji zapewnienie anonimowości funkcjonariuszom MOPR: Jarosławowi Rosłonowi i Justynie Gajewskiej, oraz ich przełożonemu Sylwestrowi Kardialikowi uważam za niedopuszczalne. Nie podlega dyskusji, że z punktu widzenia ochrony interesu społecznego, oraz prywatności mojej rodziny bardziej właściwa i cywilizowana byłaby sytuacja odwrotna. Funkcjonariuszowi publicznemu w trakcie pełnienia obowiązków służbowych nie przysługuje przywilej anonimowości. Zwłaszcza wówczas kiedy pokusa anonimowości dodatkowo naraża go na zarzut, że obowiązki swoje pełnił w sposób niekompetentny, z rażącym naruszeniem etyki zawodowej, dobrych obyczajów i obowiązującego prawa. Zwłaszcza kiedy istnieją poważne wątpliwości czy w ogóle były to obowiązki służbowe. Przejrzystość postępowania administracji i skrupulatne przestrzeganie przez urzędników obowiązujących standardów obyczajowych, oraz proceduralnych jest jedynym gwarantem praworządności i jedynym zabezpieczeniem obywateli przed agresją w wyniku nadużycia władzy.

Nie administracyjna przemoc, a właśnie transparentność powinna być uznawana, szczególnie przez urzędników, za podstawowe narzędzie budowy autorytetu własnego oraz instytucji, którą reprezentują. W tym przypadku MOPR. Oczywistym jest, że jawność chroni również pozostałych pracowników socjalnych przed ponoszeniem grupowej odpowiedzialności za wybryki pojedynczych funkcjonariuszy.

Sprzeciw mój budzi także kreowanie obrazu zdarzenia, będącego przedmiotem oceny sądu, jako absurdalnej burdy z akcentem na „użycie brzydkich słów”, w którym trudno rozstrzygnąć, kto mówi prawdę a kto kłamie. Stąd już niedaleko do oskarżeń o użycie słów magicznych. Inaczej mówiąc – o czary!

Nikt nie używał „brzydkich słów”! Nie o słowa w tej sprawie tak naprawdę chodzi, lecz o odwrócenie uwagi od meritum, czyli prawa obywateli do złożenia skargi do bezpośredniego przełożonego na niekompetencję i stronniczość jego podwładnych, oraz o odwet na tym, kto ośmielił się taką skargę złożyć.

Zjawiając się w moim mieszkaniu funkcjonariusze MOPR podali, że przybyli przeprowadzić wywiad środowiskowy. Po wejściu do mieszkania zaś oskarżyli mnie o ciężkie przestępstwa zagrożone karą wieloletniego pozbawienia wolności. Kiedy skorzystałem z prawa do odmowy zeznań zagrozili mi odebraniem dzieci i napuszczeniem prokuratury, co uznałem za lżenie organów wymiaru sprawiedliwości i poprosiłem o opuszczenie mojego domu. W sądzie rodzinnym zeznali natomiast, że naszli mój dom w stanie wyższej konieczności a ich celem było uratowanie zdrowia a nawet życia mojej córki, która w tym czasie przebywała w przedszkolu. Obecnie utrzymują, że ich wizyta miała tylko na celu niezobowiązującą rozmowę, która nie doszła do skutku z powodu mojego rzekomego szaleństwa i braku wyobraźni.

Zdarzenie, które zostało zaplanowane i wyreżyserowane w moim prywatnym mieszkaniu przez Jarosława Rosłona, pracownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, wyraźnie pokazuje jak łatwo dziś w naszym mieście można zniszczyć życie dowolnie wytypowanej rodzinie. Zwłaszcza gdy się nie ma moralnych skrupułów.

Lechg  Skierniewice 20.06.2014

0

Godny Ojciec http://godnoscojca.salon24.pl

Jestem ojcem. Bronię rodziny przed pedofilią instytucjonalną

88 publikacje
15 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758