POLSKA
Like

Rewolucja: ciąg dalszy po 100 latach

05/06/2017
1406 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
Rewolucja: ciąg dalszy po 100 latach

Za chwilę politycy do niedawna jeszcze nawołujący do przyjmowania uchodźców w ilościach hurtowych zmienią ton swoich wypowiedzi. Zresztą już to słychać. Premier Wielkiej Brytanii: – Mamy dosyć niosącej zło ideologii islamskiego terroryzmu.

Niech was to nie zmyli. To tylko kolejny element gry toczonej ze społeczeństwami Europy od 1917 roku.

0


 

Zwolennik permanentnej rewolucji światowej Lenin nie czekając na umocnienie wewnętrzne kraju pchnąłbig-brother-156468_960_720 czerwone pułki na zachód, aby po trupie Polski połączyć się z bratnimi proletariuszami Niemiec. A potem wspólnie iść dalej, aż nad kanał La Manche.

 

Pod Warszawą plan legł w gruzach.

 

W 1924 roku kolejny wschodni despota, Józef Stalin, zmienił dotychczasowy „paradygmat” socjalistyczny i uznał, że socjalizm można budować tylko w jednym kraju. Teoretyczne ple-ple mające uzasadnić pomysł „wielkiego wodza proletariatu” stworzył następnie Bucharin, teoretyk pierwszych lat Związku Sowieckiego, główny twórca najbardziej demokratycznej konstytucji ówczesnego świata, przyjętej za obowiązującą w 1936 roku i zwanej „stalinowską”.

 

Dzisiaj widać wyraźnie, że stare polskie przysłowie „tak krawiec kraje, jak mu materii staje”, jest uniwersalne.

 

Rosja sowiecka dostała baty pod Warszawą. Niemcy zlikwidowali, i to fizycznie, „spartakusowców” z Różą Luksemburg na czele. Co prawda tylko na chwilę, bo dekadę później zafundowali sobie wersję light Stalina, co w efekcie doprowadziło do najkrwawszej wojny w dziejach świata.

 

Ale to późniejsza historia, której przebieg w 1924 znany mógł być jedynie niektórym jasnowidzom. 😉

 

bomb-154456_960_720Na Węgrzech powstanie Beli Kuna (właśc. Kohn – kolejny komunista z rodu żydowskiego) padło pod połączonymi ciosami armii rumuńskiej i węgierskiej, dowodzonej przez ostatniego dowódcę floty austrowęgierskiej Miklósa Horthy’ego po 133 dniach. Co prawda „proletariat” jak mógł tak sabotował dostawy broni i amunicji broniącej Europy armii polskiej, ale na szczęście pierwszy plan opanowania kontynentu spełzł na niczym.

 

Stalin rozpoczął zbrojenia. A jednocześnie prowadząc werbalną połajankę z konkurencyjnym socjalizmem niemieckim (z silnym dodatkiem nacjonalizmu) szukał okazji, by tylko móc się zbratać. Choćby na chwilę.

 

Do dzisiaj przecież  na naszych drogach można spotkać jeżdżący pomnik współpracy Hitlera i Stalina. To ciężki motocykl Dniepr – pierwotnie model BMW. Jego plany otrzymali sowieci w zamian za dostawy niezbędnych do prowadzenia wojny surowców.

 

To jednak szczegóły. Dla naszych rozważań ważne jest tylko to, że koncepcja światowej rewolucji na dwie dekady uległa uśpieniu.

 

Bowiem tak krawiec kraje…

 

Przez Suworowa zwany „lodołamaczem” Adolf Hitler dopomógł Stalinowi zdobyć pół Europy i sporą część Azji.

 

Przeskoczmy o kolejne dekady. Europa znowu się łączy. Upadek sowieckiego eksperymentu „przywrócił demokracji” sporą część starego kontynentu, przy okazji z wielu obywateli robiąc nędzarzy.

 

Po początkowych zachłystywaniu się wolnością (nie ma wolności bez solidarności – kto pamięta?) przyszła kolej na żmudne wybijanie wartości jakimś cudem uchronionych przez lata sowietyzowania społeczeństwa.

 

Wiara miała okazać się nienaukowa a Kościół przeżarty rozmaitymi zboczeniami. Tak samo tradycyjna rodzina.

 

Walka o przetrwanie zamiast pracy i płacy.

 

 

Węgry były pierwsze. Tam Fidesz rządzi od 2010 roku. Słowacja, Czechy…

 

Nie tak dawno Francja, która była widownią masowych strajków w 2010 roku przeciw podniesieniu wieku emerytalnego.

 

To sygnały, które jasno i wyraźnie mówiły, że społeczeństwa UE jeszcze samodzielne myślą.

 

Pamiętamy również powszechny sprzeciw wobec ACTA. 4 lipca 2012 roku Parlament EU musiał odrzucić wynegocjowane już porozumienie.

 

W 2011 roku rozpoczął się masowy przypływ uchodźców do Europy (Włochy). Droga lądowa na dobre ruszyła dwa lata później.

 

31 sierpnia 2015 roku Angela Merkel rzuca hasło, będące w odczuciu jednych zaproszeniem do Europy rzesz pólnocnoafrykańkich i azjatyckich uchodźców: Wir schaffen das!

 

 

Praktycznie równolegle przebiegające w Polsce wybory pokazały, że mimo „pracy organicznej” od 1989 r. społeczeństwo polskie nie zostało spacyfikowane. Węgrom przybył sojusznik.

 

 

Prowadzona od 1945 roku konsekwentnie budowa nowego wspaniałego świata, co w praktyce skupiało się na „wyhodowaniu” nowego człowieka odbywało się wg idei Gramsci’ego:

 

Ruch rewolucyjny nie może się ograniczać wyłącznie do obalenia państwa, musi odnieść zwycięstwo także, a może przede wszystkim, w dziedzinie wartości, łamiąc intelektualną i kulturalną dominację klasy rządzącej. Ruch rewolucyjny musi stworzyć kontr hegemonię, co oznacza ustanowienie ruchu socjalistycznego z jego własnymi instytucjami.
W odróżnieniu od „wojny manewrowej” (która udała się w Rosji ze względu na słabość caratu), w sytuacji, gdy klasa rządząca w pełni panuje nad społeczeństwem, powinna być prowadzona „wojna pozycyjna”, wojna o społeczeństwo.

 

Ta wojna prowadzona konsekwentnie zaowocowała lewicowością europejskich uczelni bez względu na kraj, gdzie są położone. To właśnie konsekwentnie realizowana idea Gramsci’ego stoi za przyznaniem tytułów naukowych i, co za tym idzie, dopuszczenie do kontaktów z młodzieżą niegdysiejszych zbrodniarzy komunistycznych (vide: Baumann).

 

Ale opór, widoczny w postawie społeczeństw (Marine Le Pen przechodząc do drugiej rundy francuskich wyborów pokazała, że we Francji są jeszcze Francuzi) wymaga czegoś więcej. Przykład Związku Sowieckiego i reszty „obozu demokratycznego” uwidocznił, że nawet w warunkach wszechwładnej bezpieki i cenzury prewencyjnej powstaje drugi, a czasem jeszcze i trzeci obieg.

 

Oddziaływanie kijem i pałką rodzi opór.

 

Gramsci sugeruje rozwiązanie o wiele subtelniejsze.

 

Mur, odgradzający ludzi od innych nie może być wzniesiony z cegły. Bo taki mur prowokuje, żeby przynajmniej próbować go podkopać.

 

Prowadzone od końca XIX wieku doświadczenie socjologiczne* wskazuje, że najtrwalszym murem jest ten wzniesiony w umysłach ludzi.

 

Piotr Wielgucki (vel Matka Kurka) pisze:

 

Rzeczy trzeba nazywać po imieniu, zamiast się pieścić w tańcu. Ile razy można pisać o tym samym, wszyscy dokładnie widzą, nawet ci, którzy udają głupich, co jest przyczyną i skutkiem terroryzmu w Europie. Wiadomym jest też, że to nie przypadek, ale polityka po obu stronach. Legenda ISIS to szmelc dla naiwnych, te dzikusy nie zrobiłby nic bez potężnego wsparcia ze strony światowych ideologów postępu i równości. Gdyby tylko potraktowano islamskich bandytów tak jak traktuje się katolików, to już mielibyśmy o połowę mniej zamachów.

 

http://www.kontrowersje.net/isis_to_jest_bajeczka_dla_naiwnych_ca_ym_biznesem_zarz_dzaj_lewaccy_ideolodzy

 

 

Pełna zgoda. Tak samo postrzega  ISIS każdy niezależny obserwator.

 

Jednak stwierdzenie, że za tym tworem stoi grup ideologów wcielających w życie swoje obłąkane idee to za mało.

 

Czy pamiętasz, czytelniku, dawno temu wydaną w Polsce książkę Arkadija i Borysa Strugackich „Trudno być bogiem”?

 

Gdzieś, daleko w przestrzeni, na planecie podobnej do Ziemi, ale wcześniejszej o kilka wieków, rodzi się faszyzm. Taki podręcznikowy, zupełnie tak jak uczono na obozie dla pionierów w latach 1960-tych.

 

Kiedy jednak wydaje się, że średniowieczni faszyści przejmą władzę, do gry wkracza tajny zakon. On faktycznie stoi za puczem i szybciutko likwiduje niepotrzebnych już przywódców tego populistycznego ruchu. I sam sięga po władzę.

 

To zdecydowanie ciekawsze, niż obserwacja miłosnych perypetii Don Rumaty. 😉

Pisałem kiedyś, że Soros się śpieszy. Pół wieku jego działań w kierunku utworzenia społeczeństwa otwartego, czyli likwidacji rodziny, narodów i wiary tak naprawdę wymaga jeszcze kolejnych dekad, by można mówić o jakimś ograniczonym sukcesie.

 

Matka Kurka wskazując na winowajców nie czyni najważniejszego. Otóż nie mówi, dlaczego tak się dzieje.

Po co.

 

A przecież odpowiedź jest prosta.

 

Rządzący unijnym społeczeństwem (faktycznie, nie tylko tytularnie) padli łupem pokusy wszystkich tyranów.

 

Przeświadczeni o swojej wyjątkowości uznali, że społeczeństwo trzeba teraz mocno złapać za twarz.

 

Na przeszkodzie stoją jednak różnego rodzaju fanaberie, zwane a to demokracją, a to prawami człowieka, a to prawem do posiadania i rozpowszechniania poglądów.

 

I nie da się tego ograniczyć żadnym dekretem.

 

Jakakolwiek taka próba skończy się późniejszą porażką wyborczą.

 

Co innego, gdy ludzie dobrowolnie zgodzą się na ograniczenia w celu zachowania swoich wolności.

 

Tak naprawdę ze strachu., że mogą utracić spokojne i w miarę bezstresowe życie.

 

Zgodzą się na cenzurę Internetu, bo Al.-Kai’da za pomocą maili przesyła wiadomości.

 

Zgodzą się na podsłuchy, bo przez telefon organizują zamachy terroryści.

 

Ze zrozumieniem przyjmą ograniczenie poruszania się, bo skoro uczciwy człowiek ma problem, by przejechać z miasta do miasta, to tym bardziej terrorysta w porwanej ciężarówce pełnej trotylu.

 

Ba, nikt nie będzie protestował nawet w przypadku czasowego zawieszenia wyborów, bo przecież trwa wojna.

 

I trzeba zdecydowanego przywódcy.

 

Nikt też nie będzie protestował przeciw wydłużeniu czasu pracy i podniesieniu wieku emerytalnego.

 

Wojna to przecież łzy, krew i pot.

 

Zagrożenie wybuchem jako realne pozwoli także odsunąć pytania o wirtualny system bankowy.

I o rosnący stan posiadania tych, którzy naprawdę rządzą.

W tym scenariuszu „uchodźcy” stanowią jedynie narzędzie do rozprawienia się ze społeczeństwem, nazbyt opornie przyswajającym lewicowe nowinki po 1968 roku.

 

Zwracajcie uwagę na zmianę narracji dotychczasowych zwolenników multi-kulti itd.

 

Teraz, dla odmiany, będą chcieli stanąć na czele doprowadzonych przez siebie samych do wzburzenia społeczeństw.

 

To taka gra operacyjna, tyle że na wielką skalę.

 

 

Jednak ilość i determinacja przybyszów wskazuje, że eksperyment wyrwał się spod kontroli.

 

Tymczasem nadciąga nowa fala.

 

Za nią szykują się kolejne.

 

 

 

5.06 2017

 

 

 

____________________________________

 

* Badacze Pisma Świętego, potem znani jako Świadkowie Jehowy

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758