Media Watch i recenzje
Like

Polityka historyczna w wydaniu niektórych „naszych” polityków

31/01/2016
757 Wyświetlenia
1 Komentarze
7 minut czytania
Polityka historyczna w wydaniu niektórych „naszych” polityków

Polityka historyczna, o potrzebie prowadzenia której mówił św. p. prezydent Lech Kaczyński, jest przez niektórych prominentnych przedstawicieli partii politycznych sprowadzana do ideologii „brzydkiej panny bez posagu”, która powinna się zadowolić „ciepłą wodą w kranie dla każdego”. Kiedy D. Tusk wypowiadał te słowa (będąc premierem) – zabrzmiały mi one jak za przewodniczacego Mao było „miska ryżu dla każdego Chinczyka”. Oczywiście ta minimalistyczna polityka obecnie polega na posiadaniu kilku samochodów w rodzinie (w przeważającej mierze kilkunastoletnich sprowadzonych z Zachodu aut). W rzeczywistości, to w pewnym stopniu kamuflowało inne ważniejsze braki – brak należytej opieki zdrowotnej, brak wsparcia dla rodzin z dziećmi, brak możliwości godnego wypoczynku i perspektyw na godną emeryturę.

0


 

W wystapieniach przewodniczacych sejmowych ugrupowań po expose min. SZ – W. Waszczykowskiego nader jasno była sformułowana chęć do prowadzenia dalej takiej polityki – polityki na kolanach wobec bogatszych od Polski państw unijnych, bo zależymy od ich skłonności do kierowania do nas unijnych środków – przede wszystkim wobec Niemców. Jeden czołowych perzedstawicieli PO – wieloletni min. SZ – R. Sikorski wygłosił nawet swego czasu w Berlinie wiernopoddańczy referat, w którym nawoływał i prosił Niemcy o wzięcie przywództwa w UE.

Niektórzy politycy PO z długoletnią praktyka w różnych zachodnich instytucjach, jak Rosati – nie wyobrażają sobie Polski jako samodzielnego podmiotu politycznego. Nie idzie o formalne respektowanie akcesyjnych zobowiazań, to wiadomo, ża Unia pociąga za sobą zrzeczenie się pewnej częsci samodzielności na korzyść zunifikowanych rozwiązań pożądanych przez większość państw unijnych. Oni uważaja, że Polska powinna bez szemrania spełniać wszelkie postanowienia i zawsze popierać bogate unijne państwa. Nie dostrzegają, lub udają że nie widzą gigantycznych strat, jaki Polska ponosi z tytułu takiej niesymetrycznej polityki. Największy może w Polsce znawca spraw podatkowych i kwestii budżetowych dochodów – prof. Modzelewski – ocenia te straty na 180 mld. zł rocznie.

Boli nas, kiedy w różnych państwach mówi się o „polskich” obozach koncentracyjnych z okresu II WW. To w wyniku konsekwentnej polityki historycznej, jaka od dziesiatek lat prowadzą Niemcy – skłonne podzielić się z innymi odpowiedzialnością za zbrodnie ludobójstwa. Denerwuje mnie, kiedy szef liberałów w PU – G. Verhofstadt poucza Polaków na czym polega demokracja i poszanowanie praw człowieka, kiedy jego przodkowie półtora wieku temu dokonywali pierwszego w historii ludobójstwa na ogromną skalę porównywalną ze zbroniami hitlerowskimi i stalinowskimi – w Kongu, kiedy niemiecki komisarz Oetinger perroruje w tym samym duchu. Nawet, gdyby mieli formalną rację (ale tej też nie mieli), to uwłaczajaca dla nas jest tonacja ich wypowiedzi – tonacja ex cathedra – ludzi z wyższego szczebla cywilizacyjnego mówiących do barbarzyńców.

Tymczasem historia mówi coś wręcz przeciwnego, to Polska przez wieki była najbardziej demokratycznym i tolerancyjnym państwem w Europie, w którym nie mordowano innowierców, w którym wyznawane były różne religie, w którym azyl znajdowały ludy przeganiane w innych państwach (jewisch paradise). Właśnie między innymi – Polska na miedzynarodowej arenie przegrywa często na skutek braku historycznej wiedzy dotyczacej Polski wśród politycznych adwersarzy, ale co gorsza braku tej wiedzy wśród „naszych” polityków.

Ostatnio mamy do czynienia z bulwersujacymi faktami braku podstawowej wiedzy historycznej wśród polityków z obecnej opozycji parlamentarnej. Wg R. Petru – przewrót majowy dokonany przez Piłsudskiego był w r. 1935, a Rzym upadł w czasach cesarza Trajana. Z niesmakiem, a nawet z wściekłością wysłuchałem debaty w senacie na temat 1050 rocznicy przyjecia chrztu przez Polskę (przez Mieszka I).

Oczywiście sentor R. Gaweł prezentujacy propozycję stosownej uchwały senatu, sen. C. Ryszka, sen. K. Wiatr jak i senator-historyk J. Żaryn przedstawili we właściwym świetle postać pierwszego naszego historycznego władcy. Władcy potężnego w tej części Europy, który prowadził wielokierunkową politykę, także polityke dynastyczna – poprzez następny ożenek skoligacił sie z rodzina cesarską, jego córka (kilkakrotnie zamężna z władcami skandynawskimi była matką władcy Dani, części Skandynawii i Anglii – Kanuta Wielkiego, uprawiał aktywną politykę w stosunku do Czech, a nawet Wegier. Niewątpliwie dokonał scalenia większości ziem polskich. Oczywiście początek zrobili jego poprzednicy, co do których nie ma jednak wiarygodnych przekazów.

W opozycji do przemówień niewątpliwie znajacych historię i wiedząćych jakie znaczenie ma wiedza o początkach państwowości – senatorów – znalazło sie kilkoro innych, których celem (dość jawnym nawet) było deprecjonowanie znaczenia pierwszego władcy Polski i co za tym idzie – znaczenia Polski jako państwa. To sen. Jerzy Wcisła, sen. B. Zdrojewska (której naukowy wkład w rozpoznaniu obyczajów Mieszka I polega na przeświadczeniu, że ów władca palił, mordował i gwałcił) – oczywiście na udowodnieniu tego „naukowego” stwierdzenia – chwilowo nie przedstawiła dowodów.

Nie byłby sobą sen. Borowski, gdyby nie zaznaczył osobistego stosunku do Polski i jej racji stanu. Przypomne tylko, że bedąc marszałkiem sejmu nie pozwolił na odanie czci minutą ciszy dla największego bohatera walki z komunizmem w Polsce – płk Kuklińskiego. Teraz trochę mówił oczywistości, ale stwierdził też, że nie można oddawać czci człowiekowi, o którym nic nie wiadomo (to znaczy jemu nie wiadomo) i na temat którego pierwsze wzmianki pisemne ukazały się 100 – 150 lat później. Gdyby ignorant choćby uważnie wysłuchał wystąpień innych mądrzejszych senatorów – wiedziałby, że na temat Mieszka I i jego państwa, prowadzonych przez niego wojen i uczestniczenia w koalicjach wojennych – jest kilkadziesiąt, (może nawet więcej niż sto) wzmianek – głównie w zapiskach niemieckich kronikarzy.

Oczywiście – sen. Borowski chyba kontynuuje na swój sposób działalność w stosunku do Polski – swojego osławionego stryja – Jakuba Bermana – wysłannika Stalina wyposażonego w nieograniczoną władzę w stosunku do wrogów komunizmu. Stalin nie zawierzał Polakom i wolał na jej „gubernatora” wyznaczyć Judejczyka.

0

Janusz40

337 publikacje
31 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758