Artykuły redakcyjne
Like

Państwo teoretyczne, oszustwa prawdziwe

19/11/2014
977 Wyświetlenia
2 Komentarze
4 minut czytania
Państwo teoretyczne, oszustwa prawdziwe

Fałszerstwo wyborcze, to naruszenie prawa i zamach na podstawy demokracji, ale wydarzenia ostatnich godzin nie brzmią jak coś niebezpiecznego i groźnego, ale jak groteska i farsa. To jak film Chaplina, gdzie groźny i bezwzględny Dyktator śmieszy w swoim przerysowaniu i groteskowości. Tacy są panowie z PKW – prezentują poważne miny, a tak naprawdę brak im tylko wielkich butów i czerwonego nosa clowna. Ale aktywnymi uczestnikami tej farsy jesteśmy też my, mieszkańcy Polski – obywatele (czyli świadoma mniejszość) i konsumenci (czyli podatna na rozmaite manipulacje większość).

Fałszerstwo jest ewidentne, chociaż panowie z PKW udają, że nie wiedzą, na czym polega ten szwindel (a może nie wiedzą naprawdę?), a my się na to milcząco godzimy. A najbardziej śmieszno-straszne jest to, że jesteśmy skazani albo na zaaprobowanie tego oszustwa, albo na unieważnienie wyborów poprzez wątpliwe prawnie działania ze strony organów instytucji państwa.

0


 

Dlaczego? Bo trudno uznać wybory za nieważne tylko dlatego, że jakiś komitet dostał zdecydowanie lepszy wynik od wyniku, jakiego się wcześniej spodziewano. Do unieważnienia wyników wyborów niezbędne jest wykazanie oszustwa, a oszustwem mogącym podważyć ważność wyborów z 16 listopada nie jest ani wadliwy system informatyczny, ani rozprute worki z głosami, ani inne wymieniane obecnie błędy i nieprawidłowości podczas liczenia głosów czy przekazywania protokołów. Trzeba bowiem byłoby udowodnić, że ilość głosów wykazanych na kartach do głosowania na poszczególne Komitety i poszczególnych kandydatów jest inna, niż ilość głosów na te Komitety i kandydatów ogłoszona przez PKW, a tak – moim zdaniem – się nie stanie.

Ale po kolei. Obecne fałszerstwa nie nastąpiły z powodu usytuowania serwerów PKW za wschodnią granicą, nie z przyczyny wadliwego systemu komputerowego ani nie z powodu wpisania do protokołów wyników innych, niż wykazane na kartach do głosowania, ale poprzez manipulacje na samych kartach do głosowania. Tych manipulacji zaś wykryć i dowieść się nie da nawet wtedy, gdy na jednej karcie do głosowania widnieją dwa (lub więcej) krzyżyki skreślone dwoma (lub więcej) długopisami przy różnych kandydatach reprezentujących różne komitety. Taki głos jest po prostu nieważny, a zrobienie czy wykrycie nieważnych głosów nie unieważnia wyborów nawet wtedy, jeśli to zjawisko dotyczyłoby 99% kart do głosowania! Oczywiście trzeba składać protesty wyborcze, na przykład wtedy, gdy ktoś osobiście oddał na kogoś głos, a w protokole Komisji ten kandydat nie ma ani jednego głosu, ale niezwykle trudno będzie wykazać swoje racje nawet w tak ewidentnym przypadku.

Ale skala oszustw jest tak duża, że ukryć ich i zbagatelizować już się nie da, jak to miało miejsce w 2010 r. na Mazowszu (wtedy w określonych obszarach geograficznych fałszowano głosy poprzez dostawienie drugiego krzyżyka). Co zatem należy zrobić, jeśli na 100% wiemy, że wybory są sfałszowane, ale nie można tego dowieść w sposobów nie budzący wątpliwości?

Są dwa wyjścia:
1. Nie robić nic (czyli „wygrywa” PSL, a w konsekwencji wielu kandydatów zostanie radnymi wbrew decyzji wyborców, a wielu innych zostanie w ten sposób pozbawionych należnych im mandatów);
2. Złamać prawo i mimo braku materialnych dowodów na fałszerstwo unieważnić wybory.

I to drugie przyjdzie uczynić Sądom Okręgowym i Apelacyjnym w niektórych okręgach, a zrobią to dlatego, że bez takiej prawnej manipulacji pozostalibyśmy w jeszcze większym bezprawiu oraz dlatego, że to unieważnienie jest w interesie partii obecnie rządzącej Polską (i mającej w swojej gestii służby specjalne oraz usłużne media, czyli wszystko co niezbędne do rządzenia w niedemokratycznym państwie).

Wszystko, co napisałem powyżej, to mój prywatny pogląd, ale wydaje mi się, że to pogląd uprawniony, biorąc pod uwagę wielopiętrową patologię, która od lat postępowała, ale dopiero w ostatnich dniach, w ostatnich godzinach, zobaczyli ją na własne oczy wszyscy. Bo państwo co prawda mamy teoretyczne, ale oszustwa są prawdziwe.

0

Piotr Strzembosz

Mąż Agnieszki, ojciec Jana i Joanny, mgr politologii, wiceprzewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej na Mazowszu, radny Sejmiku Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmów dokumentalnych i fabularnych, miłośnik ogrodów botanicznych.

53 publikacje
9 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758