POLSKA
Like

Ostatnia podróż księdza Jerzego…

03/11/2013
1484 Wyświetlenia
4 Komentarze
6 minut czytania
Ostatnia podróż księdza Jerzego…

3 listopada 1984 roku mogła stanąć cała Polska.

3 listopada 1984 roku namiestnik Jaruzelski mógł być postawiony przed koniecznością ponownego wypuszczania żołnierzy z koszar, ale mógł też być zmuszony do abdykacji, wzorem poprzedników. Gdyby okazał się za miękki.

0


1.

3 listopada 1984 roku w Warszawie tłumy odprowadziły kapelana Solidarności, bł. Jerzego Popiełuszkę, na miejsce wiecznego spoczynku.

Dzisiaj wiemy, że co najmniej 600 tysięcy osób.

2.

Ale to w Warszawie…

Tymczasem na prowincji sobota była jednym z wielu podobnych dni.

No, może poza żałobnymi mszami w kościołach.

I jakimś oczekiwaniem na to, że teraz, na nowo zjednoczeni, pogonimy w końcu tych dziadów…

3.

Dwa tygodnie bez mała, jakie minęły od uprowadzenia księdza Jerzego do jego pogrzebu pamiętam głównie dzięki paremii, jaką na zajęciach z prawa karnego przypomniał dr MK:    Is fecit, cui prodest.*

Naprzód porwanie, uprowadzenie w niewiadomym celu… Potem śmierć.

Kto mógł odnieść korzyść z ponownego wzburzenia drugiego co do wielkości narodu w obozie sowieckim ?

4.

Jerzy Popiełuszko mimo woli stał się symbolem ponadnarodowym. Zapomniana już na szczęście sowiecka gazeta pisała o Nim : przekształcił swoje mieszkanie w składnicę literatury nielegalnej i ściśle współpracuje z zaciekłymi kontrrewolucjonistami. Ma się wrażenie, że nie czyta z ambony kazań, lecz ulotki napisane przez Bujaka. Zieje z nich nienawiść do socjalizmu.

(izwiestia z dn. 12.09 1984 r.)

Tzw. rzecznik soldateski Jaruzelskiego, Jerzy Urban, pisał o kazaniach Księdza, że są „seansami nienawiści”.

W nadesłanych anonimach grożono Księdzu śmiercią – „zostaniesz bohaterem narodowym nr dwa – po Przemyku”.

5.

Czy zatem eskalacja nastrojów po drugiej stronie, a więc pośród tzw. służb doprowadziła do samowolnej akcji ówczesnego kapitana SB Grzegorza Piotrowskiego oraz dwóch poruczników Leszka Pękali i Waldemara Chmielewskiego ?

Niestety, historia służb specjalnych (a takową była również SB) uczy, że samowolnie można w nich jedynie zrobić w majty ze strachu…

Pamiętajmy, że w połowie lat 1980-tych to właśnie peerelowskie służby rozpoczęły grę o gospodarkę w ramach supertajnego oddziału „Y”.

To wtedy właśnie doszło do pierwszych rozmów, poprzedzających Magdalenkę.

Zabójstwo księdza Jerzego mogło pokrzyżować plan „zliberalizowania” PRL-u.

Mogło (miało ?) oddać „liberalizację”, czyli zawładnięcie majątkiem, w inne ręce.

6.

Prokurator Andrzej Witkowski (IPN) w 2002 roku wysunął nową hipotezę n/t śmierci księdza Jerzego. Otóż nastąpiła ona nie w wyniku rzekomej zemsty niesubordynowanych esbeków, ale był to « wypadek przy pracy » sowieckiej agentury. Wg Witkowskiego nie zginął On 19, ale 25 października 1984 roku, po kilkudniowych torturach w bunkrach w Borze Kazuńskim. Czy tortury miały złamać symbol walczącego Narodu ? Inny były prokurator IPN, Leszek Pietrzak, powrócił do tej tezy w 2008 roku.

Brak jest jednak dowodów na jej poprawność, co słusznie zarzucają jej przeciwnicy.

Niemniej wydaje się ona o niebo bardziej logiczna od wersji samowolnej zemsty esbeków

7.

Pamiętać trzeba również o pochodzącej sprzed dwóch lat wypowiedzi posła Romana Kotlińskiego :

– Piotrowski porwał ks. Jerzego Popiełuszkę, ale go nie zabił. Mam nadzieję, że niedługo się wyjaśni, kto za to odpowiada. Jest to jedna z największych współczesnych tajemnic. Ci ludzie, którzy mogą zagrozić Piotrowskiemu albo jego rodzinie, są już bardzo wiekowi i nie powinno to trwać długo. Mam nadzieję, że prawda dość szybko wyjdzie na jaw.

http://polska.newsweek.pl/kotlinski–piotrowski-nie-zabil-popieluszki,84573,1,1.html

8.

Posłowie co prawda przyzwyczaili społeczeństwo do tego, że często plotą trzy po trzy, na dodatek Kotliński jest zainteresowany w wybieleniu jednego z redaktorów swojego tygodnika. Ale wątpliwość to jeszcze nie dowód, podobnie zresztą jak udzielony wywiad.

9.

Dzisiaj wiemy, że pomimo naszej pamięci, lata 1980-te stanowią jeden z bardziej zagmatwanych okresów w naszej historii.

Kto musi umrzeć, by Piotrowski mógł mówić?

Czy Piotrowski posiada materiały, które stanowią gwarancję jego życia?

Czy hardość, jaką przejawiał w trakcie procesu, wynikała z faktu ich posiadania?

Bo przecież brał udział w zabójstwie i jako taki musiał odpowiadać w granicach zakreślonych dla głównego sprawcy – 25 lat pozbawienia wolności albo kara śmierci.

Tymczasem skończyło się, dzięki interwencji Kiszczaka, na 15 latach pozbawienia wolności, odsiedzianych co do godziny. Prawdopodobnie tylko dlatego, że więzień Piotrowski był pilnowany przez społeczeństwo tak, by nagle nie okazało się, że sąd penitencjarny zwolnił go do domu jako ciężko chorego.

A władza po prostu coraz bardziej obawiała się społeczeństwa.

3.11.2013

0

Humpty Dumpty

1842 publikacje
75 komentarze
 

4 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758