Media Watch i recenzje
Like

Mord na „najeźdźcach” – zabójstwo Polaka w Anglii

31/08/2016
926 Wyświetlenia
2 Komentarze
5 minut czytania
Mord na „najeźdźcach” – zabójstwo Polaka w Anglii

W Wielkiej Brytanii wzrasta liczba ataków motywowanych nienawiścią etniczną. Główną grupą narodowościową padającą ofiarą napaści na tym tle są niestety Polacy. W minioną sobotę, w miejscowości Harlow w hrabstwie Essex, brutalnie pobito dwóch obywateli Polski. Doznali ciężkich obrażeń, a jeden z nich zmarł w szpitalu. Sprawcami miała być kilkunastoosobowa grupa nastolatków. Polacy w wieku 40 i 43 lat doświadczyli tej specyficznej odmiany „angielskiej gościnności” w trakcie spożywania posiłku w pizzerii. Obaj wyjechali do Anglii do pracy. Jeden z nich, niestety, nigdy już nie wróci do kraju.

0


brytole 2

 

Winą Arka Jóżwika, bo tak brzmi nazwisko zamordowanego, było pochodzenie. W Anglii mieszkał od 4 lat. Pracował w fabryce. Fakt mówienia po polsku sprowokował bandytów, dla których pobicie obcokrajowców było świetną okazją do rozładowania frustracji. Szczyle w wielu 15-16 lat musiały mieć nie lada radochę, tłukąc ludzi do nieprzytomności i pozostawiając na pewną śmierć. Z pewnością przyszło im to łatwiej, niż taki sam czyn w stosunku do Anglika. Atmosfera w Wielkiej Brytanii już od dawna nie jest sprzyjająca dla Polaków. Szowinistyczna propaganda niektórych środowisk zrobiła swoje. Nienawiść zbiera żniwo.

 

Czy fakt, że Polacy pracują w Wielkiej Brytanii, sam w sobie jest powodem do nienawiści? W większości wykonują przecież pracę, której nie chcą wykonywać rodowici Brytyjczycy. Z tego co wiem, Polakom z wykształceniem ciężko znaleźć pracę na ich poziomie. Częstokroć pomijają w CV dane na temat ukończonych studiów, aby nie mieć trudności ze zdobyciem gorszego zajęcia. Lepsza praca to przywilej, w kolejce do którego Polacy znajdują się zdecydowanie dalej niż Brytyjczycy.

 

Tak to już jest, że wbrew temu, co chcieliby nam wpoić zwolennicy idei społeczeństwa wielokulturowego, każdy premiuje swoich, a przynależność etniczna ma znaczenie. Za granicą zawsze jesteś obcym. Nie zmienią tego pobożne życzenia, gdyż taka już jest ludzka natura. Oczywiście przypadki takie jak ten z Harlow to margines, jednak niechęć w stosunku do obcych wzrasta wraz z ich liczbą, ponieważ to właśnie liczebność wpływa na ich zachowanie. Im obcych więcej, tym czują się swobodniej. Im czują się swobodniej, tym bardziej działają na nerwy tubylcom, ponieważ, mimo wszystkich podobieństw, są jednak pod wieloma względami inni.

 

Tak rodzi się prawdziwy rasizm. Poprzez poznanie, a nie niewiedzę. Poznając ludzi innych nacji czy ras, konfrontując się z nimi na równych zasadach, ludzie wyraźniej widzą różnice. Rodzi to irytację. W krajach takich jak Polska, nienawiść rasowa to margines, z racji niewielkiej liczby ludzi innego pochodzenia obecnych w naszym środowisku. Jednak ci, którzy wyjechali na zachód i tam żyją, często w „tajemniczy” sposób nabierają niechęci np. do czarnoskórych. Dzieje się tak dlatego, że jest ich tam zbyt dużo. Do niewielkiej ich liczby, jak np. w Polsce, podchodzi się z sympatią lub obojętnością. Im jednak jest ich więcej, tym śmielej zaczynają sobie poczynać. Rodzi to problemy. Tak właśnie jest w przypadku Polaków w Wielkiej Brytanii, których jest tam zbyt wielu. W grę wchodzi tu również, rodząca frustracje Brytyjczyków, większa zaradność, by nie powiedzieć inteligencja, przeciętnego Polaka. Wynika ona z wykształcenia i warunków życia w Polsce, stawiających zwykłym ludziom wyższe wymagania niż na zachodzie.

 

Poglądy mam narodowe i nie odmawiam żadnemu narodowi prawa do życia według własnych zasad i we własnym, nienajeżdżanym przez hordy obcych, kraju. Tak samo jak ja nie życzę sobie chmar imigrantów, tak samo nie życzą sobie ich inni, a wewnętrzna tolerancja zależy już tylko od liczby i natężenia napływu. Jedni przybywają za pracą, inni za lepszym życiem na koszt danego państwa. Nieważne. Ważne by nie było ich zbyt wielu, ponieważ wtedy zaczynają się problemy. Im obcy są bardziej widoczni i bardziej różni od nas, tym szybciej rodzą się kłopoty. Pamiętajmy o tym przyjmując do nas „gości”, czy to z krajów arabskich, czy z Ukrainy, czy skądkolwiek indziej.

0

Jarosław Gryń http://jaroslawgryn.blogspot.com

Mam 34 lata. Mieszkam w Lęborku na pomorzu. Z wykształcenia jestem administratywistą. Ukończyłem Uniwersytet Gdański. Jestem żonaty i mam synka o imieniu Olaf. Moja małżonka ma na imię Aleksandra. Jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat. Moja rodzina jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało :) Lubię pisać. Piszę co mi do głowy przyjdzie, począwszy od publicystyki a na poezji skończywszy. Pisanie to aktywność, która sprawia mi frajdę. Przekuwam swoje myśli w tekst, by podzielić się z Wami tym co czuję i jak widzę świat. Teksty są różne. Pomimo tego, że sprawiam wrażenie dość jednoznacznie określonego politycznie, nie radziłbym mnie szufladkować. Można się wtedy srogo pomylić.

68 publikacje
0 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758