Bez kategorii
Like

Kultura idiotów i upadek mediów.

14/07/2012
835 Wyświetlenia
0 Komentarze
28 minut czytania
no-cover

Żyjemy w trakcie procesu tworzenia się czegoś, co można nazwać kulturą idiotów- Carl Bernstein
Media coraz bardziej się staczają zatracając to co stanowiło ich misję – poszukiwanie prawdy, objaśnianie świata.

0


 

 

Żyjemy w trakcie procesu tworzenia się czegoś, co można nazwać kulturą idiotów– mówi Carl Bernstein

Media coraz bardziej się staczają zatracając to co stanowiło ich misję – poszukiwanie prawdy, objaśnianie świata.

 

Jeszcze kiedyś wierzyliśmy że media są lustrem w którym obserwujemy świat. Dziś wygląda na to że są salonem krzywych luster. Wykrzywiają obraz rzeczywistości przedstawiając coraz bardziej groteskowy obraz ku uciesze gawiedzi.

 

 

Ważniejsze niż sens i jakość prezentowanej informacji jest to by była krzykliwa, sensacyjna. Tak zaprezentowana informacja staje się jednak tylko niestrawną papką. Dużo emocji i mało obiektywnych i zweryfikowanych danych. W pogoni za klikalnością, oglądalnością zatraca się jakiekolwiek normy etyczne i szacunek do czytelnika. Lektura nie powinna za bardzo angażować, skłaniać do refleksji. Przeciwnie ma bawić.

 

Maziarski, były naczelny Newsweeka niedawno mówił tak:

Czułem presję ze strony wydawcy w kierunku zwiększania sprzedaży „Newsweeka”: ma się sprzedawać tak naprawdę trochę dowolnym kosztem, może być nawet skandal. Ma się sprzedawać coraz lepiej, i już. Kiedyś padło ze strony osoby z kierownictwa Springera takie zdanie: „Bo ten twój »Newsweek«, Wojtek, jest trochę za kulturalny”.

http://www.press.pl/platny-dostep/miesiecznik-press/pokaz/2692,Pelno-zasadzek

 

 

 

Sensacja ponad wszystko

 

Media zachowują się jak kobiety lekkich obyczajów. Tak jak one chcą zwrócić uwagę klientów i jak one chcą tylko jednego byś je kupił. Jeszcze bardziej wulgarna poza, coraz bardziej dosadne słowo, więcej golizny i rozrywki w okolicach rozporka. Coraz więcej emocji, mniej intelektu.

Czytanie ma być zabawą, rozrywką niczym wizyta w cyrku lub burdelu. Za mocna teza?

Spójrzmy tylko na okładki głównych czasopism, które co ciekawe nie uważają się za tabloidy.

 

Przykłady:

1) Newsweek i Donald Tusk w koloratce niczym ksiądz.

2) Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz w kaftanie jak wariat i podpis „Pacjent specjalnej troski. Arłukowicz. Minister zdrowia z psychozą i syndromem oblężonej twierdzy”

3) Kaczyński jako cieć z miotłą i podpis "Dozorca IV RP”

4) Wprost z "ukrzyżowanym" Kubą Wojewódzkim.

5) Doda z „koroną cierniową” we Wprost.

6) Przekrój na okładce z rysunkami ludzi w seksualnych pozach podpis „Seks Planeta ludzi”. A poza tym "Dobrze o poligamii, pornografii, prostytutkach".

7)Antoni Macierewicz jako talib i podpis „AMOK”

8) Dziecko w próbówce i podpis "In vitro: talibów wojna z dziećmi. Dlaczego nasza prawica nienawidzi dzieci z probówki?" w Newsweeku.

9) Jarosław Kuźniar i Zbigniew Hołdys plus łzawy podpis "Nie zabijajcie nas"

10)Newsweek straszy Opus Dei (dwa razy: w 2006 „Opus Dei w rządzie. Jaki wpływ na Marcinkiewicza zdobyła najbardziej tajemnicza organizacja kościoła” w 2011 "Opus Dei Kim są i jakie wpływy mają w Polsce” zilustrowane tajemniczą postacią w habicie rodem z Dana Browna)

11) Splecione dłonie białej kobiety i czarnoskórego mężczyzny podpis "Dokąd polscy turyści jeżdżą po seks".

12) Naga kobieta zakrywa dłońmi krocze. Jak to jest z dziewictwem zastanawia się Przegląd.

13) Palikot ukrzyżowany, ubrany w białą przepaskę wokół bioder. "Palikot. Mesjasz lewicy?" – pyta Newsweek.

14) ukrzyżowany Tu-154 i tytuł "Herezja smoleńska". Sekta Kaczyńskiego groźna dla Kościoła i katolicyzmu w Polsce".

 

 

Te okładki są krytykowane i tak na przykład doradca Władimira Putina Michaił Fiedotow skrytykował okładkę "Newsweeka" z Franciszkiem Smudą.”Co za głupota! Po co to było?!” – powiedział Michaił Fiedotow.

PIS oprotestował okładkę z Macierewiczem jako talibem. Nawet Wyborcza w komentarzu Katarzyny Wiśniewisiej skrytykowała okładkę z Newsweeka o in vitro.

 

Nie łudźmy się jednak granice już dawno zostały przekroczone i nie ma odwrotu. Zupełnie jak w pornografii, klientowi trzeba dostarczać co jakiś czas nowych podniet by go utrzymać.

 

Wojciech Maziarski, w wywiadzie dla Press mówił tak.

 

Niebiosom dziękuję, że już nie startuję w tej konkurencji” – tak skomentował Pan okładki „Wprost” i „Newsweeka” nawiązujące do meczu Polska – Rosja. Może po prostu był Pan za słaby?

 

Z punktu widzenia wydawcy, któremu zależało na zwiększaniu sprzedaży pisma, pewnie tak. Moją słabością było to, że nie byłem gwiazdorem telewizyjnym i celebrytą. W czasach gdy pracowałem w „Newsweeku”, Springer robił badania, dlaczego czytelnicy sięgają po tygodniki. Jak się okazało, dominującym powodem było, żeby w weekend mieli coś lekkiego, fajnego do poczytania. Więc redakcje tygodników często tak formułują dziś swoją misję: dostarczyć czytelnikowi rozrywki i emocji.

 

Ale Pan też jako naczelny „Newsweeka” wypuszczał okładki z Nergalem, „rasistą” Wojewódzkim czy „ukrzyżowanym” Palikotem.

 

Lecz nie zrobiłbym okładki, która przy okazji rywalizacji sportowej miałaby nakręcać emocje nacjonalistyczne i ustawiać te zmagania w kategoriach wojny polsko-rosyjskiej. Sfera emocji narodowo-patriotycznych jest w Europie Środkowo-Wschodniej sprawą delikatną. Kwestie etniczne, antysemityzmu – to są te obszary, w których nie należy iść pod publikę. My w „Newsweeku” raz zrobiliśmy ten błąd – sam w tym uczestniczyłem – dając okładkę „Żydzi wracają po swoje”. Okładka z „Bitwą Warszawską” była kiksem z tego samego gatunku. Wyłącznie z tego wynika moja krytyka – bynajmniej nie z tego, że mam redakcjom za złe grę pod publiczkę.

 

www.press.pl/platny-dostep/miesiecznik-press/pokaz/2692,Pelno-zasadzek

 

 

Dobrym uzupełnieniem jest wywiad z Dariuszem Koźlenko, byłym reporterem Newsweeka.

 

Przez lata pisałeś reportaże. Nie masz poczucia, że tak, jak umiera dziennikarstwo śledcze, tak i reporterskie?

 

Chyba tak. W ostatnich dwóch latach w „Newsweeku” bardzo trudno było się przebić z reportażem społecznym, dawniej tak chętnie publikowanym. Nawet jak przyjęto temat, to zastanawiano się w redakcji, czy jest on sexy, czy nie jest. Sexy były tematy o celebrytach, hisptersach albo o seksie pozamałżeńskim. Ale pamiętam, jak odnalazłem popegeerowską wiochę, która sama w sobie znalazła siłę i wyrwała się z marazmu. Dzięki ludziom wyjeżdżającym za granicę. Jeden wyjechał, przywiózł trochę grosza, wyremontował dom, sąsiad pozazdrościł i też pojechał. Po dwóch, trzech latach wiocha ożyła. Wszyscy zaczęli jeździć, a potem kupować telewizory, auta, naprawiać dachy.

 

Świetny temat. W „Newsweeku” nie przeszedł?

 

Nie. Usłyszałem, że temat nie jest sexy! Ręce mi opadły. Bo ja rozumiem, że nie ma tematu, albo tekst jest źle napisany, ale nie przemawia do mnie argument, że ta historia nie jest sexy. Tygodniki opinii coraz bardziej się tabloidyzują.

 

No dobrze, ale przecież tabloidy chętnie opisują historie ludzkie, wywołujące emocje u czytelników.

 

Pod koniec pracy w „Newsweeku” miałem wrażenie, że dziennikarze, którzy chcą poruszać poważniejsze tematy, nie tykające świata celebrytów czy mody, mają o wiele ciężej.

http://www.sdp.pl/rozmowa-dnia-dariusz-kozlenko

 

 

Gdzie podział się świat w mediach?

 

Upadek mediów to jednak nie tylko ich tania sensacyjność. Jest także wiele innych symptomów tej choroby. Brak ciekawych informacji o świecie w naszej prasie stał się nawet parokrotnie tematem uczonych dysput wśród dziennikarzy.

 

I tak 9 lipca 2012 Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, European Council on Foreign Relations oraz Gazeta Wyborcza zorganizowali debatę poświęconą problematyce nieobecności tematyki międzynarodowej w polskich mediach zatytułowaną: Gdzie się podział świat? Problematyka międzynarodowa w polskich mediach.

 

www.pism.pl/Wydarzenie/Konferencje/Debata-PISM-ECFR-GW-Gdzie-sie-podzial-swiat

 

Nie jest to pierwszy raz kiedy polskie media były krytykowane za brak informacji o świecie.

W 2008 roku na VIII Forum Polityki Zagranicznej, dyskutanci stwierdzili że w mediach pojawia się za mało poważnych i merytorycznych informacji dotyczących polityki zagranicznej.

 

www.wirtualnemedia.pl/artykul/za-malo-informacji-o-polityce-zagranicznej-w-mediach

 

Podobnie pisała niedawno Paulina Wilk(była dziennikarka Rzepy) na swoim blogu, pytając „Gdzie jest zagranica?”

 

Brak świata w rubrykach zatytułowanych "Świat” czy "Zagranica" jest odczuwalny w większości polskich publikacji prasowych. (…)

To zadziwiające – i smutne – że właśnie w czasach, w których Polska może mówić o spełnionym marzeniu "doganiania świata" czy dokonanym "wejściu do Europy", z mediów ten upragniony świat zniknął. Media zajmują się prawie wyłącznie polskim ogródkiem, wzmacniają to lokalne piekiełko, aktywnie zawężają horyzonty, zamiast robić to, co jest ich najważniejszym zadaniem: otwierać oczy.

 

http://paulinawilk.pl/blog

 

 

Dziennikarstwo śledcze upada

 

Innym symptomem jest upadek dziennikarstwa śledczego.

 

 

"Postawiłem kiedyś na swoim blogu na Niezależnym Forum Publicystów Salon24 tezę, że właściwie nie ma już dziennikarstwa śledczego, tylko jest „dziennikarstwo przeciekowe”. Można wydać taką diagnozę, gdyż niestety źródłem pochodzenia „kwitów”, które się przez ostatnie kilka lat ukazywały w artykułach, były instytucje, które zawodowo zajmują się zbieraniem takich materiałów. Myślę nie tylko o policji i służbach specjalnych, ale i agencjach detektywistycznych czy wywiadowniach gospodarczych.” –mówił w wywiadzie dlaStowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Tomasz Szymborski.

www.sdp.pl/rozmowa-dnia-szymborski

 

 

Podobnie wypowiada się weteran dziennikarstwa śledczego w Polsce, Jerzy Jachowicz.

 

W jakiej kondycji jest dziennikarstwo śledcze w Polsce? – zapytano Jachowicza.

 

Przeżywa bardzo głęboki kryzys, który rozpoczął się moim zdaniem po aferze Rywina i trwa do dziś. Nie ma grupy dziennikarzy, która by na co dzień specjalizowała się w dziennikarstwie śledczym. Od czasu do czasu ukazują się jakieś tzw. materiały śledcze, ale bardzo rzadko są one rzeczywistym dowodem dziennikarskiego śledztwa. Są to raczej tajne dokumenty, dostarczone dziennikarzom przez służby. Tak było na przykład z największą aferą ostatnich lat, czyli z tzw. aferą hazardową.

www.sdp.pl/rozmowa-dnia-jachowicz2

 

Kolejny głos,tym razem Michała Karnowskiego:

Ostatnio większość takich tekstów, jak w "Gazecie" powiedział Karnowski to są po prostu przecieki. (…) Są wywiadownie gospodarcze, są komendanci policji, którzy mają stajnie swoich dziennikarzy. (…) Przestrzegam przed nazywaniem przecieków, cynków tylko, bez własnej pracy, dziennikarstwem śledczym, bo kopiemy grób temu gatunkowi?.

www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/dokad-idzie-dziennikarstwo-sledcze

 

Michał Matys, mówi wprost"WPolsce nie ma czegoś takiego jak dziennikarstwo śledcze, istnieje tylko „dziennikarstwo teczkowe”. Dziennikarze dostają od informatorów gotowe „teczki” z dokumentami,na podstawie których opisują konkretne historie. Fatalne jest to, że nie weryfikują tych dokumentów. Ale rozumiem nawet dlaczego tak postępują. Piszą pod ogromną presją, redakcje zmuszają ich do dostarczania coraz większej liczby sensacyjnych artykułów, bo gazety walczą o czytelników.

http://www.sdp.pl/rozmowa-dnia-michal-matys

 

Nie inaczej parę lat temu powiedziała w Loży Prasowej Janina Paradowska, która

stwierdziła, że nie ma dziennikarstwa śledczego w polskich mediach, że dziennikarze śledczy zamieniają swoje teksty w spust przecieków z prokuratury i służb.

Ta wypowiedź oburzyła wtedy Sylwestra Latkowskiego.

 

Problem polega na tym, że nie jest to jedyna tego typu wypowiedź. Takie zdania padają z ust licznych dziennikarzy prezentujących poglądy od lewej do strony.

http://www.pardon.pl/artykul/1207/dziennikarstwo_przeciekowe

http://latkowski.home.pl/blog/komentarze/lista/id,930

 

 

Piotr Swkieciński na łamach Rzeczpospolitej pisze wprost ”Dziennikarze śledczy kosztowali drogo, pracowali długo i nigdy nie było gwarancji, jaki będzie efekt ich działań. Polskie media zrezygnowały z ich zatrudniania”.

http://www.rp.pl/artykul/61991,892721-Zdychaja-psy-straznicze.html

 

 

Upadek mediów i kultury

 

Upada nie tylko dziennikarstwo śledcze, upada fotografia prasowa, reportaż prasowy. Upada nade wszystko etos dziennikarski.

 

 

Tomasz Lazar zdobył drugą nagrodę World Press Photo 2012 w kategorii "People of the News". Nikt w polskich mediach nie był zainteresowany jego pracami. Jego zdjęcie demonstrantki, prowadzonej przez policjantów podczas protestów Occupy Wall Street, jest świetne. Jednak nie dla naszych mediów.

Po powrocie wysłałem zdjęcia do kilku gazet, jednak nikt nie był zainteresowany publikacją tego wydarzenia – mówił Tomasz Lazar.

http://www.polskieradio.pl/10/482/Artykul/537335,Tomasz-Lazar-Zrobienie-tego-zdjecia-to-byl-impuls

 

Gazety zwalniają swoich fotografów. Tak zrobiła Rzepa i Wyborcza.

Ta ostatnia zaproponowała swoim fotografom umowy które wzbudziły ich opór, mieli przekazać swoje archiwa dla GW.

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/kryzys_fotografii_prasowej_czy_fotoreporterzy_sa_jeszcze_226033.html

 

http://www.klubfotografiiprasowej.pl/aktualnosci/1/538

 

http://old.press.pl/press/pokaz.php?id=2621&o_action=s_nop_dial

 

http://www.press.pl/opinie/pokaz/2113,Fotoedytorzy-wymieraja-szybciej-niz-fotoreporterzy

 

W Forum Dziennikarzy (nr 2/105) jest wywiad z prof. Teresą Sasińską-Klas badaczką dziennikarstwa w Polsce. Pani profesor mówi że studenci dziennikarstwa nie tylko że nie czytają wiodących tytułów ale coraz częściej nie czytają w ogóle. Dziennikarstwo według pani Sasińskiej-Klas jest zawodem przeszłości bardziej niż przyszłości.

 

 

Podobnie Ewa Wanat, w wywiadzie dla wirtualnemedia.pl mówi wprost „uważam, że dziennikarstwo takie, jakie znamy sprzed kilkunastu lat umiera i jest to chyba naturalny proces.”

 

Wywiad z Ewą Wanat.

 

Jak Pani ocenia kondycję współczesnego dziennikarstwa? Szczególnie młodym ludziom zarzuca się, że są nierzetelni i gonią tylko za plotkarską sensacją.

 

Zmieniają się media i oczekiwania odbiorców. Powstają nowe kanały komunikacji. A wraz z tym wszystkim zmienia się także dziennikarstwo. Dziś jest ono zapewne zupełnie czymś innym niż 20, czy nawet 10 lat temu, kiedy dziennikarstwo wiązało się z poczuciem pełnienia pewnej misji i tak też było postrzegane przez społeczeństwo. Aktualnie ten zawód coraz mniej wiąże się ze wspomnianą misją, coraz rzadziej wymaga dużej, fachowej wiedzy, czy szczególnych zdolności intelektualnych. Myślę, że coraz mniejszy nacisk będzie kładziony na gatunki niezwykle pracochłonne, trudne – jak reportaż, czy poważna publicystyka – na rzecz form lżejszych i łatwiejszych w przygotowaniu.

 

Czemu tak się dzieje?

 

Bo te lżejsze materiały są dużo bardziej atrakcyjne dla niewymagającego odbiorcy, czyli dla większości. Są tańsze w produkcji i nie wymagają wysokich kompetencji zawodowych od dziennikarza.

Dlatego uważam, że dziennikarstwo takie, jakie znamy sprzed kilkunastu lat umiera i jest to chyba naturalny proces.

Umarło wiele zawodów w historii ludzkości. Dziennikarstwo w formie znanej sprzed kilkunastu lat także umiera i już chyba nawet nie ma czego ratować. Większość mediów będzie się coraz bardziej tabloidyzować i te media będą potrzebowały nie dziennikarzy z prawdziwego zdarzenia ale media workerów.

 

http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/ewa-wanat

 

Jeśli jest tak źle to skąd media biorą informacje? Jak się je tworzy?

 

Jak nie ma newsa, to trzeba go wykreować – ta prosta zasada najlepiej sprawdza się w mediach elektronicznych, które przez 24 godziny na dobę muszą karmić widzów wiadomościami. Najlepiej, żeby news był sensacyjny i wzbudzał strach, to widz nie przełączy na inny kanał. Dobrze, żeby news dotyczył kobiet, bo te wierniej śledzą interesujące je informacje. Ideałem jest news, z którego można zrobić serial.-pisze Polityka w artykule pod tytułem „Skąd się bierze news?”

http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1518156,1,skad-media-biora-informacje.read

 

Już dawno nastąpiło pomieszanie komentarza z wiadomością. Nie jeden raz czytelnik przeżywa zdziwienie. Czytasz na przykład recenzję biografii Czesława Miłosza („Miłosz. Biografia”. Smakowita cegła, Newsweek) a w niej autor aż 5 razy pisze o PIS. Co PIS ma do Czesława Miłosza i jego życiorysu? Trudno pojąć.

http://kultura.newsweek.pl/-milosz–biografia—smakowita-cegla,76629,1,1.html

 

Media stały się kolejną partią, która rozgrywa pozostałe.- mówi profesor Maciej Mrozowski, medioznawca. I dodaje : „Czwarta władza czuje ogromną pokusę, by być jedną z trzech pierwszych, albo i wszystkimi na raz. By uchwalać ustawy i być rządem – czyli mówić co trzeba zrobić, a czego nie – i jeszcze osądzać. W dodatku nie ponosząc za to odpowiedzialności”

 

http://www.polityka.pl/kraj/rozmowy/1510586,1,czy-media-zamiast-komentowac-kreuja-polityke.read

 

Media stały się swoją karykaturą. Warto przypomnieć artykuł „The idiot culture” Carla Bernsteina. Ten klasyk dziennikarstwa już w 1992 roku zauważył postępującą degrengoladę mediów. „Żyjemy w trakcie procesu tworzenia się czegoś, co można nazwać kulturą idiotów. Nie subkulturą idiotów (…), ale kulturą samą w sobie” – twierdzi Bernstein. Według niego relacja medialna jest zniekształcana przez gwiazdy dziennikarstwa, wiadomości redukuje się do plotek, a w mediach dominuje sensacyjny styl. W pogoni za wiadomością, której nie ma konkurencja, zatraca się refleksja nad znaczeniem informacji, jej kontekstem i sensem. Można to nazwać śmieciowym dziennikarstwem, twierdzi Bernstein.

 

http://carlbernstein.com/magazines_the_idiot_culture.pdf

 

 

Czytanie jest passe 

 

Przeczytałeś dotąd? Gratuluję. Tylko 54 % Polaków czyta w ciągu miesiąca teksty dłuższe niż 3 strony.

 

Według badań Biblioteki Narodowej „Stan czytelnictwa w Polsce” przeciętny Polak czyta zastraszająco mało. Dla porównania we Francji nie czyta 31 % osób, w Czechach – 17 %.

 

Ani jednej książki w ciągu ostatniego roku nie przeczytało aż:

25% osób z wykształceniem wyższym

33% uczniów i studentów

36% kierowników i specjalistów

50% pracowników administracji i usług

 

Tekstu dłuższego niż 3 strony maszynopisu lub 3 ekrany monitora w ostatnim miesiącu nie przeczytało aż:

20% osób z wykształceniem wyższym

27% uczniów i studentów

26% kierowników i specjalistów

36% pracowników administracji i usług

 

www.bn.org.pl/download/document/1297852787.pdf

 

 

Gdzie jest czytelnik?

http://www.rp.pl/artykul/832011.html?print=tak&p=0

 

Jestem Polakiem, więc nie czytam

http://wyborcza.pl/1,76842,9830490,Jestem_Polakiem__wiec_nie_czytam.html

 

Jest jednak nadzieja. Nadal pozostaje wiele osób które czytają dużo. Czasami wynika to z potrzeb zawodowych, inni wciąż cenią kontakt ze słowem, jeszcze inni potrzebują informacji – jest to dla nich podstawowa potrzeba niczym jedzenie i picie.

 

W społeczeństwie wiedzy informacja staje się nowym zasobem decydującym o przewadze konkurencyjnej. Już dziś płaci się wiele za dostęp do rzetelnej i sprawdzonej informacji(vide chociażby terminale Bloomberga). Jacques Attali książce „Krótka historia przyszłości” podaje że ilość dostępnej wiedzy już dziś podwaja się co dwa lata, a w 2030 r. będzie się podwajać co 72 dni.

Według IBM codziennie generowanych jest 15 petabajtów nowych informacji. To 8 razy więcej niż informacje zgromadzone we wszystkich bibliotekach USA.

 

Doświadczamy eksplozji informacyjnej. Trzeba się nauczyć jak żyć w takim świecie. Jak przyswajać dane i je znajdować. Bernard Poulet w książce „Śmierć gazet i przyszłość informacji" pisze „W nieodległym czasie nie będziemy może otwierali książki, ale ściągali potrzebną nam stronę, akapit albo konkretne zdanie". Informacja ma wielką przyszłość choć będziemy się z nią stykali inaczej niż dotychczas.

 

http://erykmistewicz.pl/news/186/63/Jak-mowic-drukowanymi-literami-Uwazam-Rze

 

http://erykmistewicz.pl/news/56/40/Gazety-sie-koncza-czas-na-internet-Dziennik

 

http://www-05.ibm.com/pl/bao/

 

http://www.e-mentor.edu.pl/artykul/index/numer/36/id/773

0

Kowalsky

82 publikacje
5 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758