Artykuły redakcyjne

Kindersztuba

19/12/2014

945 Wyświetlenia

0 Komentarze

4 minut czytania

Kindersztuba – (nazwa niemiecka w dosłownym tłumaczeniu kinder – dziecięca stube – izba ) jednakże ten wyraz używany jest w rozumieniu wychowanie, ogłada, umiejętność zachowania się nabyte w domu rodzinnym. (za słownikiem W.Kopalińskiego).
Dlaczego o tym dziś wspominam. Otóż, uważam że w Polsce kindersztuba to towar bardzo poszukiwany nie tylko w życiu codziennym, czy to na ulicy, w sklepie, urzędzie, mediach, szkołach, parlamencie ale niestety także w większości polskich domach.
Naprawę Rzeczpospolitej powinno się zacząć od nauki… kultury i ogłady zachowania się od dziecka. Obowiązkowo. Zacząć od przedszkola, szkoły (jest dość literatury na ten temat). Proponuję także ów przedmiot wprowadzić do egzaminu dojrzałości (obowiązkowy przedmiot na maturze). Kontynuowany na studiach.

Dla osób chcących obejmować stanowiska potrzebna by była weryfikacja, która pozwoliłaby wyselekcjonować jednostki mogące reprezentować Naród we wszelkich jego gremiach. Od miast po wsie. Nie wystartujesz człowieku do wyborów jak nie zaliczysz egzaminu, tak samo nie obejmiesz żadnej funkcji w administracji państwowej, samorządowej itd. Nie będziesz nauczycielem, dziennikarzem itd. A weryfikacja będzie trwała non stop nawet kiedy uda ci się przebrnąć przez egzamin z kindersztuby.

Dzisiaj widać jak na dłoni, że „kulturalna” presja społeczna już nie wystarcza. W świadomości społecznej jest ogromne przyzwolenie na łamanie wszelkich zasad kultury mimo, że prawo zabrania (jeszcze) np. publicznego przeklinania, zachowania obscenicznego itd.

O zgrozo bo w takim duchu rodzi się nowe pokolenie…

Przytoczyłem niemiecką nazwę (kindersztuba) celowo, gdyż podam jeden przykład z „podwórka” Niemiec jak tam starali się zapobiec rozplenianiu się kultury postkomunistycznej.

Tuż o upadku DDR wdałem się w taką ogólną dyskusję na temat dewastacji kultury i obyczaju w umysłach ludzi z „demoludów” przez komunistów. Mój niemiecki rozmówca przedstawił mi jedną ze strategii urzędu miasta Chemnitz (dawniej Karl Marx Stadt) jakim była jak najszybsza zmiana wizualizacji architektonicznej tego miasta. Może brzmi to tajemniczo, ale chodziło o błyskawiczne likwidację blokowisk DDRowskich, a gdzie nie było to możliwe (przyczyny społeczne) do ich przebudowywania – zmiany wyglądu, modernizacji, itd.

CHODZIŁO O TO BY NIEMCY – SZCZEGÓLNIE MŁODZI, NIE ŻYLI W OTOCZENIU BRZYDOTY, ŻEBY ESTETYKA I KULTURA WTAPIAŁA SIĘ W ICH MENTALNOŚĆ OD URODZENIA TAK BY NOWE POKOLENIE MIMOWOLNIE NIE WCHŁANIAŁO „ESTETYKI KOMUNISTYCZNEJ”.

Jednym słowem – brzydota ma duży wpływ na wychowanie. Działa podświadomie na człowieka, jego estetykę a co za tym idzie i kulturę osobistą.

Kindersztuba.

Wracając do naszego podwórka.

Po raz kolejny zostałem dotknięty brakiem kultury ze strony reprezentantów Narodu. O plugawym języku i zachowaniu pisałem wcześniej, odniosę się tu do obrad parlamentarnych. Puste sale, kręcący się bez celu parlamentarzyści, rozmawiający przez telefony, czytający gazety, śpiący, itd i to wszystko na sali obrad, w parlamencie – kluczowym miejscu dla Polski. Wówczas myślę o… rodzicach jak wychowali syna – córkę.

Wczoraj kolejny cios.

Zobaczyłem moją ulubioną panią poseł spożywającą obiad na sali sejmowej… Pani poseł Krystyno Piotrowicz, gdzie ta kindersztuba, gdzie…?

A „mówi się” że prezes J.Kaczyński jako jeden z nielicznych reprezentuje „przedwojenną” kindersztubę.

No to ja mam dla prezesa J.Kaczyńskiego propozycję by przeprowadził lekcje dobrego obyczaju wśród wszystkich jego pracowników, członków PiSu i to na każdym szczeblu.

Myślę, że taka lekcja pozwoli PiS i jemu osobiście w przyszłości uniknąć faux pas, nagonki nieprzychylnych mediów, a nam Polakom wstydu.

Najgorszym jest to, że uwagę zwrócił typ od Palikota, który z dobrym obyczajem nie ma nic wspólnego.

Piotr Zarębski

(można publikować)