HYDE PARK
Like

Co z tą Rosją?

15/09/2014
874 Wyświetlenia
1 Komentarze
5 minut czytania
Co z tą Rosją?

Konflikt na Ukrainie zburzył wyobrażenie Polaków o polityce zagranicznej obecnego rządu. Po latach „wchodzenia w tyłek” Rosji, Donald Tusk nagle zmienił zdanie o 180 stopni i poszedł na polityczną wojnę z Putinem. A właściwie to nadstawił cudzy policzek, bo najpierw powymachiwał szabelką, a potem zwiał do Brukseli.

0


Russia Poland WWII Massacre

 

Radykalny zwrot w polityce obecnego rządu wobec Rosji nie jest spowodowany nagłym przypływem poczucia obowiązku wobec Ojczyzny. Ekipa Tuska zrealizowała po prostu zalecenie unijnych zwierzchników, za co byłego już premiera RP spotkała sowita nagroda – stołek przewodniczącego Rady Europejskiej. Oczywiście bardzo cieszy to, że rosyjska agresja na Ukrainę otworzyła oczy milionom Polaków, głównie elektoratowi PO, którzy jeszcze do niedawna byli skłonni uwierzyć w bajki o polsko-rosyjskiej „przyjaźni”. Choć bardziej jest to lunatyzm niż przebudzenie, wszak dokładnie ci sami wyborcy krytykowali 6 lat temu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego za zaangażowanie w konflikt Federacji Rosyjskiej z Gruzją, zarzucając mu „bezmyślność” i „narażanie się Rosji”. Ale lepsza taka świadomość, niż żadna. Warto wykorzystać ten moment i nagłośnić przy okazji kwestię desowietyzacji przestrzeni publicznej – bardzo możliwe, że niektórzy członkowie rządzącej koalicji, sprawujący władzę w samorządach, ugną się pod odpowiednim naciskiem nie chcąc wyjść w oczach wyborców na hipokrytów.

 

Podczas, gdy jedni się budzą drudzy od lat są pogrążeni są w błogim śnie. Wśród śpiących prym wiedzie Janusz Korwin-Mikke, który notorycznie bagatelizuje kwestię zagrożenia ze strony Rosji. Dość nietypowo jak na człowieka często powtarzającego maksymę, że „historia kołem się toczy”. Co ciekawe „pan z muszką” nie jest w tym poglądzie odosobniony na szeroko pojętej prawicy. Akompaniuje mu chór rusofilów-panslawistów, bredzących coś o „zjednoczeniu wszystkich słowian”. O ile u Korwin-Mikkego można jeszcze wszystko wytłumaczyć zbyt rozpuszczonym językiem, to forsowanie przez tych drugich poglądu, jakoby Rosja była jedyną przeciwwagą dla zgniłej kultury zachodu, jest już mocno zastanawiające. Gdyby za tym stało SLD, albo jakaś czerwona międzynarodówka, wówczas nikt nie byłby zaskoczony – ale mówią to osoby, mieniące się polskimi patriotami! Skojarzenia z szumowinami spod znaku Związku Patriotów „Polskich” będą jak najbardziej uzasadnione, bo środowisko to słynie z gloryfikacji m.in. Zygmunta Berlinga. Coś tu dziwnie pachnie agenturalną robotą…

 

Problemem w pojmowaniu dyplomacji przez polskich polityków jest niewątpliwie tendencja do popadania w skrajność. Po jednej stronie stoją karierowicze i sługusy, a po drugiej radykałowie z klapkami na oczach, którzy robią wszystko, byle tylko nie wylądować po jednej stronie z przeciwnikami – „bo przecież jak Tusk jest za Ukrainą, to my nie możemy”! W całym tym rozgardiaszu brakuje stonowania i rozsądku, stanowiących fundament skutecznej polityki zagranicznej. Miażdząca większość osób parających się polityką, z ministrem dyplomacji na czele, odbija się od ściany do ściany i myśli, że tym samym idzie prosto. Zamiast kalkulować ryzyko i bez kompleksów budować pozycję Polski na arenie międzynarodowej, rzucają oni los kraju na jedną szalę, wyrabiając nam w świecie opinię naiwnego szeregowca, który zawsze ochoczo pójdzie na pierwszą linię frontu i będzie walczył za wszystko – za „dobre stosunki” z Rosją, za Unię, za Ukrainę – tylko nie za własną Ojczyznę.

 

Spyta więc ktoś – to jak jest w końcu z tą Rosją? Na to nie może być jednoznacznej odpowiedzi, bo w polityce zagranicznej nie powinno być miejsca na emocje i sentymenty. Czasem nawet idzie się ramię w ramię z niedawnym wrogiem – wszystko zależy od bieżącej sytuacji politycznej, która może się momentalnie zmienić. Rozumieli to doskonale Roman Dmowski i Józef Piłsudski, nie rozumieją zaś dzisiejsi włodarze naszego kraju, którzy nie widzą rozwiązań przejściowych, a jedynie stałe, prowadzące do uzależnienia naszego państwa od obcych mocarstw. A czy mamy się obawiać rosyjskiej agresji zbrojnej? Cóż, zawsze lepiej być przygotowanym na najgorsze, niż przywitać wroga ze „spuszczonymi spodniami” i mieć powtórkę z 1939 r.

 

Przemysław Piejdak

( Autor jest członkiem władz naczelnych Ligi Obrony Suwerenności )

lospolski.pl

polskiszaniec.pl

facebook

twitter

0

Liga Obrony Suwerenności http://www.lospolski.pl

Polska partia polityczna o profilu patriotycznym.

252 publikacje
0 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758