BIZNES
Like

Paroksyzm szaleńcy, czyli życie w równoległych realiach III RP

18/08/2017
1867 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Paroksyzm szaleńcy, czyli życie w równoległych realiach III RP

W najnowszym wywiadzie dla niemieckiego magazynu Fairconomy, dr Michael Hudson ocenił obecną sytuację ekonomiczną USA […] Szczegółowo przeanalizował on współcześnie działający system gospodarczy i porównał z jego formalną (akademicką) wersją, która powszechna jest w świadomości publicznej.

0


W najnowszym  wywiadzie[i] dla niemieckiego magazynu Fairconomy, dr Michael Hudson[ii] ocenił  obecną sytuację ekonomiczną USA.  Jego spojrzenie na sprawę jest o tyle unikalne, że obok wiedzy teoretycznej jako profesora uniwersytetu w Kansas, posiada też praktyczną, weterana Wall Street, która we współczesnej „sfinancjalizowanej”  gospodarcze gra kluczową rolę.

 

Szczegółowo przeanalizował on współcześnie działający system gospodarczy i porównał z jego formalną (akademicką) wersją, która powszechna jest w świadomości publicznej.  Przepaść między oboma jest tak wielka,  że de facto społeczeństwo funkcjonuje w „równoległej rzeczywistości ekonomicznej” nie mającej nic wspólnego z realiami.

 

Odsyłając po szczegóły do cytowanego wywiadu, pragnę tylko zreasumować główne konkluzje:

-financjalizacja ekonomii powoduje „wysysanie” kapitału z realnej, produktywnej gospodarki, powodując jej degresję.  Dla przykładu, wbrew zmanipulowanym  oficjalnym statystykom, od kryzysu w 2008 roku, gospodarka amerykańska kurczy się średnio 3% w skali rocznej;

-globalny (zachodni) system finansowy jest nie tylko poza jakąkolwiek kontrolą, ale wręcz przeciwnie sam kontroluje procesy polityczne i społeczne;

-finansjera jest całkowicie skryminalizowana, czego wyrazem jest jej nowe określenie terminem „bankster”, stanowiącym zlepek słów bankier i gangster;

-tylko przekształcenie banków w instytucje użyteczności publicznej, tzw.  „public utilities”[iii], może odwrócić ten trend.

 

Trywialnym wydaje się stwierdzenie, że banksterzy kontrolują wszystkie bez wyjątku dziadziny życia .  Mało tego, w wywoływanych przez siebie konfliktach znajdują się zawsze po wszystkich jego stronach.  Sztandarowym tego przykładem jest postać Georga Sorosa[iv], sponsora „kolorowych rewolucji”, emigracji muzułmańskiej do Europy, a ostatnio fundatora drugiej amerykańskiej wojny domowej.  Władze amerykańskie (deep state[v]), od dawna przygotowują się doń, zdając sobie sprawę, że życie w „równoległej rzeczywistości” nie może trwać wiecznie, ale dopiero z wyborem Donalda Trumpa na prezydenta postanowiły wprowadzić projekt w życie.  Wyrazem tego są zajścia w Charlottesville[vi] i innych miastach USA.  Przy czym okazuje się, że obie strony konfliktu dotowane są hojną ręką „filantropa” Sorosa.[vii]

 

Nie inaczej ma się sprawa wśród licznych wasali i kolonii Stanów Zjednoczonych.   Przypadek III RP można uznać za kliniczny.

 

Od samego zarania społeczeństwo III RP zorganizowane zostało w ramach jasno sprecyzowanych „opcji politycznych”, na czele których stanęli wypróbowani agenci wszelkiego autoramentu.  Zarządzanie kolonią odbywało się przy udziale „teatrzyku parlamentarnego”, który absorbował uwagę pospólstwa.

 

Ujmując najprościej, nieformalna władza na Zachodzie zorganizowana jest na szeregu poziomach.  Najwyższy stanowi nowojorska Wall Street, której podporządkowany jest Waszyngton (deep state), oraz londyńska City, odpowiedzialna za kontrolę Unii Europejskiej. Niższą warstwę stanowią „poważni sojusznicy Stanów Zjednoczonych”, tacy jak Berlin lub Paryż, niższe drobniejsi wasale i dominia Zachodniego Imperium Zła.

 

Do końca „rządów” PO z gauleiterem[viii] Tuskiem na czele,  III RP kierowana była z piątego „berlińskiego” poziomu (Wall Street, City, Waszyngton, Bruksela, Berlin).  Dopiero potrzeba skoncentrowania agresji przeciw niepokornemu Putinowi,  spowodowała „awans”  Warszawy i Kijowa na „ręczne sterowanie” z poziomu trzeciego „waszyngtońskiego”.

 

W ramach swoistej „rozrywki” , uwagę bardziej świadomej części społeczeństwa zajmuje „obserwacja polskiej sceny politycznej”, czyli, wyrażając się kolokwialnie,  analiza burz i huraganów w przydrożnej kałuży wywołanych przepychankami różnorakich agentur i zakamuflowanych szajek przestępczych.

 

Przy czym kolonialna mentalność obywateli „dużego państwa w sercu Europy”, pozwoliła zorganizować ich wokół „sojuszniczych opcji”  Jedni upatrują swe szczęście i przyszłość w UE, inni w bezpośrednim „sojuszu euroatlantyckim” z USA, jeszcze inni we współpracy z Rosją.  Nikt nie jest w stanie myśleć kategoriami polskiej racji stanu.  Jako przykładem posłużę się swym poprzednim artykułem[ix] w którym rozprawiam się z rosyjską polityką historyczną, a który nie spotkał się z przychylnością rusofilskich środowisk.  Uważam, że w interesie Polski leży współpraca z Rosją i innymi słowiańskimi Narodami.   Nie oznacza to jednak automatycznej akceptacji ich wszystkich działań i zachowań.  Polska racja stanu nie jest identyczna z rosyjską czy czyjąkolwiek inną.

 

Niestety mentalność Polaków rozpłynęła się w tym co nosi anglosaską nazwę „identity politics”[x] , która miast „szukania dobra wspólnego”, definiowanego słowem „polityka”  ( w metodach dojścia do którego można się spierać, ale nie w samym celu), skupia się wokół różnorakich  idei: religijnych, politycznych, sojuszniczych, czy innych, zabijając resztki zdrowego rozsądku jakie drzemią w społeczeństwie.  Sytuacja takowa jest niezwykle wygodna dla okupantów.  Społeczeństwo żyje w  „równoległej rzeczywistości”  nie mając pojęcia o otaczających go realiach, a pociągająca za sznurki agentura wszelkiej proweniencji  modeluje go na swe potrzeby i antagonizuje poszczególne jego segmenty.  W szaleńczych parokosyzmach idzie ono w przyszłość.

 

Pytanie w jaką?

 

Kilka miesięcy temu, nowo mianowany wówczas szef  wywiadu Federacji Rosyjskiej Siergiej  Naryszkin[xi]  stwierdził, że posiada ona tradycyjnie głęboko zakonspirowaną agenturę, dzięki której zna strategiczne cele swych przeciwników.  Wie, że celem Zachodu było i jest rozbicie i podporządkowanie sobie Rosji, na zasadach podobnych jak dokonano tego w przypadku Jugosławii, lub  całkowite zniszczenie tego państwa.  „Nie wszystkie państwa posiadają swe agentury” – kontynuował –  „ale wtedy przypominają one ślepców”.

 

Rzeczywiście III RP, nie tylko że nie posiada swej agentury, ale te które działają swobodnie i bez ograniczeń na jej terenie, gwarantują bolesne obijanie się o wszelkie możliwe niewidoczne dla ślepca przeszkody.

 

 

[i] https://www.counterpunch.org/2017/08/16/putting-an-end-to-the-rent-economy/

[ii] http://michael-hudson.com/about/

[iii] https://en.wikipedia.org/wiki/Public_utility

[iv] https://en.wikipedia.org/wiki/George_Soros

[v] https://en.wikipedia.org/wiki/Deep_state_in_the_United_States

[vi] http://www.paulcraigroberts.org/2017/08/16/charlottesville-2/

[vii] https://www.infowars.com/pieczenik-controlled-opposition-behind-charlottesville-rally/

[viii] https://en.wikipedia.org/wiki/Gauleiter

[ix] https://www.salon24.pl/u/ignacynowopolskiblog/801850

[x] https://en.wikipedia.org/wiki/Identity_politics

[xi] https://pl.wikipedia.org/wiki/Siergiej_Naryszkin

0

dr nowopolski

Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata

344 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758