Komentarze dnia
Like

Było im łatwiej

14/12/2014
1163 Wyświetlenia
1 Komentarze
3 minut czytania
Było im łatwiej

Było im łatwiej. Napisałem kiedyś taki tekst, dziś już nie mogę go odnaleźć, bo gdyby ktoś nie wiedział, w tamtych czasach, to jest w połowie lat osiemdziesiątych, nie było komputerów, faceboków, internetów innych takich. Napisałem, a on się ukazał albo w małej „Niepodległości”, albo w „Głosie Poznańskich Liberałów”, redagowanym przez Darka Rohnkę (II LO Poznań, a co !), a wydawanym przez ś.p. Sławka Mikołajczaka (II LO Poznań, a co!) No więc napisałem taki tekst, że było im łatwiej. Łatwiej było Anodzie, Baczyńskiemu, Pileckiemu, łatwiej było tym, którzy brali udział w akcji pod Arsenałem, ba, łatwiej było Powstańcom Warszawskim, aniżeli nam, którzy knuliśmy przeciw komunie w tamtych latach, trzydzieści lat temu.

0


 

Teza to ryzykowna, wiem. Oni wszak ryzykowali życiem, cierpieniem fizycznym wręcz, bólem, ranami, amputowanymi rękami, albo nogami, jelitami na wierzchu, skokiem z mostu by uniknąć tortur, gehennie przemarszów przez kanały, wreszcie gasnącym wzrokiem, który oznaczał jedno, śmierć. Tych doświadczeń, z nielicznymi, bądź co bądź, wyjątkami memu pokoleniu oszczędzono. W każdym razie, nie było to doświadczenie powszechne, ani dominujące. Jak kogoś zapuszkowano, to można było mieć nadzieję, że za jakiś czas z tym kimś się spotkamy, i to nie będzie wrak człowieka, bynajmniej, a dzięki pomocy głównie kościelnej, jakby ktoś nie pamiętał, dzięki tej pomocy prawie zawsze można było wyjść na prostą. Ofiara ks. Popiełuszki była wyjątkowa, pod każdym względem. W tamtym czasie miałem wrażenie, ze zamordowanie ks. Popiełuszki było swego rodzaju dyscyplinowaniem krnąbrnego społeczeństwa. Pokazaniem, co może was spotkać. Był to ohydny mord, ale przyznać trzeba, że odosobniony. Późniejsze morderstwa na ks. Niedzielaku i ks. Suchowolcu miały inny wywołać skutek, inne też miały podłoże.

W każdym bądź razie, wracając do pierwotnej tezy, że konspiratorom z czasów II wojny światowej było łatwiej, aniżeli konspiratorom z czasów schyłkowego komunizmu, tj. lat 80-tych, kwestią nadrzędną była motywacja i czas.

Motywacja. Pamiętam moment mojego zatrzymania przez peerelowską bezpiekę. Zostałem wystawiony przez konfidenta, później się okazało, że nie ja pierwszy. Czas, połowa lat 80-tych. Stan wojenny niby się skończył, ale jakby trwał nadal. Ta sama beznadziejność, to samo poczucie osamotnienia i przejmująca, wręcz doskwierająca świadomość, że tak naprawdę jestem samotny. Sam, a wszystkim wokoło jest wszystko jedno !

Ta świadomość była najgorsza. Liczyły się wtedy szklarnie, mięsne sklepy, goście na stacji benzynowej, dojścia do kogoś, kto mógł coś ułatwić, sprzedać poza kolejką, albo przyjąć do szpitala.

Zmierzam już do konkluzji. Konspirator z czasów okupacji niemieckiej miał ten przywilej, że obserwował upadek swego wroga, wiedział że niemieckie imperium upada, że to jest kwestia czasu. Może stąd większe jego było poświęcenie. Miał nadzieję.

Antykomunistyczny konspirator z połowy lat 80-tych tej nadziei na wolną Polskę raczej mieć nie mógł w tym czasie. Wszystko było przeciw niemu. Nie miał sojuszników. Armii szturmujących imperium nie było. Była tylko samotność.

0

Czarny Borys

Bóg jest ze mna, Orzel nade mna

92 publikacje
7 komentarze
 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758