HYDE PARK
Like

Konwencja antyprzemocowa. Na co nam to?

25/09/2014
892 Wyświetlenia
4 Komentarze
4 minut czytania
Konwencja antyprzemocowa. Na co nam to?

Sejm głosami PiS-u, PSL-u i SP nie zgodził się na ratyfikację konwencji o zapobieganiu przemocy i odesłał projekt ustawy na powrót do komisji. Lewica dostała szału, prawica wzniosła dziękczynnie oczy od nieba i na tym się skończyło. A ja mam taką zagwozdkę, która mi od dłuższego już czasu spokoju nie daje.

0


 

 

Podczas debaty poseł Biedroń grzmiał (na ile mu pozwalał jego głosik), że rok za rokiem sto pięćdziesiąt kobiet ginie w wyniku rodzinnej przemocy. Miał to być argument na rzecz przyklepania przez władzę ustawodawczą rzeczonej konwencji. Otóż ja chciałbym się pana posła i wszystkich mających podobne do niego zdanie zapytać – czy gdyby głosowanie zakończyło się inaczej kobiety przestałyby umierać? Skończyłyby się jak ręką odjął domowe awantury, zniknęłyby katowane dzieci a ludzie w jednej chwili przeistoczyliby się w anioły? Jeżeli lewicowi politycy i działacze zagwarantują mi tu i teraz, że po ratyfikacji konwencji przez polski parlament nastąpi cud i powszechna szczęśliwość to ja z miejsca stanę się jej wielkim zwolennikiem. A jeżeli mi takiej gwarancji udzielić nie są w stanie to niech mi powiedzą, po cholerę tak strasznie się biją o wprowadzenie do naszego porządku prawnego obcych rozwiązań niechcianych przez większość społeczeństwa? O ile się nie mylę, mamy demokrację – czyli rządy większości właśnie – zatem może by pan Biedroń, panie Szczuka, Środa et tutti quanti uszanowali obowiązujący ustrój?

 

Nie będę się kopał z koniem i tłumaczył jak sołtys tępej krowie na między, że polskie prawo jest pod względem ochrony kobiet i dzieci przed przemocą wystarczająco dobre i nie potrzeba w nim żadnych zmian. Pod względem ochrony mężczyzn też. Kulturowych problemów też – wbrew temu co sądzą postępowcy – nie mamy. Przeciwnie nawet, polska kultura szacunek do kobiet i słabszych ma wdrukowany w samą swoją istotę, czego dowodzi choćby ten fakt, że na tle oświeconych krajów zachodniej Europy idziemy w ogonie, jeżeli chodzi o ilość przypadków domowej przemocy i bicia kobiet przez mężów/partnerów czy znęcania się nad dziećmi. A skoro nie ma problemów w prawie i kulturze to gdzie są? Ano w głowach postępowców, którzy chcieliby przenicować rzeczywistość na swoją modłę i nie cofną się przed niczym, by swoje chore postulaty wprowadzić w życie.

 

Ma być pięknie, lewicowo, nowocześnie i nie ma znaczenia czy się to ludziom podoba, czy nie. I temu właśnie służy konwencja, ona nie ma niczego wspólnego z ochroną kobiet – to tylko wybieg dla zamydlenia oczu. Przecież każdy normalny człowiek nad krzywdą słabszego się pochyli, pomoże, będzie chciał zapobiegać, ratować te nieszczęsne, mordowane przez kulturowo polskich mężów żony. A boczkiem przy okazji ten normalny, pełen empatii człowiek przyłoży rękę do rozwalenia wartości, które wychowywały i kształtowały całe pokolenia Polaków. Tych wartości, dzięki którym w naszym umęczonym kraju żony/partnerki są bite znacznie rzadziej niż w Danii, Niemczech czy postępowej i nowoczesnej Francji.

 

Ale tego lewacy nie zauważają, tego nie chcą widzieć bo to by całkowicie rozwaliło ich jedynie słuszną prawdę…
– – – – – – – – – –
R E K L A M A 🙂
Gdyby ktoś chciał się dowiedzieć więcej o celach zwolenników wprowadzenia konwencji to polecam kilka książek dostępnych T U T A J

0

Alexander Degrejt

Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.

133 publikacje
29 komentarze
 

4 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758